28 sty 2014

One shot z okazji miesięcznicy!!

Wstałam dziś o 8.00. Poszłam do łazienki. Wzięłam poranny prysznic. Ubrałam się, pomalowałam, a włosy upięłam w wysokiego kuca. Weszłam do kuchni i nastawiłam wodę na kawę. Przygotowując sobie kawę zobaczyłam, że kran cieknie. No tak mój narzeczony jeszcze go nie naprawił.
- Diego! Napraw kran!! - Krzyknęłam
- Sama se kurwa napraw!! - Krzyknął agresywnie
- Jak nie naprawisz wezmę fachowca i ty będziesz płacił!! - Nie piłam już kawy tylko wzięłam torebkę i wyszłam mówiąc:
- Idę do pracy będę po 24!!
Wsiadłam do samochodu i pojechałam szybko do pracy. Droga trwała krótko. Nie dziwię się w końcu o czwartej rano ulicę są puste. Wcześnie, nie?? No ale cóż muszę zarabiać na wszystko. Na mieszkanie, ubrania, jedzenie i co najważniejsze na ślub. No bo w końcu Diego nie pracuje. Jak się nie chodzi do szkoły to tak się kończy. On skończył tylko gimnazjum. Ja muszę pracować jak wół, a on leży w domu i nic nie robi nawet kranu naprawić nie może! Zaparkowałam pod firmą " VerdasCompany". Pracuje tak jako asystentka szefa. Jestem nowa więc jeszcze wszystkiego nie rozumiem. Muszę przyznać, że mój szef wydawał się miły i przystojny. Ledwo co weszłam do środka, a już zaatakowała mnie księgowa.
- Dzień dobry - Przywitałam się
- Dzień dobry - Odpowiedziała - przyszły do pana Verdasa dwa listy, a go nadal nie ma. Co z nimi zrobić? - Spytała się mnie.
- Daj mi, ja je wezmę - Uśmiechnięta dała mi listy i ruszyła przed siebie. Ja ruszyłam do gabinetu, połączony jest on z gabinetem Verdasa. Weszłam do środka, powiesiłam płaszcz, po czym usiadłam za biurkiem. Wyciągnęłam teczkę z papierami. Położyłam na biurko. Obliczyłam ile będzie kosztował ten nowy plac zabaw który mój szef postanowił wybudować. Po chwili było wszystko obliczone, a pana Verdasa dalej nie ma... Wyciągnęłam z torebki listy mojego szefa. Jeden był z banku, a drugi od pani Baroni jego dziewczyny. Wzięłam listy i położyłam na jego biurku. On akurat wchodził do gabinetu.
- Przepraszam cię Violetto za spóźnienie, ale zaspałem. A tak właściwie to Dzień dobry. - Ściągał z siebie marynarkę i podwinął rękawy koszuli.
- Dzień dobry, nic się nie stało. - Usiadłam za biurkiem i powiedziałam:
- Przyszły do pana dwa listy. Położyłam na biurku.
- Dziękuję ci. A i nie pan tylko Leon. Jak mówi się do mnie pan to czuję się staro - Zaśmiał się i usiadł za biurkiem.
Jest! Mogę mówić do niego po imieniu! Powiedzieli, że jak będę mogła tak do niego mówić to na sto procent mnie nie wyrzuci! Bardzo się z tego cieszę!
- Dobrze Leonie - Wstałam zza biurka i podeszłam do niego. Podałam mu rękę, a on ją pocałował. Ja się zarumieniłam. Leon usiadł za biurkiem i czytał listy.
- Przynieść panu... To znaczy tobie Leonie coś do picia? - Spytałam
- Poproszę o słabą kawę. - Poprosił odrywając wzrok z nad kartki na mnie.
- Już się robi! - Powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Widziałam w lustrze, że gapi się na mój tyłek. Oj nie ładnie Panie Verdas. Nie ładnie... Hehe
Weszłam do kuchni. Zrobiłam dwie słabe kawy i wróciłam do gabinetu. Leon mnie nie zauważył. Czytał teraz list od Baroni... Po chwili wstał, rzucił listem o biurko i walnął pięścią w ścianę. Na ścianie był ślad od uderzenia i plama krwi... Nie wiedziałam, że on jest aż tak silny.. Położyłam kawę na biurku. Wyciągnęłam z szuflady małą apteczkę i poszłam do Verdasa.
- Czy ty normalny?! Mogło ci się coś gorszego stać! - Krzyknęłam
- No, a co nie to obchodzi!! - Tak głośno krzyknął, że aż się popłakałam - Hej, przepraszam poniosło mnie... Nie powinienem. - Powiedział troskliwie i mnie przytulił. Ja się w niego wtuliłam.
- Nic się nie stało - Zapewniłam - a teraz dawaj tą rękę! - Oderwałam się od niego.
On podał mi rękę i otarł łzy spływające po moim policzku. Pociągnęłam go na kanapę która znajduje się w naszym biurze.
- Jak będzie szczypać to mów ok?
- Yhm
Zaczęłam lać wodę utlenioną na jego dłoń, a potem ją zabandażowałam.
- No, to teraz grzecznie mi opowiesz co się stało, że musiałeś przywalić w ścianę? - Spytałam odkładając apteczkę do szuflady.
- Tu nie ma czego opowiadać. - Wstał. Podszedł do biurka chwycił list i wrócił do mnie na kanapę. Podał mi go - sama przeczytaj to się dowiesz.
Na początku zawahałam się czy go przeczytać. Ale postanowiłam przeczytać. Leon schował głowę w ręce. Naprawdę coś musiało się stać. Wzięłam kartkę do ręki i zaczęłam czytać. Było tam napisane, że go nigdy nie kochała, była z nim tylko dla pieniędzy i go potajemnie zdradzała. A teraz,nie może tego ukrywać bo zaszła w ciążę ze swoim kochankiem. Teraz to mu się nie dziwię, że tak zareagował.
- Przykro mi. Nie wiem jak taka dziewczyna mogła zrobić to takiemu facetowi jak ty! - Powiedziałam po przeczytaniu.
- No niestety. Wiesz to już nie ma sensu. Dziś i tak nic nie zdziałamy z tym projektem. Idź do domu i naciesz się z ukochanym, ja tu jeszcze trochę posiedzę.
- Na pewno? - Spytałam
- Tak na pewno - Zapewnił.
Ubrałam płaszcz, wzięłam torebkę i chwyciłam za klamkę. Spojrzałam na Leona. Siedział załamany. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek bardzo ale to BARDZO blisko ust. Dopiero po jakimś czasie się zorientowałam co zrobiłam.
- Trzymaj się! - Rzuciłam i ruszyłam w stronę drzwi. Spojrzałam na niego, trzymał się w tym miejscu co go pocałowałam. Wyszłam z gabinetu i skierowałam się do samochodu. Ruszyłam do domu. Diego będzie szczęśliwy, że wróciłam tak szybko. Po kilku minutach byłam pod domem. Wyszłam z auta i ruszyłam do domu. Weszłam do środka. A tam co zobaczyłam zszokowało mnie. Diego całował się z dziewczyną! Nie byle jaką dziewczyną!! Tylko Baroni!! To on jest ojcem!! Jak on mógł!! Oczy mi się zeszkliły!
- Jak mogłeś?!! A ja cię kochałam!! Jesteś zwykłym dupkiem!! - Spoliczkowałam go, ściągnęłam z ręki pierścionek, rzuciłam go w niego i uciekłam. On nawet mnie nie wołał. Co za skończony dupek. I co jak mam teraz zrobić?!.. Przyjaciół nie mam przez Diega! Więc gdzie mam iść??.... Może pójdę do firmy.. Bo gdzie indziej mam iść?!  Wsiadłam w samochód i drugi raz w tym dniu ruszyłam do firmy. Po kilku minutach byłam w firmie. Weszłam do gabinetu i zobaczyłam Verdasa leżącego na kanapie patrząc się w sufit. Jak mnie zobaczył od razu się zerwał z miejsca.
- Violu co się stało?! - Ja nic nie odpowiedziałam tylko się wtuliłam w jego tors. On mnie objął.
- Ciiii spokojnie..... Już wszystko dobrze.... Uspokój się .... Ciiiiiiiiiiiii... - Szeptał głaszcząc mnie po włosach
Wziął mnie na ręce i posadził sobie na kolanach.Płakałam tak dziesięć minut. Moczyłam mu koszulę ale on nic nie mówił tylko mnie przytulił i się ze mną kołysał. Po chwili byłam już spokojna.
- Dziękuję - Powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Nie ma za co. A teraz powiesz co się stało? - Spytał. Spuściłam głowę w dół.
- Diego jest ojcem dziecka Lary - Wyszeptałam. Leon chwycił mój podbródek tak, żebym spojrzała mu w oczy.
- On nie był ciebie wart. Jeśli skrzywdził taki skarb jak ty to tylko dlatego, że jest skończonym idiotą. - Otarł mi łzy. - Nie płacz ślicznotko - Szepnął
Spojrzałam mu w jego czekoladowe oczy.
- Masz piękne oczy, są niczym fabryka czekolady. - Zaczęłam się do niego zbliżać.
- Ty za to masz oczy niczym czekoladowa rzeka która chciał bym przepłynąć. - Też się do mnie zbliżył. Czułam jego miętowy oddech na mojej twarzy. Nasze spojrzenia nie oderwały się ani na chwilę. Po chwili nasze usta złączyły się w całość. Czułam się magicznie. Nigdy się tak nie czułam nawet z Diegiem. Całowaliśmy się bardzo namiętnie. Nasze języki walczyły o dominację. Walkę wygrał Leon. Położyłam go na kanapę. Usiadłam na nim okrakiem. On złapał mnie za pośladki i zaczął je ściskać. Po chwili oderwał się ode mnie.
- Poczekaj tylko drzwi zamknę. Zaraz wracam. - Pocałował mnie i szybko zamknął drzwi. Podszedł do mnie. Teraz to on był nade mną. Całował mnie w szyję. Ja lekko pomrukiwałam. Zamknęłam przy tym oczy. Teraz całował mój dekolt. Zaczęłam rozpinać mu guziki od koszuli. Po chwili był tylko w samych spodniach. Zobaczyłam jego umięśniony tors. Rozpinałam jego pasek od spodni. On całował mnie teraz w usta. Po chwili był tylko w samych bokserkach. On nie był mi dłużny. Ściągnął ze mnie sukienkę. Zostałam tylko na bieliźnie. Zaczął całować mój brzuch. Ja tak się wygięłam, że on wysunął swoje ręce pod moje plecy. Rozpiął mi zamek od stanika. Zaczął całować teraz moje piersi zjeżdżając na dół doszedł do moich majteczek. Ściągnął mi je za pomocą zębów. Całował moje uda od wewnątrz. Pieścił teraz moją łechtaczkę. Zaczął drażnić ją językiem, aż zrobiła się wilgotna. Przewróciłam go tak że teraz to ja byłam nad nim. Całowałam jego tors schodząc niżej. Doszłam do jego skarbu. Całowałam go przez materiał. Miejsce zrobiło się mokre i wypukłe. Szybkim ruchem ściągnęłam z niego bokserki. Zobaczyłam jego skarb. Zaczęłam drażnić jego główkę. Wsadzałam go sobie w usta. Za każdym razem więcej. Czułam się niesamowicie. On pojękiwał. Nagle do moich ust wleciał śluz. Co oznaczało, że doszedł. Połknęłam, jego skarb wsadziłam sobie do mojej myszki. Zaczęłam skakać w górę i w dół. Wtedy staliśmy się jednością.
Po trzech godzinach leżeliśmy w swoich objęciach.
- Wiesz, że nie powinniśmy? - Spytałam
- Wiem ale cię kocham więc chyba to nie jest przestępstwo. W końcu nikogo nie zdradziliśmy. Mamy swoje dwadzieścia trzy lata więc rodzice do tego nic nie mają nie? - Zaśmiał się
- No nie.. Ja ciebie też kocham.
- I pomyśleć, że gdyby nie Lara i Diego to nie byli byśmy razem.
- Tak to dzięki nim. - Pocałowałam go w usta - ale nie zrobisz mi tego co Diego?
- Nie obiecuję, jeżeli ty nie zrobisz tego co Lara.
- Obiecuję! - Wtuliłam się w niego i zasnęłam.
Trzy lata później:
Violetta wyszła za mąż za Leona dwa tygodnie po urodzeniu ich małej córeczki Camili. Jest ona oczkiem w głowie tatusia.Od tamtego dnia w firmie ani razu się jeszcze nie pokłócili. Kochali się codziennie przez trzy tygodnie, aż w końcu Violetta zaszła w ciąże. Po tym jak Leon się dowiedział, oświadczył się jej. Teraz aktualnie są na wakacjach w Wenecji. Kochają siebie nawzajem  jak nikogo innego. I nie mają zamiaru się ze sobą rozstawać.
**********************************************************************************************
Nie wyszedł tak jak chciałam.
Jest krótki i trochę dziwny.
Nie umiem pisać One Shotów
Ale i tak mam nadzieje że się podoba. Za błędy przepraszam ale piszę z telefonu.
Pozdrawiam
Komarek ;*

14 komentarzy:

  1. Cudowny *.*
    Nic więcej nie napiszę, bo nie umiem xD
    Jest piękny

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no boski czekam jeszcze na inne one shoty durny diego ale dzieki nim leonetta jest

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie C U D O!!! Kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwłaszcza końcówka idealna :*
    Bosko piszecie i macie talent <3
    Nie mogę się doczekać rozdziału 8 i mam nadzieję że szybko pogodzicie Leonettę. I że czymś nas zaskoczycie :*
    Ubustwiam was <3
    I tego parta :*

    OdpowiedzUsuń
  5. pytanie do joli będziesz pisać na tym blogu opowiadania jestemjakajestem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie mam weny , ale spróbuję coś napisać w najbliższym czasie

      Usuń
  6. piękny super piszecie jest boski brak słów

    OdpowiedzUsuń
  7. cudny ;*
    nie wiem sam co napisać...
    Leonetta <33
    czekam na więcej takich OS
    i na rozdzialik ;*
    ps. wysłałam OS na konkurs xD

    //Nati

    OdpowiedzUsuń
  8. <3 AAa Super pan LEoś szef nie wolno obczajać tyłeczka asystentki :# :D
    <3 Cudowny ;)
    czekam na rozdizal :* ><3

    OdpowiedzUsuń
  9. Mmm...Leoś...na co się paczysz?! haha xD
    nie ma to jak rozpieprzyć leonere i dielette za jednym razem! :D
    no! a potem to już leonetta sama sie układa :*
    boski OS! ♥
    kocham! <3
    czekam na rozdzialik :*

    życzę weny czasu i chęci na napisanie go!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy