28 lut 2014

OS Marcesca ,,Zwrot o 180 stopni " Naty Verdas trzecie miejsce


Szesnastolatek podszedł do starszego siwego mężczyzny, usiadł obok

niego na kanapie i zapytał swojego dziadka Marco:
- Dziadku w jakich okolicznościach spotkałeś babcię Francescę? -
słysząc to pytanie, staruszek uśmiechnął się lekko do swoich myśli.
- Jest to raczej dość zwyczajne historia, ale jeśli masz ochotę, to z
chęcią ci ją opowiem.
- Opowiedz ją dziadku, bardzo chętnie jej posłucham - mężczyzna
ponownie się uśmiechnął
i zaczął opowiadać...

Opowieść Marco:

   Na początek należy nadmienić, że miałem wtedy 19 lat i pracowałem w
knajpce, która ulokowana była w pobliżu szkoły muzycznej o nazwie
Studio21. Była to dobra praca, byłem w stanie się z niej utrzymać.
Większość dni spędzonych tam była do siebie podobna : codziennie
podczas prawie każdej przerwy wpadali moi przyjaciele, którzy uczyli
się we wcześniej wymienionej przeze mnie szkole muzycznej. Ale jeden
własnie z tych wielu przepracowanych tam dni zapamiętam do końca
życia...
Wstając tamtego dnia o 7 rano, jak w każdy zresztą poniedziałek,
myślałem, że będzie to dzień jak każdy inny. Nie sądziłem wtedy, że
tamtego dnia cały mój świat obróci się o 180 stopni. A tak właśnie się
stało. Dzień zaczął się jak każdy poprzedni, a każdy kolejny po nim
był już tylko lepszy. W ów poniedziałek wielu z moich znajomych
musiało w trakcie długiej przerwy odbyć karę u Gregorio - to był taki
śmieszny typ. Przyszły tylko moje przyjaciółki Violetta i Camilla
przyszły jak zwykle w świetnych nastrojach. Razem z nimi weszła
najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałem w swoim życiu.
Kiedy na mnie spojrzała i uśmiechnęła się do mnie, to zmiękły mi
kolana i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Na szczęście byłem
wtedy za ladą, więc nikt nie widział mojej chwili słabości.
Hmm... Chwili... W ten  pamiętny poniedziałek po ich wyjściu nie
mogłem się na niczym skupić. Myliłem zamówienia i prawie wyleciałem z
pracy. Dziewczyna przychodziła do knajpki razem z resztą każdego dnia.
Codziennie się do mnie uśmiechała, a ja uśmiechałem się do niej... Po
paru dniach już nie myliłem zamówień i wszystko było prawie w
porządku. No, może poza tym, że zakochałem się w czarnowłosej
nieznajomej, a one nie zwracała na mnie uwagi. Przynajmniej tak wtedy
myślałem. Tydzień później Studio było zamknięte i knajpka świeciła
pustkami, a mój szef był na jakimś wyjeździe. Siedziałem więc sam w
pustej knajpce i układałem pasjansa na ladzie. Nagle do środka weszła
Ona. Wyglądała na trochę zaskoczoną, ale usiadła przy jednym ze
stolików i uśmiechnęła się do mnie.
Odłożyłem karty, podszedłem do niej z uśmiechem i zapytałem:
- Coś podać?
- Poproszę sok pomarańczowy -poszedłem po jej zamówienie, podałem jej
po chwili i wróciłem za ladę, do układania pasjansa. Ale nie było to
już aż tak ciekawe, jak jeszcze parę minut wcześniej. Wolałem
ukradkiem spoglądać na dziewczynę. Na chwilę udało mi się odwrócić
myśli od niej i zająć pasjansem, ale nie trwało to zbyt długo, bo po
chwili zauważyłem nad ladą cień. Zanim się zorientowałem, kobieca ręka
kończyła za mnie pasjansa. Gdy skończyła, spojrzała mi w oczy i
uśmiechnęła się do mnie. Nie bardzo wiedziałem co mam zrobić, ale
również się do niej uśmiechnąłem.
- Nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać - wydukałem - jestem Marco.
- Ja jestem Francesca, miło mi...
- Mi również - po chwili się rozkręciłem i zacząłem bajerę - bardzo
ładne imię, tak samo jak jego właścicielka - powiedziałem, a ona się
tak śliczni zarumieniła i spuściła wzrok na ladę.
- Dziękuję - odpowiedziała po chwili trochę zakłopotana, nie patrząc
na mnie - ile płacę?
- Sekundę - wziąłem z lady kawałek kartki i ołówek. Napisałem na
kartce swój numer telefonu i podałem go dziewczynie - niech będzie to
na koszt firmy - posłałem jej ciepły uśmiech. Wzięła karteczkę i
uśmiechnęła się promiennie. Potem wyszła. Nie przychodziła przez kilka
dni. Szef pozwolił mi coś zaśpiewać w jego knajpce. Zaczynałem śpiewać
gdy do knajpki weszli moi znajomi i Francesca. Bez zastanowienia
zacząłem dla niej śpiewać. Ona się uśmiechnęła i po chwili wzięła
drugi mikrofon i zaczęła śpiewać razem ze mną, patrząc mi w oczy.
Podałem jej rękę i pomogłem wejść na scenę. To była najwspanialsza
chwila w moim życiu. Po kilku dniach postanowiliśmy się spotkać.
Później spotykaliśmy się coraz częściej. A w dniu moich 20 i jej 19
urodzin stanęliśmy przed ołtarzem i obiecaliśmy sobie przed Bogiem, że
zawsze będziemy razem. Jak do tej pory dotrzymujemy danej sobie owego
dnia obietnicy. Jestem bardzo szczęśliwy z moją ukochaną Francescą.

Po zakończeniu opowieści Marco uśmiechnął się do wnuka i zauważył
stojącą w drzwiach Francescę, która miała łzy wzruszenia w oczach...
Podszedł do niej i otarł łzy, po czym delikatnie pocałował ją w czoło,
a ona się do niego przytuliła.
- Dziadku to była wspaniała historia - odezwał się nastolatek.
- O tak Xavier, masz rację - odezwała się Francesca do wnuka - A twój
dziadek ślicznie ją opowiada.
Wzruszam się za każdy razem, kiedy ją słyszę. - Uśmiechnęła się do
męża, a Marco ją ponownie do siebie przytulił. Szczęśliwi zmarli kilka
lat później w poniedziałek. Marco miał wtedy 81 lat, a Francesca 80.
Zostali pochowani w jednej trumnie, w swoich objęciach, z uśmiechami
na twarzach.

25 lut 2014

OS Zmieniłam się by poznać miłość- wyróżnienie - Karolina Verdas

Pewna szatynka siedziała w sali do tańca, myśląc ile zmieniłoby się w jej życiu, jakby poznała JEGO. Jej rozmyślanie przerwał chłopak szatynki. Nigdy go nie kochała, nigdy nie wierzyła w miłość. Zawsze rozkochiwała w sobie chłopaka, a potem kończył tak jak wszyscy inni, a mianowicie zostawał rzucony. Sprawiało jej to przyjemność. Chłopak podszedł do dziewczyny i pocałował ją w policzek. 
-Hej piękna!
-Cześć Diego.
-Masz ochotę na taniec, musimy przećwiczyć układ na zajęcia?
-Nie dzięki.
-Ej co jest słoneczko?
Usiadł przed nią i przyłożył swoją dłoń do jej dłoni i uśmiechnął się do szatynki.
-Diego, zrywam z tobą!
-I tak mam inną!
Chłopak odszedł, a ona wypełniła pierwszą część planu, aby stać się lepszą osobą. Postanowiła zmienić się na lepsze i poczekać ba NIEGO. Następnym krokiem jej planu była zmiana stylu. Wysłała Lu smsa, następnie do Fran i Cami, tylko nie do Nati, ona była tą "dobrą". Szatynka postanowiła właśnie taką być. Jej przyjaciółki były bardzo zdziwione, ale zaakceptowały to. Dziewczyny poszły po lekcjach do galerii. I oddały się zakupowemu szałowi, ponieważ każda chciała zmienić styl z wyzywającego na normalny. Po długich zakupach postanowiły pójść na wrotki. Kiedy były już na torze każda pojechała na wrotkach w inną stronę. Dziewczyna nie umiała zbytnio jeździć, ledwo co utrzymywała się stojąc. Kiedy już miało się odbyć spotkanie z podłogą, złapał ją zielonooki szatyn o zabójczym uśmiechu. Oboje poczuli motyle w brzuchu. Wpatrywali się w siebie przez długi czas, ale pierwszy odezwał się chłopak.
-Hej nic Ci nie jest?
-Tak...dzięki tobie.
-Jestem Leon, a ty śliczna?
Wtedy poczuła że jej policzki robią się czerwone. Nigdy nie czuła się tak przy żadnym chłopaku. Ledwo co wypowiedziała swoje imię. 
-V...vio..violetta.
Chłopak postawił ją i jeździli rozmawiając i śmiejąc się. Oboje myśleli o tym samym:
On/a jest cudowny/na. Chyba się zakochałem/łam!
Rozmawialiby dłużej lecz musieli już schodzić z toru. Pożegnali się i myśleli, że już nigdy się nie zobaczą. Ale mylili się.
                          ***
Następnego dnia
Na lekcjach szatynka nie mogła się skupić, myślała wciąż o zielonookim, który zawładnął jej sercem, tak, o Leonie.  Po zajęciach jak co miesiąc chodziła z dziewczynami wieczorem na imprezy. Tak było i dziś. Violetta właśnie szykowała się do wyjścia. Założyła obcisłą czarną sukienkę, do tego szpilki i miętową kurtkę dżinsową. Niedługo potem była już w klubie, gdzie przy jednej z kanap czekały na nią dziewczyny. Zdziwiła ją obecność Nati. Do Lu podszedł jakiś chłopak i poprosił ja do tańca. Z innymi dziewczynami było tak samo. Tylko ona siedziała sama. Postanowiła napić się drinka, tak też zrobiła. Wtedy z tłumu wyłonił się ON, w którym się zakochała. Podszedł do niej, rozmawiali, a kiedy puścili wolny kawałek poszli na parkiet. Tańczyli bardzo blisko siebie, oboje chcieli powiedzieć co czują. Leon już miał jej to wyznać, ale stchórzył i zamiast tego powiedział:
-Zakochałaś się kiedyś.
-Zmieniłam się aby poznać miłość. I teraz jestem zakochana.
-Ja tak samo.
Nastała chwila ciszy którą przerwała dziewczyna.
-Kim ona jest?
Spytała lecz potem żałowała tego.
-No więc... Jest szatynką, jest cudowna i wogóle i...
-I?
-I stoi przede mną.
Leon przybliżył się do niej, ona zrobiła to samo po chwili złączyli swoje usta w pocałunku, a cały świat jakby przestał istnieć.
                         ***
2 lata później
Violetta wyszła za Leona za mąż i teraz nosi w brzuchu małego Verdasa. Spodziewają się córeczki, oboje postanowili, że będzie się ona nazywać Leonetta.

21 lut 2014

Wyniki konkursu !

Kochani , jak sam tytuł mówi ogłaszamy wyniki konkursu na OS . No dobrze , na początku bardzo dziękujemy za 7 prac , wszystkie były ciekawe i widać było ,że się postarałyście . One shoty opublikujemy później .
Zaczniemy od wyróżnienia , które leci do .........

Karoline Verdas ! Gratulacje ! One shot ciekawy , ładnie , napisany bardzo nam się podobał , ale trochę za szybko wszystko się stało , ale i tak świetny !  Z kim chcesz dedyk ?

Teraz trzecie miejsce , a zajmuje je Nati Verdas z One shotem o Marcesce . Bardzo fajny pomysł . Spodobał nam się bardzo . Z kim chcesz dedyk i dyplom ?

Drugie miejsce to .................... Klaudia Jagła z pięknym one shotem o leonettcie . Bardzo dobrze napisany .   Z kim chcesz kolaż i dyplom ?

I pierwsze miejsce wędruje do













































Izy Blanco ! Której one-Shot o Leonettcie nas urzekł . Iza napisałaś piękny one-shot !!!!!! A z kim chciałabyś kolaże(2) ?

Pozostałym trzem dziewczynom , dziękujemy za wzięcie udziału w konkusie , napisałyście bardzo ładne one shoty . Piszcie dalej i się nie poddawajcie !

Całujemy mocno :*
J.V i Komarek

18 lut 2014

One Shot

Przeczytajcie notkę od OS jest bardzo ważna !

Piękna blondynka o błyszczących niczym gwiazdy oczach oraz pełnych czerwonych ustach zawsze należała do ludzi szczerych a przy tym inteligentnych. Potrafiła wyrażać się wobec innych szacunkiem i miłością którą obdarzała swoją rodzinę. Jej mama od najmłodszych lat uczyła,że najważniejszą rzeczą w życiu jest miłość,a jeszcze ważniejszą rodzina i wzajemna pomoc. Dziewczyna nie ukrywała podziwu który kierowała wobec swojej rodzicielki,rzadko ją widywała z powodu pracy trwającej całe dnie,w ten sposób zarabiała pieniądze na rodzinę jak i na nastoletnią córkę.Kiedy Smantha posiadała odrobinę czasu wolnego,trafiał on w ręce blondynki. Nastolatka ani razu nie zauważyła iskry zmęczenia u swojej mamy,mając kompletną nieświadomość,że ta chcę ukazać się z jak najsilniejszej strony i nie poddać się braku energii. Ludmiła mocno darzyła Samanthę uczuciem  jakim jest miłość. Każdego dnia wpatrywała się w swoją rodzicielkę i potrafiła wyobrazić sobie najgorsze rzeczy jakie mogą się stać. Obawiała się,że Samantha zawsze będzie tłumić wszystkie uczucia w sobie,co doprowadzi ją do całkowitego wycieńczenia a nawet bliskiej śmierci,nie wspominając już o jej ciągłej bezsenności. Nastąpił kolejny cudowny dzień,szczupłą blondynkę owiniętą w puszystą,jedwabistą kołdrę obudziły promienie słońca wlatujące przez jasnoniebieskie pokojowe okna. Kolorowe promyki zwinnie poruszały się na jej twarzy tworząc swój własny układ taneczny. Lekko uniosła dłonie do swojej gładkiej twarzyczki i delikatnie przetarła brązowe średniej wielkości oczęta swoimi zadbanymi rękoma.Energicznym ruchem zrzuciła z siebie beżową kołdrę w szare wzory i wstając skierowała się do kuchni. Pomieszczenie zawierało bladożółte ściany na których można było zauważyć różnego typu miniaturowe obrazki,okrągły,​biały alarm dymny zawieszony elegancko nad kuchenką oraz zawieszki na których wisiały przyrządy kuchenne takie jak drewniane łyżki i długie ,ostre noże z drewnianymi rączkami. Każdy blat była barwy ciemnego drewna oraz zawierał szuflady. Przy jednym z nich stała jasnoszara lodówka mieszcząca również u góry zamrażarkę. W zlewie natomiast walało się mnóstwo garnków jak i rondelek napełnionych wodą. Nastolatka sięgnęła do górnych drewnianych półek,lecz kiedy ujrzała brak małych śniadaniowych talerzy posmutniała i wyjęła ostatni obiadowy znajdujący się tuż nad miejscem w którym stały małe szklane talerzyki. Położyła owy talerz na blat i rozejrzała się nad sztućcami,blondynce zajęło jedynie kilka minut przygotowanie śniadania a konkretniej dwóch naleśników polanych sosem malinowym z bitą śmietaną.Oczywiście najważniejszy posiłek dnia przygotowała dla Samanthy która jeszcze pogrążała się w krainie snów. Wzięła plastikową tackę wiszącą na jednym z zawiasów niedaleko lodówki i położyła na niej porcelanowy talerz ze śniadaniem,łapią​c za specjalne uchwyty ruszyła wolnym kroczkiem do sypialni Samanthy. Cicho nacisnęła klamkę o kolorze jasnego srebra moherowych drzwi i równie cichutko popchnęła. Będąc w środku sypialni mającej klimat średniowiecza zmieszanego z współczesnością podeszła do łoża rodzicielki,a tackę ostrożnie postawiła na etażerce nocnej. Bez jakichkolwiek wahań ,tak samo jak postawiła tackę,tak samo usiadła na łóżku matki,uważnie się jej przyglądając złapała ją delikatnie za gładką dłoń i kontynuowała wpatrywanie się w tą zmęczoną twarz. Spostrzegła ostro czarne wory pod oczami,rozmazany​ tusz do rzęs na powiekach - Pewnie już zaschnięty - pomyślała,na czole było widoczne tysiąc zmarszczek podkreślających ciągłe zmęczenie kobiety. Twarz która zawsze mimo wszystko była uśmiechnięta,pokazała swoje prawdziwe obliczę. Gdy spała,można było u niej zauważyć nawet najmniejszy szczegół określający jej zmęczenie. Brązowe oczka ciągle patrzyły na tą smętną ,zmęczoną twarz z wyrazem żalu. Blondynka omal nie wydając łzy,pogrążyła się w myślach przymykając oczy. Nie mogła już znieść widoku tej biednej twarzy. Poczuła strzałę w sercu na myśl,że nie wie jak jej pomóc. Gdy lekko otworzyła swe oczęta ujrzała rozszerzające się powieki Samanthy,kiedy kobieta otworzyła oczy,była w nich jedynie pustka. Dopiero teraz,było to widać. Mimo swojego stanu uśmiechnęła się promiennie,nawet nie wiedząc,że córka już rozgryzła jej stan.
 - Witaj skarbie - wypowiedziała patrząc na szczupłą siedemnastolatkę trzymającą ją za dłoń.
- Mamo..Proszę. Nie przemęczaj się już tak. Jeszcze trochę i umrzesz z powodu braku senności. - wydusiła nie omal przez łzy,które starała się odpychać.
- Skarbie. Nie przesadzaj. To tylko lekkie zmęczenie,nic takiego. - Samantha powiedziała tak jakby na prawdę uważała swój stan jako mało krytyczny. Ludmiła nie wiedząc co już robić,próbowała z swoich ostatnich sił przekonać rodzicielkę o jej krytycznym stanie,lecz siły się wyczerpały, a kobieta nie przyjmowała tych słów na poważnie i uważała,że wszystko jest w porządku,nie zdawała sobie sprawy z tego,że tak na prawdę jest już bezsilna.
- No dobrze.. Na etażerce masz śniadanie. Tylko spróbuj mi go nie zjeść,a teraz niestety muszę się przyszykować do szkoły. - westchnęła przytulając się do rodzicielki. Chwilę później znajdowała się na korytarzu, skierowała się w stronę swojej sypialni gdzie miała zamiar się ubrać. Podeszła do szafy i otworzyła ją powolnym,bezsiln​ym ruchem.Wyjęła śliczną niebieską bluzkę w stylu vintage wiązaną z tyłu,a po chwili rażące białym kolorem jeansowe spodnie zwane "rurkami" i czarne niczym smoła baletki. Rzeczy oczywiście rzuciła na łóżku,zamknęła szafę i obróciła się niczym baletnica ściągając z siebie koszulę nocną jak i spodenki. Minutkę później błyszczała przed lustrową szafą w stroju który dodawał jej kobiecości.Potar​gane włosy postanowiła ułożyć na boku dając mocniejszy efekt stylizacji.Po jakimś czasie znajdowała się poza domem,idąc tą samą co zawsze drogą do wielkiego budynku.W pewnej chwili weszła do potężnego budynku szkoły pewnym krokiem,na korytarzu zauważając swoją przyjaciółkę ,podeszła do niej i przywitała się. Natalię znała od urodzenia,zawsze​ mogła się jej wyżalić a ta ją zawsze umiała rozweselić i doradzić. Razem ruszyły w stronę sali muzycznej,gdzie odbyć się miały zajęcia ze śpiewu. Nastolatka je uwielbiała i kochała wszystko co było związane z muzyką. Dzięki tej pasji mogła oderwać się od rzeczywistości. Po chwili zaczęła się lekcja. Blondynka słuchała z wielką uwagą każdego słowa wypowiedzianego przez nauczycielkę. Dziś miały się odbyć pierwsze przesłuchania do przedstawienia "Grease" Angie poświęciła połowę lekcji na wytłumaczeniu uczniom co będzie podczas eliminacji. Pomoc nauczycielki w rozgrzaniu głosów i dodaniu otuch dodała uczniom pewności siebie. Gdy wszystkie zajęcia minęły rozpoczęły się długo wyczekiwane​ przez wszystkich przesłuchania.Dziewczyna usiłowała walczyć z silnymi skrętami żołądka i nagłymi przypływami zimna. Nie potrafiła o niczym myśleć,w głowie tworzył się jej wielki wir braku koncentracji. Natalia jak mogła,ciągle starała się podciągnąć Ludmiłę na duchu,lecz bez żadnych skutków.
Chwilę później do jej uszu dotarł ten głos. Głos wymawiający jej imię. Poczuła teraz szybko dudniące serce i pot spływający po jej twarzy. Odetchnęła ciężko i weszła do średniej wielkości pomieszczenia gdzie siedziało jury.Mężczyzna o średnim wieku rozkazał jej się przedstawić. Z walącym jak lokomotywa sercem powiedziała swoje imię i nazwisko. Po chwili dobiegło pytanie 'Co nam zaprezentujesz?'​. Teraz w duchu podziękowała Angie,która podsunęła jej pomysł z piosenką Algo Se Enciende. Ten tytuł w przeciwieństwie do poprzednich jej zdań wypowiedziała z gracją i pewnością. Kiedy do uszu blondynki dotarła melodia,serce zwolniło swoje bicie. W umyśle roił się wir emocji a ręce ,które do tej pory były zdrętwiałe,ożyły​ wraz z nogami. Kiedyś by przeklęła swoje ciągłe zmiany głosowe,ale nie teraz. Dzięki tym swoim ciągłym 'zmianom' w głosie,obejmował​ on aż pięć oktaw z których jury byli zadowoleni. Cztery minuty minęły niczym strzał z bicza,a siedemnastolatka​ musiała już wychodzić by ustąpić salę innym. Wyszła z pomieszczenia posiadającego panelową podłogę wyglądającego jak drewno z szerokim uśmiechem na twarzy. Przebyła wzrokową wędrówkę w poszukiwaniu Natalii. Wykonała ją przez krótki czas gdyż dziewczyna siedziała wygodnie pod salką. - I jak? - zapytała podchodząc do przyjaciółki,ta jedynie odpowiedziała znanymi słowami - chyba dobrze. W tej chwili nie miała ani ochoty na rozmowę ani na wywiad.Wir myśli powrócił wraz z nagłymi przypływami zimna,lecz nie przejmując się tym zbytnio wyszła z budynku kierując się w stronę domu,z tego całego wiru wyłaniały się drukowane napisy 'M-A-M-A'. Pragnęła zobaczyć jej stan,lepszy bądź gorszy,liczyła na to,że będzie to pierwsze. Przyśpieszyła więc swój chód i w błyskawicznym tempie zaczęła biec.
Gdy dobiegła do domu jej wzrok dostrzegł karetkę. brązowe oczy zrobiły się szklane,do głowy dotarł najczarniejszy scenariusz.Niestety,tym razem prawdziwy. Przez oczy pełne łez zauważyła Samanthę. Tym razem wyglądającą niczym staruszka. Nawet w tej odległości było widać bladą skórę niczym trup,czarne wory pod oczami i jeszcze więcej zaschniętego tuszu zlewającego się z worami ciągnącego aż do ust. Wyglądała koszmarnie,jak duch z najstraszniejsze​go horroru.Twarz blondynki była cała klejąca i mokra od łez,na ostatnich siłach podbiegła bliżej. Kobietę już zapakowano do karetki,a siedemnastolatka​ jedyną czynnością którą mogła zrobić było zapytanie jednego z lekarzy co się stało. I tak zrobiła. Jedyne co usłyszała,to,to,​że muszą ją zawieść do szpitala. Po krótkim dialogu stała na chodniku i patrzyła na jadącą karetkę. Nawet nie miała pojęcia do którego ze szpitali ją zabrali,gdy karetka zniknęła z jej pola widzenia,spuścił​a głowę i upadła. Trzymała się jedynie na kolanach,a ręcę miała położone na chodniku . Nagle poczuła delikatną dłoń na swoim ramieniu i waniliowy zapach perfum który już kiedyś czuła. Odwróciła głowę a jej oczom ukazała się Natalia. Klęczała przy dziewczynie patrząc na nią czekoladowymi oczami. Siedemnastolatka​ natychmiastowo wtuliła się w nią a z oczu wydobyło się jeszcze więcej łez niż przedtem. Przyjaciółka dziewczyny od razu domyśliła się co się wydarzyło. Delikatnie zaczęła gładzić blondynkę po jej długich włosach próbując ją uspokoić.Niestet​y ,ból jaki czuła wtulająca się siedemnastolatka​ najwyraźniej był za silny. Ludmiła wyjawiła przyjaciółce,że musi się dowiedzieć co się stało z Samanthą. Ta tylko oznajmiła,że jej pomoże,również i we wstaniu.Nie tracąc ani chwili dłużej pobiegły truchtem z ostatnich sił,jednak gdy dotarły do pierwszego lepszego szpitala nie było w nim Samanthy,ani jakiś innych cennych informacji które by się przydały dziewczynom.Jednak nie poddając się ,ruszyły dalej. Cały dzień spędziły na odwiedzeniu ponad dziesięciu szpitali,kiedy stwierdziły,że chcą się poddać im oczom ukazał się wielki budynek przypominający bardziej kościół niż szpital,mimo to,weszły tam a okazało się,że to ten właściwy. Po skonsultowaniu się z lekarką która stała z notesem i długopisem w ręce pobiegły do powiedzianej przez nią sali. Lu stanęło serce gdy ujrzała niebieskie i czerwone kable podłączone do Samanthy,białe łóżko,biały stojak z kroplówką i drugi o tym samym kolorze stojak,jednak ten był z krwią w woreczku która pewnie należała do kobiety o bladej skórze. Blondynkę ogarnęły duże mdłości,lecz mimo wszystko podeszła z trudem do białego krzesła i usiadła na nim. Nie pewnie wzięła matkę za bladą dłoń,była ona tak krucha,że miało się wrażenie,jakby w jednej chwili miała zaraz pokruszyć się na milion kawałków. Zaczęła modlitwę o otwarcie oczu Samanthy. Minutę później do uszu siedemnastolatki​ dobiegł okropny jak i głośny dźwięk. Wydał go jeden z aparatów który zaczął pokazywać na monitorze prostą linię. Do pustej ,białej sali wbiegło kilka pielęgniarek wraz z lekarzami,a dziewczynę z prawie nie bijącym sercem wyprosili z sali. Nastolatka doskonale zdawała sobie pojęcie,z tego ,że teraz jej rodzicielka walczy o życie.Krążył w niej teraz niebezpieczny wir emocji,nagle zapomniała o wszystkim. Wszystkim co do tej pory miało dla niej znaczenie,jedyna​ myśl jakiej udało się przetrwać to myśl o matce. Zrezygnowana z tymi samymi mdłościami przez biel obejmującą nawet najmniejszy zakamarek szpitala usiadła na ciemnoniebieskie​ plastikowe krzesło koło jasnoszarych drzwi. - Nareszcie coś nie-białego - pomyślała przy tym ujmując swoją gładką i mokrą twarz w dłonie.Natalia także martwił się o los Samanthy. Ta kobieta która teraz leżała martwo na ohydnie białym łożu była dla niej niczym matka. Pamiętała każdą jej pomoc,wysłuchani​e i radę. W głowie czarnowłosej pojawiło się ogromne współczucie wobec przyjaciółki,ona​ nie mogła stracić matki. W duchu wierzyła,że wszystko się uda i doktorzy ją uratują.Zdążyło minąć dwadzieścia minut a z sali wyszedł lekarz z miną nie do odczytu. Dziewczyna od razu na jego widok zapytała się o swoją rodzicielkę,a doktor odparł jedynie,że jest mu przykro,że zrobili wszystko co w ich mocy,ale niestety nie dokończył,w tym momencie nastolatka wybuchła jednocześnie płaczem i gniewem. Zaczęło się rodzić w niej milion emocji których nie była wstanie opamiętać. Wir myśli przywoływał tysiąc wspomnień,jednak​ teraz w jej oczach było widać wściekłość. Wrzeszczała z powodu bezsilności na doktora - Panu,panu jest przykro? Zawsze tak mówicie a tak na prawdę dla Was jest to na rękę i czujecie ogromną ulgę! - Nie zastanawiając się chwili dłużej wstała i dodała - I do cholery jasnej ,zróbcie coś z tym białym kolorem bo aż rzygać się chce gdy się na to patrzy! - wyrzuciła z siebie ostatnie słowa,po czym nie zważając nawet na Natalię poszła szybkim krokiem tupiąc wyraźnie nogami. Brwi miała zmarszczone a ręce huśtały się do przodu i do tyłu.Jedyne czego teraz potrzebowała to mocne przytulenie się do rodzicielki i opowiedzenie jej wszystkiego.Niestety,ona właśnie ją opuściła. Wbiegła do domu niczym torpeda i nawet nie zauważyła przyjaciółki która biegła za nią w szpitalu,po prostu wrzeszczała byle wrzeszczeć,a z głowy wyleciało jej wszystko,w pewnym momencie już chciała sięgać po ostateczny środek jakim była żyletka,nóż kuchenny cokolwiek ostrego,ale przeszkodziła jej Natalia która mimo wszystko biegła za przyjaciółką całą drogę od szpitala,wytłumaczyła żeby ta nic sobie nie robiła. Dziewczyna pomimo buzujących w niej emocji posłuchała czarnowłosej,ostatecznie usiadła na beżową kanapę i zaczęła patrzeć swoimi pustymi tęczówkami w panelową wyglądającą jak drewno jasną podłogę. Czarnowłosa usiadła koło dziewczyny i zaczęła swoją przemowę tłumiąc w sobie skryte emocje - Lu,nie zadręczaj się. Zamieszkasz na razie u mnie. - blondynka jakby wyrwała się z transu odpowiedziała kierując głowę w jej stronę - Nie. Nie chcę Ci robić kłopotów. - po chwili odpłynęła z powrotem w trans gapiąc się w panelową podłogę. - Nie przerywaj mi. Jesteś moją przyjaciółką i czy tego chcesz czy nie,zamieszkasz u mnie. Nie mam pojęcia jakie rzeczy Ci mogą przyjść do głowy w tym domu,w szczególności,że​ noże są w zasięgu ręki.. - powiedziała stanowczo i o dziwo pewno.Dziewczyna​ nie mogąc podjąć żadnej decyzji zdecydowała się nakrzyczeć na ciemnooką,ale w dobrej chwili się powstrzymała przypominając sobie słowa mamy z dzieciństwa. Teraz tylko popatrzyła na siedemnastolatkę​ tymi pustymi oczami,które były całe klejące od łez.- Nat. Dlaczego? Dlaczego właśnie ona? Przecież.. - wypowiedziała. Czuła ogromne kucie w sercu i pustkę. - Lu.. Nie przewidzisz przyszłości. Samantha już od długiego czasu przecież cierpiała na ciągłe zmęczenie,a teraz gdyby nie odeszła ,nadal by cierpiała. Teraz jest gdzieś tam na górze i stała się twoim aniołem stróżem. - ciemnowłosa usiłowała nadal dojść do rozumu siedemnastolatki,mimo to ta jedynie energicznie wstała i w błyskawicznym tempie pobiegła do pokoju. Słychać było głośny trzask drzwiami. Dziewczyna westchnęła i z rezygnacją opadła na kanapowe poduszki.
Ludmile ciężko przychodziła do głowy myśl z nagłą śmiercią Samanthy. Leżała zwinięta w kłębek na jedwabnej beżowej pościeli w kropki czyniąc ją mokrą łzami. Usłyszała hałaśliwe skrzypnięcie drzwi, nigdy nie skrzypiały. Nawet jej głowa nie drgnęła ku kierunku drzwi a nadal ze skupieniem przyglądała się wnętrzu pokoju. Poczuła dotyk i waniliowy zapach delikatnej ręki spoczywającej na jej blond włosach. Do uszu dotarł głos Natali mówiący o uspokojeniu się. Gdy upłynęło kilka godzin nastolatka z trudem uspokoiła się i zaczęła pakowanie walizki. Każdy zapach, każdy dotyk tego jedwabnego materiału każdego ubrania przypominał najwspanialsze wspomnienia z Samą. Ostatecznie wzięła się w garść i mniej więcej chwilę później zniosła fioletową walizkę w białe kropki na dół, do salonu. Postanowiła nie tracić tej ostatniej szansy wejścia do pokoju Samanthy, znaczy byłego pokoju Samanthy, i to zrobiła. Weszła do niego. Na drewnianej etażerce dostrzegła tackę, którą rano przyniosła. Delikatnie usiadła na tym wielkim łożu i zaczęła gładzić je dłonią. Jedwab. Kochała ten dotyk tego materiału i teraz już wie dlaczego, przecież zawsze jej mówiono i uważano, że jest bardziej podobna do matki niż do ojca. Więc dlaczego miłości do jedwabiu nie mogła odziedziczyć akurat po Samanthcie? W powietrzu czuła słodki woń perfum należących do zmarłej właścicielki pokoju. Poczuła ten znany jej mokry, cieniutki strumyczek spływający z oka po policzku. Wstała podchodząc do szaro-białej szafy, odchyliła duże drzwi i ujrzała tonę ubrań jak i kilka średnich kartonów położonych koło wyjściowych czarnych zamszowych butów. Zaczęła uważnie przeglądać każdą rzecz. Wspomnienia z jej pokoju wróciły, znowu przypominała powoli sobie te wszystkie piękne chwilę, dzieciństwo... W końcu ostatecznie postanawiając wyszła. Stała za drzwiami i ostatni raz odwróciła się za siebie po to by spojrzeć na pomieszczenie. Mimo, że baleriny które nosiła nie posiadały żadnych obcasów i tak ich podeszwa stukała hałaśliwie o każdy stopień schodów. Natalia na nią czekała oparta o długą kanapę stojącą na środku salonu. Walizka w tym czasie znajdowała się przy drzwiach wejściowych które otworzyła Natalia widząc bezsilność mięśni dziewczyny która zamiast na jednej ręce ciągnąć walizkę musiała ciągnąć dwoma. Drzwi z powodu zabezpieczeń również nie były lekkie do utrzymania otwarte. Na szczęście, dziewczyny poradziły sobie i wkrótce znajdowały się za stabilnymi ciężkimi frontowymi drzwiami.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani ! Z tej strony Jola , jak wiecie dzisiaj miały być wyniki konkursu na OS . Niestety nie będzie ich ponieważ nie mam na razie kontaktu z Anią , lecz nie martwcie się nie długo na pewno się pojawią . Bardzo dziękujemy za każdą pracę , a było ich aż 7 . Dziękujemy za nie . A co do tego one shot'a to jest to rekompensata ,za to ,że nie ma rozdziału i za to że nie ma wyników konkursu. Mam nadzieję ,że się wam podobał , czekam na komki . Ten OS jest dedykowany moim dwóm ciotom :ukochanej , porąbanej Nicki kocham cię cioto  <3333 i  mojej , kochanej Izie Blanco <3333333 kocham cię żelku :*
Całuję mocno wszystkich :*
J.V

8 lut 2014

Wywiad z xAdusiax

Witajcie ! Z tej strony Jola :* . W tym poście udostępnię wam wywiad który przeprowadziłam z Adą z boskiego bloga : http://newstoryaboutleonetta.blogspot.com/ . Dodałabym go jutro , ale że moja ukochana jęczybuła Nicki  męczyła mnie ,żebym go wstawiła , więc oto jestem XD.  A oto on :

Ja: Co cię zainspirowało do założenia bloga ?

Ada : Wiele rzeczy w sumie. Pamiętam jak to wszystko się zaczęło. Wpisałam w wyszukiwarkę google Violetta 3 i wtedy wyskoczył mi link do jakiegoś bloga. Postanowiłam, że wejdę i sprawdzę co to jest. Tam było opowiadanie o Leonettcie, które składało się z jakiś 11 rozdziałów, ale naprawdę bardzo mi się spodobało! Kiedy skończyłam czytać wpadłam w taki trans. Zaczęłam wpisywać różne hasła, aby zacząć czytać coś kolejnego... Uzależniłam się nawet od tego. Miałam szczęście, że to wszystko się działo w wakacje... Co zainspirowało mnie do założenia bloga? Zapewne te blogi, które czytałam no i również moje szalone pomysły. Na początku się wahałam, czy to dobry pomysł, czy też nie, ale ostatecznie w końcu zaryzykowałam.

J: Rozumiem . A co czułaś kiedy ujrzałaś pierwszy komentarz na blogu ?

A: Przede wszystkim szczęście. Nie mogłam uwierzyć w to, że komuś spodobało się to co napisałam. Kiedy zakładałam bloga, to zadawałam sobie pytanie: Kto to będzie czytać? Przecież to jest beznadziejne!

J: Teraz masz prawie dwieście tysięcy wyświetleń i 124 obserwatorów powiedz jakie to uczucie ?

A: Widząc to, ile ludzi mnie czyta.. Niesamowite. Wiadomo, żeby osiągnąć taki sukces trzeba było poświęcić dość dużo czasu, ale teraz widzę, że warto było. Każdy czytelnik jest dla mnie bardzo ważny.

J: Skąd bierzesz inspiracje na takie fantastyczne rozdziały ?

A: Fantastyczne? Ja tak nie twierdzę.. Różnie to bywa. Dość często moja wyobraźnia podsuwa mi pomysły, czasem książki, filmy, seriale.. Różnie to bywa. Przeważnie to moja wyobraźnia.

J: Myślałaś kiedyś żeby zawiesić lub usunąć swojego bloga ?

A: Usunąć nie, ale zawiesić tak... Miałam problemy z ocenami i musiałam je poprawić. Teraz nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Mam zamiar pisać i pisać.

J: Kto z twojego otoczenia wie ,że piszesz opowiadanie ?(pytanie od czytelnika)

A: Moja koleżanka i tyle... Nie widzę potrzeby, aby to ogłaszać.

J: Czytasz blogi z opowiadaniami ?

A: Oczywiście, uwielbiam to robić!

J: A masz ulubione opowiadanie ?

A: Mam mnóstwo.. Trudno byłoby wymienić jeden blog.

J: Twój ulubiony wykonawca (muzyczny) ?

A: Mam zmienny styl. Nie potrafię powiedzieć: O! To jest to! Kocham ją/go/ich. Mam przejściowe fazy. Teraz bardziej polubiłam One Republic.

J: Czy jest coś co chciałabyś zmienić w swoim pisaniu ?

A: Tak. Robię czasami błędy stylistyczne. Moja nauczycielka od polskiego powiedziała mi, że muszę poprawić styl, więc staram się temu zapobiec

J: Twój ulubiony kolor ?

A: Hmm.. Chyba niebieski.

J: Jakie są twoje zainteresowania ?

A: Sport, moda oraz muzyka.

J: Co lubisz robić w wolnym czasie ?

A: Pisać nowe rozdziały. To jest dla mnie sposób na odpoczynek.

J: Twoje największe marzenie ?

A: Oj, dużo mam marzeń. A jakie największe? Sama nie wiem, trudny wybór.

J: Twój ulubiony aktor i aktorka ?

A: Aktor? Dużo by się ich znalazło.. Josh Hutcherson, Brad Pitt, Johnny Deep, Ed Westwick, Jorge Blanco, Bradley Cooper... Tyle co teraz pamiętam. A z aktorek, to Jennifer Lawrence, Elizabeth Banks, Leighton Meester... Tyle co pamiętam.

J: Ulubiony film ?

A: Poradnik pozytywnego myślenia, Igrzyska Śmierci (obie części), Shrek (wszystkie części) i to chyba tyle. Mam inne filmy, które lubię oglądać, lecz to nie jest już to samo.

J: Kim chciałabyś być w przyszłości ?

A: Na pewno nic związanego z przedmiotami ścisłymi! Może to głupie, ale od dziecka zawsze chciałam zostać prawnikiem.

J: Ja też zawsze chciałam nim być .Jakie by były twoje trzy życzenia gdybyś złapała złotą rybkę ?

A: Nigdy o tym nie myślałam... Dla mnie najważniejsze jest zdrowie, rodzina oraz szkoła (a w przyszłości praca).

J: Czym kierujesz się w życiu ?

A: Sercem i Rozumem

J: Jakie książki czytasz najczęściej ?

A: Różnie... Najczęściej to literatura współczesna.

J: Twój ulubiony paring (z Violetty) ?

A: Leonetta. Uwielbiam ich.

J: Jaki jest twój ulubiony przedmiot szkolny ?

A: Zdecydowanie WOS

J: Co radziłabyś wszystkim bloggerom z opowiadaniami ?

A: Nigdy nie poddawać się i iść przed siebie. Początki we wszystkim bywają bardzo trudne. Trzeba poświęcić wiele czasu, aby nadać swojemu blogowi to coś od siebie aby innych przyciągało. Moja rada? To przede wszystkim wiara. Wiara w to co robimy. Bądźmy z tego dumni umieszczając nasze kolejne posty. Nigdy, ale to prze nigdy nie poddawajmy się. Starajmy się być kreatywni i przede wszystkim nie kopiować od innych. Kopiowanie to coś najgorszego.. Nie masz pomysłu? Nie pisz przez jakiś czas. Poczekaj na wenę, która z pewnością Cię odwiedzi.

J: Dziękuję bardzo za wywiad i mam nadzieję ,że nie zanudziłam cię pytaniami

A: Proszę :) I nie martw się, nie zanudziłaś mnie, było bardzo fajnie

I oto koniec ! Mam nadzieję ,że spodobał się wam . Mi osobiście się podoba . Czekam na wasze opinie
Całuję :*
J.V

3 lut 2014

Wywiady ;)

Kochani parafianie ! 
No więc tak chcę wam powiedzieć co ostatnio narodziło się w moim durnym móżdżku wielkości orzeszka XD . Wczoraj o godzinie 22:32 narodził się pomysł ,żeby przeprowadzić wywiady z ,,znanym" pisarkami blogów z opowiadaniami. Postanowiłam ,że przybliżę wam ich osoby . Wybrałam kilka z nich : 

xAdusiax z mojego ukochanego bloga : http://newstoryaboutleonetta.blogspot.com/ (potwierdzone)

Alex Thirwall z bloga którego również kocham : http://story-violetta.blogspot.com/ (potwierdzone)

Nickol Verdas z wspaniałego bloga : http://leonettaopowiadanie.blogspot.com/ (potwierdzone)

Xenia Verdas posiadająca wspaniały dar : http://ludmila-i-federico-forever.blogspot.com/ (czekam na odpowiedź)

Nath z boskiego bloga : http://leonettax.blogspot.com/ (czekam na odpowiedź )

Jeżeli chcielibyście jeszcze jakąś osobę piszcie w komentarzach  pod tym postem ;) Lub na priv : jolajanas58@gmail.com
GG : 49315711
A jeżeli macie jakieś specjalne pytania do nich to też w komach lub na priv który jest podany wyżej ;)

Przypominam także o konkursie na One-Parta !!! Data do 18 lutego . 

Całuję was mocno 
J.V 





2 lut 2014

Przypomnienie !!!!

Kochani parafianie ! Przypominamy o konkursie na One - Shota . Termin zostaje przedłużony do 18 lutego . Na razie  mamy tylko trzy prace za które bardzo dziękujemy ;) . Jeżeli nie przybędzie więcej zgłoszeń konkurs zostaje odwołany . Po więcej informacji zapraszamy tu -----> http://leonetta-czyli-idealnedopasowaniedusz.blogspot.com/2014/01/konkurs-i-podziekowania.html . Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania piszcie w komentarzach lub na priv. 
Email: jolajanas58@gmail.com 
GG: 49315711

1 lut 2014

Rozdział 8 Powiedzieć , że cię kocham i nadal chcę z tobą być

Violetta
Obudził mnie cholerny przedmiot , który pika o wyznaczonej godzinie.Niechętnie wstałam z łóżka i go wyłączyłam. Okryłam się szlafrokiem, a na stopy założyłam kapcie w świnki . Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać strój na dzisiaj. Wybrałam to i skierowałam się do łazienki . Zrobiłam sobie wyrazisty makijaż i ubrałam się . Po godzinie byłam gotowa. Chyba zacznę się inaczej ubierać. Będę nosić ubrania co będą podkreślać moją kobiecość.W końcu jestem modelką . Wyszłam z łazienki i usłyszałam dźwięk mojego telefonu był to Wiktor.
- Halo? Wiktor?
- Hej jak tam ?
- Wszystko dobrze...aaa co tam u ciebie? - Spytałam słodko
- A dobrze ,co byś powiedziała na mały spacer po parku ?
- Z przyjemnością. Za 40 minut?
- Oki przyjadę po ciebie.
- Ok! Papa
No to trzeba zjeść śniadanie, a następnie się przebrać! Po tym idę od razu do Leóna a w tym nie pójdę! Musi wiedzieć co stracił. Zjadłam szybko śniadanie i wybrałam ten strój .Czekałam na Wiktora z dwie minuty.
- Hejka - przywitałam się z nim całując go w policzek
- Hej... Idziemy? - Spytał pożerając mnie wzrokiem
- Jasne - uśmiechnęłam się uwodzicielsko
Ruszyliśmy w stronę wyjścia rozmawiając i śmiejąc się. Cudownie mi się z nim rozmawia.Kiedy byliśmy już na miejscu Wiktor otworzył mi drzwi. Podziękowałam i się uśmiechnęłam .
- To gdzie idziemy najpierw ? - zapytałam
- Tajemnica - Odpowiedział i puścił mi oczko
Uśmiechnęłam się i poszliśmy . Wiktor mnie strasznie rozbawiał.
- Ale jesteś podobny do swojego brata - powiedziałam
- Wiesz to chyba tylko ty tak uważasz. - Zaśmiał się
- Dlaczego ?
- Nikt tak nie uważa. Wszyscy mówią, że jestem przeciwieństwem Federico.
- Dlaczego ? Przecież jesteś taki miły , zabawny i do tego przystojny - kiedy powiedziałam ostatnie słowo ugryzłam się w język.
- Dzięki ty też - Zaśmiał się
- A możesz mi powiedzieć gdzie idziemy ?
- Mówiłem tajemnica!
- A chociaż powiesz czy to daleko ?
- Nie. za chwile jesteśmy
- No dobrze , to chodźmy bo mnie zżera ciekawość.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
- Wiktor gdzie jesteśmy ? -zapytałam
- W bardzo wyjątkowym miejscu
- Czyli ?- popatrzyłam się na niego
- A nie widzisz? - Spytał
No fakt byliśmy w przepięknym parku. Nikogo w okół nie było. Słychać było tylko szum rzeki oraz śpiew ptaków.
- No więc pewnego dnia ja i Fede spacerowaliśmy po tym parku i zauważyliśmy dzieci grające w piłkę postanowiliśmy ,że dołączymy się do nich i tak zaczęła się nasza pasja do gry w piłkę - powiedział i stanął obok mnie.
- No nieźle. Pięknie tu. A tak z czystej ciekawości to dlaczego mnie tu zabrałeś? - Spytałam patrząc mu w oczy
- Postanowiłem zaprowadzić Cię w to miejsce ponieważ lubię spędzać czas w tym miejscu , a poza tym chciałem ,żebyśmy mieli spokój , a nie ciągle jacyś fani którzy łażą za nami na każdym kroku.- Przybliżył się do mnie. Czułam jego oddech na mojej twarzy. Odsunęłam się lekko.
- Przepraszam nie mogę
- Ale Violu dlaczego? - Spytał ale nic nie odpowiedziałam tylko pobiegłam stamtąd.
Zatrzymałam się dopiero przed parkiem. Która to godzina? Muszę iść do Leona.  Idealnie na piętnastą byłam na miejscu . Zapukałam lekko do drzwi .Otworzył mi Leon w samych bokserkach, a włosy miał rozwalone na każdą stronę. Chyba właśnie wstał. Mam dziś ochotę To zrobić ! I chyba zaraz się na niego rzucę. Violetta ogarnij się! Staliśmy tak kilka sekund i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Hej mogę wejść ? -zapytałam
- Tak jasne chodź. - Przepuścił mnie w drzwiach. - Przepraszam ale dopiero wstałem. - Powiedział szukając czegoś do ubrania.
- Nie ma za co . Idź się przebrać , a ja poczekam
- Dobrze. - Poszedł na górę, a ja odprowadziłam go wzrokiem na górę. Nie no nie wytrzymam ! Jestem tak na niego napalona że to się w głowie nie mieści ! Co się ze mną dzieje ?! przecież jeszcze wczoraj byłam na niego wściekła , a teraz mam ochotę się z nim przespać . Muszę się ogarnąć! Bo jak nie to się zaraz na niego rzucę jak jakieś dzikie zwierzę na mięso! Przecież mnie zdradził !Viola spokój. Wdech i wydech. O już schodzi. Ma ciemne jeansy i niebieską koszulę nie dopiętą. Wygląda tak pociągająco. Achhh. Nie Violka!
Musisz być poważna przecież cię zdradził !
- Więc.... Co chciałeś? - Spytałam patrząc w jego śliczne oczy.
- Chciałem porozmawiać o tamtym zdjęciu
- Ale Leon o czym tu rozmawiać przecież to jest dowód że mnie zdradziłeś
- Violu to nie prawda nie zdradziłem cię.
- Leon , a tamto zdjęcie ?
- To zwykła ściema! Na prawde nie jestem jakimś chamem żeby zaliczyć dziewczynę i spieprzać. To nie ja. Ja taki nie jestem!
- Violu  daj mi jeszcze jedną szansę a życie nasze zmieni się diametralnie. To nie banalne, ale moja głowa wypełniona wspomnieniami z każdą chwilą serce mi rani. Popełniłem błąd, teraz tego żałuję. Cierpienie mnie przerasta i życie mi rujnuje. Ale obiecuje Ci, że wszystko to odkręcę. Na twój widok serce bije mocniej, drżą całe ręce. Nie chcę więcej cierpieć i nie chcę więcej ranić, bo twa miłość to jest cel moich granic. Miłość jest we mnie i w tobie chyba też więc daję Ci ją. Proszę Cię weź nie chcę żyć w męce, nie chcę być sam. Po prostu Cię kocham i wszystko ci dam. A ty? Ciekawe czy coś jeszcze do mnie czujesz? Czy tęsknisz czy kochasz? Czy może żałujesz tego, że w ogóle w swoim życiu mnie spotkałeś… Wiem, że do końca mnie nie poznasz, bo krótko to trwało, jeszcze szybciej się skończyło. To co między nami było, to co odmieniło mnie, co lśniło jak gwiazda na niebie. Chciałbym naprawdę, pragnę wrócić do Ciebie. Każda z dat przypomina mi nasze wspólne dni, które były szczęściem jak bajkowe sny. Teraz tego nie ma… Chciałbym zaznać jeszcze tego szczęścia. Bez Ciebie nie mogę znaleźć w swoim życiu miejsca. Te chwile dla mnie były czymś wyjątkowym, a teraz proszę o wybaczenie. Wybaczysz mi? - To co powiedział było piękne. Nie wiedziałam co powiedzieć.
Nie wytrzymałam się się na niego rzuciłam. Oplotłam nogi w jego pasie i zaczęłam go namiętnie całować. On trzymał mnie za pośladki i oddawał pocałunki. Po chwili w ruch wkroczyły nasze języki które walczyły o dominację. Tę walkę wygrał Leon. Zaczął jeździć rękoma po moim udzie. Coraz wyżej i wyżej. Doszedł do piersi. Zaczął je zgniatać i masować. Przy tym lekko pomrukiwałam. Całował moje usta z delikatnością, a jednocześnie namiętnością. Posadził mnie na komodzie przy tym zwalając wazon z kwiatami. Przycisnął do ściany całując brutalnie. Zjechał na szyję. Zaczęłam podgryzać jego ucho, przy tym pomrukując jak mały kotek. Leoś całował mój dekold, a wplątałam rękę w jego miękkie kasztanowe włosy. Przyciskałam go do moich piersi. On zaczął je całować. Ja rozkoszowałam się tym. Zaczęłam ściągać z niego koszulę, przy tym całując. On zaczął rozpinać mi sukienkę. Nie nie mogę tego zrobić. Lekko go odepchnęłam.
- Przepraszam ale nie mogę. - Powiedziałam
- Nic się nie stało to ja przepraszam. Nie powinienem. Ale czy to znaczy, że mi wybaczyłaś? - Spytał odchodząc ode mnie. Ja zeskoczyłam z komody.
 - Leon.... Kocham cię ale muszę to przemyśleć. - Powiedziałam idąc w kierunku drzwi.
- Ale Violu..
- Nie dokończył bo mu przerwałam.
 - Nie Leon. Muszę to przemyśleć. Jeszcze raz przepraszam. - Wybiegłam stamtąd. Leon coś jeszcze mówił, ale nic nie usłyszałam.
Zadzwoniłam do Lu . Odebrała po dwóch sygnałach.
- Halo Lu? - Powiedziałam zapłakana
- Violu co się stało dlaczego płaczesz ?- zapytała z troską
- Ludmi muszę z tobą porozmawiać , ale to nie na telefon. - Odpowiedziałam zaciągając nosem
- Już po ciebie jadę tylko powiedz gdzie jesteś
- W jakimś parku. Nie wiem gdzie to dokładnie. Ale koło domu Leona.
- A co ty tam robisz ?
- No przecież miałam dziś z nim rozmawiać nie?
- Masz rację ,już po ciebie jadę
- Czekam
Po dziesięciu minutach zjawiła się moja przyjaciółka. Przytuliłam ją i się popłakałam
- Violu już nie płacz proszę - Uspokajała mnie gładząc po włosach - Ciiii
- Lu dlaczego ja?! Co ja komu zrobiłam że muszę tak cierpieć?!
- Violu spokojnie... Co on ci takiego zrobił? Jak cię wykorzystał to nie ręczę za siebie!
- Nie nie wykorzystał mnie ja po prostu .... - nie dokończyłam tylko wybuchnęłam płaczem.
- Ciiii Violu chodź do domu tam mi opowiesz.
Pokiwałam twierdząco głową. Zaprowadziła mnie do samochodu i pojechałyśmy. Po 20 minutach byłyśmy na miejscu.Weszliśmy do pokoju Lu i zaczęliśmy pogaduchy na temat tego czemu płakałam. Opowiedziałam jej całą historię.
- Violu dlaczego mu nie wybaczyłaś ?
- Nie wiem , może dlatego ,że ja nie jestem pewna czy on mnie nie zdradził.
- Violu jeśli go kochasz powinnaś mu wybaczyć
- Ale ja nie wiem . A jeszcze do tego dołączył się Wiktor
- Wiktor? Brat Fede?
- Tak poznałam go dwa- trzy dni temu . Jest bardzo miły
- Miły?! Viola uważaj na niego!
- Dlaczego? Uważam ,że to bardzo fajny facet , jest zabawny , mądry i umie mi poprawić humor
- Violetta dobrze ci radzę daj se siana z nim. On tylko wykorzystuje dziewczyny.
- Lu przesadzasz , ostatnio spędziłam z nim wieczór i nic nie robił .
- Ja się o ciebie martwię i nie chcę żebyś się z nim spotykała. Już lepszy jest Diego niż on!
- Lu ja dzisiaj się z nim widziałam w parku to miło rozmawialiśmy
- Taaa a próbował cię pocałować ?
- Możeee
- No widzisz! Potem cię wykorzysta i rzuci! A Leon przepraszał chodź nie miał za co. I mu nie wybaczyłaś.
- Lu ale ja nie powiedziałam ,że on mi się podoba.
- Nie Wcale. - Powiedziała sarkastycznie
- On jest dla mnie kolegą może przyjacielem , ale nic więcej
- Ta , a ja jestem święta Genowefa
- Lu ,a tak właściwie, dlaczego uważasz ,że on mi się podoba ?
- Bo się tak nim zachwyciłaś jakby to on ci się podoba, a nie Leon
- Oj Lu on nic dla mnie nie znaczy . A co do Leona to nie wiem co będzie na pewno muszę to przemyśleć
- Dobrze pamiętaj co mówiłam, ja lecę papa kochana. Prześpij się dobrze ci to zrobi.
- Pa pa . - Kiedy już usypiałam usłyszałam jak dzwonił mi telefon
To Wiktor. Odebrać czy nie? A jeśli Lu ma rację?
Odbiorę .W końcu co może się stać ?
- Halo ? - zaczęłam
- Cześć Violu!
- W jakiej sprawie dzwonisz ?
- Spotkamy się?
- Teraz nie bo jetem zmęczona , a poza tym nie mam humoru
- Dobrze Violu ale obiecaj że się ze mną spotkasz!
- Dobrze obiecuję , a mam pytanie jak dogadujesz się z Lu ?
- No nie za bardzo ona mnie nie lubi
- A dlaczego ?
- Nie wiem od razu jak mnie poznała to mnie nie polubiła
- Aha rozumiem
- To papa Violu! Kocham cię - Powiedział prawie nie słyszalnie. I się rozłączył
Opadłam na łóżko i zastanawiałam się nad dzisiejszym dniem.
Po chwili usunęłam.

Leon

Violetta do mnie przyszła i się na mnie rzuciła. Całowaliśmy się dość długo i zachłannie. Lecz w pewnej chwili przestała, powiedziała, że musi przemyśleć czy mi wybaczy. Przeprosiła i wyszła. Wolałem ją żeby jej powiedzieć, że wyjeżdżam, ale ona uciekła. Zrezygnowany poszedłem pakować walizki.

Annabeth

Obudziłam się o 6:00. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Mama podała mi jajecznice.Po zjedzeniu posiłku usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać tv.Mama mnie zawołała do gabinetu taty.Nie chętnie wstałam i udałam się w to miejsce.
- Siadaj proszę - Zwrócił się tata.
Popatrzyłam się dziwnie na niego i wykonałam o co prosił.
- Po co tu miałam przyjść? - Spytałam
- Annnabeth mamy dla ciebie nowinę
- Jaką?
- Córciu jesteś już na tyle duża ,że postanowiliśmy ,że pojedziesz z Leonem do Nowego Jorku
- Co?! Nie możecie mi tego zrobić! Ja mam tu przyjaciół, Jackoba!
- Spokojnie , jeżeli chcesz Jackob może pojechać z tobą , Leon się zgodził
- Na prawdę ?
- Oczywiście , a poza tym Leon będzie mieszkał dom od Violi
- Dobra zgadzam się! - Krzyknęłam i wybiegłam z gabinetu.
Zadzwoniłam do Jackoba
I opowiedziałam mu o tym. On od razu się zgodził. Poleciałam szybko do pokoju żeby się spakować.Po dwóch godzinach byłam gotowa . Postanowiłam zadzwonić do Violi i powiedzieć jej ,że jadę do NY.
Nie odbierała. Postanowiłam zadzwonić do mojego głupkowatego brata.Odebrał po trzech sygnałach.
- Hejka mój kochany przygłupie
- Siema bałwanico. Czego chcesz?
- Chciałam zapytać kiedy jedziemy do NY
- Jutro z rana. O godzinie 6 masz być u mnie bo o 8 mamy samolot. Jacob też jedzie?
- Oczywiście ,że tak , a Viola ?
- Viola leci za tydzień.
- Aha . A jak tam u niej bo nie odbiera ode mnie telefonów ?
-Wszystko dobrze,pewnie jest zmęczona i śpi dlatego nie odbiera telefonu.
- Aha , nareszcie znalazłeś sobie porządną dziewczynę . Mam nadzieję ,że o nią dbasz
- Tak dbam, dbam.....Muszę kończyć. Spotykamy się jutro tylko się nie spóźnij.
- Do jutra papa - powiedziałam i się rozłączyłam
Coś myślę, że ściemnia.On na pewno coś zrobił Violi . Muszę się dowiedzieć co.Tylko jak?? Może jeszcze raz zadzwonię do Violi ?  Wyciągnęłam telefon i spróbowałam.... Nie odbiera! Szlag! Może jak zadzwonię do Leona to mi powie gdzie mieszka ? Dobra dzwonie do niego! Po dwóch sygnałach odebrał .
- Czego znów! - Krzyknął do słuchawki
- Nie krzycz tak !. Możesz mi powiedzieć gdzie gdzie mieszka Viola ?
- W dupie!! Nie pamiętam! Daj mi spokój, bo cię nie wezmę!
- Co cię ugryzło ?
- Nic ! Nie dajesz za wygraną co?!
- Nie, nie daję ! A teraz mów!
- No dobra. Mieszka na ulicy La Fler .
- Dziękuję ,a teraz powiedz co cię ugryzło
- Powiedziałem, że nic. Cześć muszę się pakować.
- Pa - powiedziałam i się rozłączyłam
Zbiegłam na dół do gabinetu taty i powiedziałam, że wychodzę.Po godzinie byłam na miejscu
Zapukałam do jej apartamentu. Po chwili mi otworzyła cała zapłakana .
- Co ci Violu? - Spytałam tuląc ją.
- Nic , wszystko okey
- Przecież widzę! To ten debil?
- Nie na prawdę wszystko ok
- Violu? - Spojrzałam na nią miną mówiąca " mnie nie oszukasz "
- No bo Leon całował się z inną !
- Co?! Ale jak to?! Zabije dupka!
- Po prostu mój przyjaciel pokazał mi zdjęcie na którym całuje się z inną
- Ale to naprawdę on? Może z kimś się pomylił i powiedział że to Leon?
- To na pewno on
- Ale Leon tego na pewno nie zrobił.
- A tamto zdjęcie ?
- Może to Photoshop? Nie pomyślałaś o tym? Może akurat ten twój przyjaciel chciał cię z nim skłócić bo nie chciał żebyście byli razem? Chciał was skłócić, żebyście teraz cierpieli. Myślisz, że Leon nie cierpi po waszym zerwaniu? On cierpi tak samo jak ty! Violu przemyśl to!
- Nie wiem sama - Powiedziała nie pewnie
- Violetta. Powiem Ci  jedno. Cierpicie bez siebie, nie możecie bez siebie żyć, więc w czym problem? Kochacie się! Violu zrozum! A teraz przepraszam, ale muszę już lecieć. Przemyśl to.
- Do zobaczenia
- Papa - powiedziałam i poszłam w stronę domu
Po drodze Leon do mnie zadzwonił
- Halo ? - zaczynam
- Anna! Mamy szybciej samolot! Więc za 10 minut masz być w domu i od razu lecimy! Jackob już czeka! Pośpiesz się!
- Leon ja nie zdążże właśnie wracam od Violi
- To powiedz gdzie jesteś i będziemy tam zaraz!
- Właśnie stoję przed hotelem Violi
- Ok zaraz będziemy
Czekałam tam z osiem minut, a oni już przyjechali .Od razu wsiadałam do samochodu. Leon ruszył z piskiem opon!
- Chcesz nas zabić ? -zapytałam z przerażeniem
- Musimy zdarzyć! - Krzyczał Jack!
- Okey - powiedziałam
Jechaliśmy w
ciszy.Po chwili byliśmy już na lotnisku Leon podał nasze bagaże, zamknął samochód i się z nim pożegnał. Śmiesznie to wyglądało. hahaha​haha
- Leon czy z odkurzaczem też się żegnasz ? - zapytałam
- Oj no daj spokój! To moja dzidzia!
Zmarszczyłam brwi i powiedziałam :
- Aha
- Dobra, idziemy! - Powiedział Leon i ruszyliśmy na odprawę.
Po chwili siedzieliśmy już w samolocie . Leon z Jackobem o czymś zawzięcie gadali, a ja? Czytałam jakąś durną książkę.
- Leon posłuchaj masz jakiegoś wroga oprócz Stephie ?
- Hmmmmmm... Chyba nie
- Na pewno ?
- Tak na pewno! Chociaż?.... Może Diego, a dlaczego pytasz?
- A kto to ten Diego ?
- Były Violi
- Może to on pokazał tamto zdjęcie Violi ?
- Tak to on. Powiedziałem jej że tego nie robiłem ale ona nie wierzyła. Nie rozmawiajmy o tym dobrze?
- Dobrze , a powiedz gdzie ja i Jackob będziemy się uczyć ?
- Wiesz tam jest taka super szkoła!! Poczekaj pokaże ci w necie.
- Ok
Po dwóch minutach mój brat pokazał nam stronę szkoły.
- Wow - wydusiłam z siebie
- Super nie ?
- To mało powiedziane
- Czyli będziesz się pilnie uczyć?
- Nie wiem będę siedzieć w domu i gadać z twoim samochodem - powiedziałam z ironią
- Ej Adele została w Paryżu! Jak mogłaś mi o niej przypominać?!
- Adele ?
- No co?! - Spytał oburzony
- No wiesz normalni ludzie nie gadają z samochodami i nie dają im imion
- Czyli jestem nienormalny? Może ma jakieś super moce!
- Moc głupoty
- Zawsze coś! - Wzruszył ramionami
- Idźcie spać - Powiedział Leon - jeszcze długa droga!
- Ale jak my pójdziemy spać to ty zniszczysz ten samolot
- Nie ja też pójdę spać
- No dobrze
Posłusznie zrobiłam o to co prosił Leon. Przed snem szepnęłam: Violu nie daj odejść Leonowi! Kochacie się! Liczę na ciebie !Po chwili udałam się do krainy morfeusza

Violetta
To co powiedziała mi Anna uświadomiło mi, że ja go kocham i powinnam o niego walczyć. Zadzwonię do Wiktora i powiem mu ,żeby nie robił sobie nadziei .Nie odbierał. Więc spróbowałam jeszcze raz. Po dwóch sygnałach odebrał .
- Cześć musimy porozmawiać - zaczęłam
W tle usłyszałam jakieś dziwne krzyki.
- Ale że teraz ? - Powiedział zdyszany
- Tak , przeszkadzam ?
 - Yyyyy no troszeczkę, ale poczekaj! - Słyszałam w tle krzyki dziewczyny która krzyczała, że chcę jeszcze się z nim przespać i to teraz?! Trochę dziwne!!
 - Mogę zdzwonić później jeżeli chcesz
- Nie nie...
  Na pewno ?
- Tak tak.... A więc co chciałaś??
- Słuchaj , nie chcę ,żebyś robił sobie nadziei  ,że między nami coś będzie , bo ja kocham kogoś innego
- Ale Violu....- Powiedział ze śmiechem? - Ja nic do ciebie nie czuję! Chciałem cię tylko przelecieć!
- Aha , dobrze wiedzieć ,że jesteś świnią . Lu miała rację ! - krzyknęłam i się rozłączyłam
Postanowiłam ,że zobaczę co tam w sieci . Włączyłam komputer i sprawdzałam twittera . Jak zawsze milion wiadomości od fanów dzięki nim wiem ,że dobrze wykonuję swoją pracę. Jedna wiadomość mnie zaciekawiła.Było w niej napisane, że znany aktor Leon Verdas wyleciał z Paryża dziś!Nic mi nie powiedział ? Przecież...... Nie to nie możliwe ! Przecież mieliśmy wylecieć razem  On mnie tak tu zostawił?..... Kompletnie samą?Może mu już na mnie nie zależy  Ale przecież jak to są tylko plotki? Zadzwonię do niego Dzwoniłam i dzwoniłam.. Nie odbiera czyli pewnie jest w samolocie . Albo śpi ! Tak też może być , ale jest 15:00 . A może zdrzemnął się? Później spróbuję do niego zadzwonić, a może Anna coś wie?! Zadzwonię do niej . Dzwoniłam pierwszy, drugi, trzeci raz ale za każdym włączała się poczta.Czy wszyscy poszli spać ? Nie! Na pewno nie! Albo się na mnie obraziła ! Ale przecież nie dawno u mnie była. Nie wiem co myśleć! Zadzwonię do Lu może ona coś wie.Odebrała po trzech sygnałach. W końcu ktoś!
- Hej Lu ! - zaczęłam uradowana
- Hej Violu! Co tam u ciebie?
- Wszystko dobrze , a u ciebie ?
- Wspaniale!
- Gadałaś z Fede ?
- O czym?
- Nie wiem , po prostu mówisz ,że się świetnie czujesz więc pomyślała ,że to sprawka Fede.
- Aaaaaaaaaaa wiedz, że to jego sprawka
- Wiedziałam
- No widzisz! Jak ty dobrze nas znasz! Aaaaaaaaaaaa tak z czystej ciekawości. Co chciałaś?
- Zapytać ,czy wiesz czy Leon dzisiaj leciał do NY ?
- Nie nic mi o tym nie wiadomo... Może Emilly wie. W końcu kręci z Tomasem nie?
- Naprawdę ?
- Co naprawdę? To, ze nie wiem czy to że Emilly i Tomas?
- Emilly i Tomas
- A ok. Jestem dziś nie ogarnięta. Tak oni na serio kręcą. Nic o tym nie wiedziałaś?
- Coś mi się tak wydawało ,że oni , ale nie byłam pewna.
- No widzisz, teraz jesteś!
- Dobra , a teraz opowiadaj co zrobił Fede,że jesteś taka w niebo wzięta
- No jak to co?! Zrobił dla nas super kolację romantyczną na wierzy Eiffla! Był jeszcze romantyczny spacerek.... A na koniec... Chyba się domyślasz
- Cieszę się twoim szczęściem
- Violu ty też będziesz szczęśliwa !
- Pewnie tak
- Hej, nie pewnie tylko na pewno!
- Dobra nie mówmy już o mnie . Powiedz jak tam wywiady ?
- Jak na razie to masz tylko cztery.
- Tylko ?
- No niestety.
- Dlaczego niestety
- No bo to mało!
- Oj Lu ...
- Oj Vilu.....
- Słucham ?
- Nie mów słucham bo cię wyrucham! Hehe ale nie na serio to muszę kończyć bo mają do mnie dzwonić z Hellen show! I może będziesz mieć piąty wywiad.
 - Ale ja już byłam u Hellen
- No tak ale oni chcą ciebie jeszcze! I chcą żebyś zaśpiewała! Wiesz? Czuję się jak twoją menedżerka! To nie ja tylko Emilly powinna ci to powiedzieć.
Zaśmiałam się .
- Zaraz pomyślą ,że zostanę piosenkarką mówić!
- No....
- Co no ?
- A nie to do Fede!
- Aha pozdrów go ode mnie
- Masz pozdrowienia od Violki!.. Ok powiem! Mam ci powiedzieć, że on jest zaszczycony tym, że tak sławna kobieta jak ty go pozdrawia. I mam cię też pozdrowić!
- Ja także jestem zaszczycona pozdrowieniami takiego wspaniałego piłkarza
- Ona też jest zaszczycona pozdrowieniami takiego wspaniałego piłkarza!
- hahahha
- On powiedział, że ci i tak do pięt nie dorasta.
- No przecież
- Haha
- Dobra kończę , do zobaczenia . Ucałuj piłkarzyka ode mnie . A ja dzwonie do Emilly
- Ok!
Rozłączyłam się i wybrałam numer Emilly.
- Halo Violu?
- Cześć Emilly mam do ciebie pytanko
- Jakie?
- Czy Leon poleciał dzisiaj do NY ?
- Tak. Gdzieś tak z dwie godziny temu. A czemu pytasz?
- Bo nic mi nie mówił , a mieliśmy lecieć razem
- No...tak ale jak słyszałam już nie jesteście razem. A Leon musiał jechać tam sprawy załatwiać. Może chciał ci powiedzieć ale nie miał jak?
- Jak by mi chciał powiedzieć to by powiedział . A tak poza tym poleciał sam ?
- Nie z jego siostrą i jakimś chłopcem
- A skąd ty to wszystko wiesz ?
- Yyy...no.....od ....tego........​ Tomasa?
- Czemu się tak jąkasz ?
- Sama nie wiem
- A czy między wami coś jest ?
- Może...
- Mi nie chcesz powiedzieć swojej BFF . ? Nie ładnie
- Hehe no nie ładnie. Ale chciałam żeby było dramatycznie!
- Dramatycznie ?
- No może to nie najlepsze słowo
- Ok , nie ważne . a słyszałaś ,że Hellen chce żebym jeszcze raz udzieliła jej wywiadu ?
- Tak..
- I ty mi nic nie powiedziałaś ?
- Przepraszam Violu , ale nie miałam jak . Musiałam jeszcze rozmawiać z innymi producentami i wypadło mi z głowy . To się więcej nie powtórzy obiecuję .
- O, a z jakimi producentami ?
- Chcieli ,żebyś promowała Chanel i....
- Czy ty powiedziałaś Chanel ? - przerwałam jej
- Tak
- Nie mogę w to uwierzyć !
- No to uwierz ! Powiedzieli ,że jesteś do tego idealna
- Jestem prze szczęśliwa! A co do tego wywiadu to mam napisać nową piosenkę ?
- Tak właściwie .... to dwie
- A kiedy ma być ten wywiad ?
- Kochana wybacz wyjazd przedłużył się o dwa dni , a wywiad jest pojutrze jest u Hellen
- Mam napisać dwie piosenki w jeden dzień ?
- No ... Nie do końca Lu z Fede jedną napisali i powiedzieli ,że jak chcesz to mogą ci ją dać.
- A o czym jest ?
- O miłości
- Szczęśliwej czy nie ?
- Szczęśliwej
- Aha . Musiałabym ją usłyszeć
- Już Ci ją wysyłam .... Sprawdź pocztę
- Oki
- Ona jest po włosku ?
- Tak , nieźle co?
- Niom
- A Lu będzie na tym wywiadzie ?
- Wiesz nie jestem do końca pewna , ale raczej tak
- Aha . Dobra to ja się biorę za pisanie drugiej piosenki .
- Ok Papatki !
- Papa - rozłączyłam się i zaczęłam myśleć na tekstem piosenki. To trudne jak się nie ma weny twórczej. Po godzinie chodzenia po pokoju wpadłam na pomysł . Mam idealny pomysł na tekst piosenki !
Będzie opowiadać o Leonie , a tytuł będzie miała taki : Como Quieres . Wzięłam kartkę i długopis i zaczęłam pisać tekst . Po pół godzinie był gotowy . Ciekawe co u Leona . Zadzwonię do niego . Wzięłam do ręki mojego Iphon'a i wybrałam do niego numer . Odebrał po dwóch sygnałach .
- Hej - zaczęłam
- Cześć ..... Po co dzwonisz ?
- Zapytać gdzie jesteś
- Po co ci to wiedzieć ?
- Co Cię ugryzło ?
- Nic mnie nie ugryzło . No ale od dłuższego czasu się do mnie nie odzywasz , a teraz pytasz gdzie jestem .
- Bo czytałam ,że poleciałeś dzisiaj do NY
- Tak to prawda , a w czym problem ?
- Nie ma problemu .Po prostu byłam ciekawa czy to prawda
- No więc teraz już wiesz
- Tak teraz już wiem , a jak tam Annabeth ?
- Dobrze , aktualnie śpi , a jak ty się trzymasz ?
- Dobrze , teraz piszę piosenkę na wywiad
- To ty śpiewasz
- Od nie dawna
- A gdzie śpiewasz ?
- Teraz w pokoju hotelowym , a po jutrze u Hellen .
- Hehe . U Hellen to obejrzę , ale w pokoju to trochę trudno
- Haha to prawda , ale zawsze jest telefon
- A zaśpiewasz mi ?
- Jeżeli chcesz
- Bardzo
- No dobrze to piosenka nosi tytuł Ti Credo , jest po włosku , a napisali ją Lu i Fede
- Okey, rozumiem
- Non so se va bene
  Non so se non van
  Non so se tacere
  o dirtelo ma

  Le cose che sento
  Qui dentro di me .
  Mi  fanno pensar
  Che lamore e cosi

  Ogni istante
  A un so che
  D'importante vicino
  A te.

  E mi sembra che
  Tutto sia facile
  Che ogni songo
  Diventi relta

  E la terra puo
  Essere il cielo
  E vero!
  E vero!

  Se mi abbracci
  Non ho piu paura
  Di amarti
  Davvero!

  E le leggo nei
  Tuoi occhi
  Ti credo !
  Ti Credo

- Ślicznie  śpiewasz ! A nie myślałaś , żebyś została piosenkarką ?
- Dziękuję bardzo . Na razie chcę być modelką , ale może kiedyś
- Violu ? - Spytał cicho
- Słucham - powiedziałam spokojnie
- Czy ty nadal coś do mnie czujesz ? - Zapytał prawie nie słyszalnie
- Tak - powiedziałam szeptem
- Przepraszamy połączenie zostało przerwane pip pip pip . Szlag! Nawet nie wiem czy to słyszał. Głupi telefon ! To wszystko przez niego ! Po co o to pytał ? Teraz pomyśli ,że ja się rozłączyłam ,żeby nie odpowiadać ! Super ! Dlaczego ja mam takiego pecha ?! Może jeszcze raz do niego zadzwonię ? Tak to jest pomysł ! Wybrałam ponownie jego numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę . Odebrał
- Hej coś nas rozłączyło - zaczęłam
- Tak to przez ten zasięg
- Jesteś już w NY ?
- Nie za godzinę lądujemy
- Aha .  A na czym skończyliśmy naszą rozmowę ?
- Yyy chyba na moim pytaniu do ciebie
- Czyli nie słyszałeś mojej odpowiedzi ?
- No.. Nie - Leon z kim rozmawiasz ? ... Z Violettą ? Tak ? Daj mi ją !
- Leon słyszysz mnie ?
- Hej Violetta ! Tu Annabeth .
- Hej jak tam ?
- A wszystko po staremu . Leon zabiera mi ciągle chłopaka .
- Wcale ,że go nie zabieram ! - krzyknął Leon
- Aha . Cieszysz się ,że lecisz do NY ?
- No pewnie ! A jak przyjedziesz to będziemy chodzić na zakupy prawda ?!
- Jasne ,że tak , a poza tym poznasz moich wszystkich znajomych
- Tak ? Na prawdę mnie z nimi zapoznasz ?
- Jasne !
- Dzięki ! Jesteś kochana !
- Nie ma za co , a dałabyś mi leona ?
- Leona nie ma poszedł do toalety . A przemyślałaś już czy mu wybaczysz ?
- Dowiesz się wszystkiego w  swoim czasie . A Jackob opowiadał jak to rozwalił pół domu z Leonem ?
- Co ?! Nie !
- No to twój chłopka z Leonem rozwalili pół domu i oczywiście ja musiałam to sprzątać
- Już ja się z nim policzę ! Musze kończyć Violu Papa! Jackob !
- A dasz mi Leona ?
- Tak , tak
- Super. Do zobaczenia ,a i pamiętaj ,że po jutrze mam wywiad u Hellen i będę śpiewać
- Pamiętam ! Leon mówił. O już idzie ! A nie poczekaj jakaś dziewczyna go zaczepiła .
- Blondynka ?
- Nie . Czarna
- A kim ona jest ?
- Nie wiem nie znam jej .
- Aha super . Ja kończę skoro jest zajęty
- Ale Violu ! To na pewno nic nie znaczy !
- Ale ja jeszcz muszę dokończyć piosenkę
- Dobrze . A zadzwonisz jeszcze ?
- Nie wiem
- Violu prrrrrooooooossssssssszzzzzeeeeee
- Jak znajdę czas
- Dobrze
- To ja się rozłączam . Powiedz Leonowi ,że .... Albo nic nie mów. Papa trzymaj się mała Zadzwoń do mnie jak będziecie na miejscu
- Oki papa
Rozłączyłam się i opadłam na łóżko . Widze ,że szybko znalazł sobie pocieszenie , a może po prostu chciał być miły i jej w czymś pomóc ? Może poprosiła go o pomoc , a on nie mógł odmówić ? Nie wiem co myśleć . Najlepiej będzie jak zajmę się piosenką . Muszę skomponować jeszcze melodię . Ale ja nie potrafię , zawsze pomagał mi Diego . I co ja mam teraz zrobić ?! Może zdzwonię do Brodueya ? Albo nie ! On pewnie jest z Wiktorem . A może Lu pomoże (not.od. aut : Jaki rym haha) Tak zadzwonię do niej !
- Lu ! Musisz mi pomóc !
- W czym ?
- W melodii do mojej piosenki
- Ale ja się na tym nie znam
- A Fede ?
- Fede tak
- To daj mi go kobieto !
- Już daję
- Ok
- Hejka gwiazdo
- Hej jeszcze większa ! A teraz mi pomóż
- W ?
- Melodii do mojej piosenki
- Z przyjemnością
- To wbijaj do mnie
- Ok za 10 minut będę
- Czekam
Rozłączył się i po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi . To Fede ! Zerwałam się z miejsca i ruszyłam do drzwi.
- Hejka - zaczęłam i się do niego przytuliłam.
- Hej.
- Chcesz coś do picia ?
- Nie dzięki , dawaj tą piosenkę gwiazdko.
- Tu masz tekst
- Niezły!

- Dzięki
- O kim ją napisałaś?
- O nikim
- Yhm już Ci wierzę
- A o kim miałabym ją napisać ?
- No nie wiem o Verdasie
- Nie.....
- Widać ,że kłamiesz Violu
- No dobra masz rację
- A nie mówiłem? Dobra idziemy pisać melodię
- Ok
Fede wziął swoją gitarę której wcześniej nie zauważyłam.
-Skąd ty ją wziąłeś ?
- Przyszedłem z nią
- Aha . A dlaczego nic nie mówiłeś że masz brata ?
- Bo ojciec go wydziedziczył
- Aha
Zaczęliśmy przygotowywać melodie.Po dwóch godzinach była już gotowa.
- Wyszło świetnie ! - Zachwyciłam się
- Też tak sądzę
- Dziękuję Ci za pomoc
- Nie ma za co
- Bez ciebie nie dałabym rady
- Oj bo się zaczerwienie! - Machnął ręką
- Haha jeszcze raz dziękuję
- Nie ma za co! Ja lecę bo Lu czeka
- Ok papa
- Papa - Pocałował mnie w policzek i wyszedł
Ja zaczęłam ćwiczyć piosenki. Przerwał mi dźwięk telefonu.Nie sprawdzałam kto to tylko odebrałam.
- Violu?! Już przyjechaliśmy!... LEON ŚCISZ TĘ MUZYKĘ.
- Hej Annabeth
- Hej i jak się czujesz?! Sorki, że krzyczę ale Leon i Jackob nie chcą ściszyć muzyki.
- Dobrze właśnie skończyłam pisać z przyjacielem podkład do piosenki
- Aaa ładny jest!? ....- Słyszałam jak Leon woła " z kim rozmawiasz i kto jest ładny?! "
- Z Violetta i nie ty tylko jej przyjaciel !
- Haha
- Leon oddawaj telefon chcę pogadać z Violą!
- Halo z kim rozmawiam ?
- Z najpiękniejszym,​ najcudowniejszym ​.... Facetem na świecie!
- I najskromniejszym
- I to też, więc kto jest ładny?
- Fede
- Aaa to Fede...więc możesz się z nim spotykać tylko nie wiem co na to Lu. Ale moje pozwolenie masz! Hehe
-Dziękuję bardzo wielmożnemu panu za pozwolenie haha .
- Nie ma za co
- Skończyłam już drugą piosenkę.
- Tak?! To świetnie! Zaśpiewasz czy mam czekać na Hellen Show?
- Jak ładnie poprosisz to usłyszysz teraz
- Hymmmm bardzo bardzo proszę cię żebyś zaśpiewa tą jakże cudowną piosenkę i śliczną jak właścicielka
Gdy to usłyszałam zarumieniłam się i przygryzłam lekko dolną wargę.
- Przygryzasz wargę prawda? - Spytał Leon. Co? Ale...jak?!
- Nie...
- Nie umiesz kłamać...poza tym za dobrze cię znam.
- No dobra masz rację
- Aa widzisz! Miałem rację!
- Tak tak miałeś rację .
- Więc za to mi zaśpiewaj!
- No dobrze
- To zamieniam się w słuch.
- Eh Ehh
Oh Ohh

Dime lo que quieras
y no me hagas llorar
No! Juegues conmigo
me hagas ilusionar

Oh Ohh
Oh Ouhh

Dime las palabras
que digan la verdad
No! Prometas cosas
que no van a pasar

Oh Ohh
Oh Ouhh

Sabes que yo cambio
cuando tu estas aqui
me siento distinta
porque me haces feliz

Como quieres que te quiera
si te quiera y tu
No quieres que te quiera
como yo quiero quererte

 Como quieres que te quiera
si te quiera y tu
No quieres que te quiera
como yo quiero quererte

Como quieres que te quiera
si te quiera y tu
No quieres que te quiera
como yo quiero quererte

Como quieres que te quiera
 si te quiera y tu
No quieres que te quiera
como yo quiero quererte

- Świetna piosenka...Violu​ muszę kończyć
- Coś się stało ?
- Jackob wybił nam szybę.
- Gdzie ?
- W salonie
- Aha..
- Do usłyszenia..Koch​am cię - Ostatnie słowa wypowiedział tak cicho że sama prawie nie usłyszałam. Po czym od razu się rozłączył.Opadłam na łóżko.On mnie kocha! On nadal mnie kocha! Tak bym chciała być teraz przy nim! Ale to nie możliwe przez te głupie wywiady. Bycie sławnym czasem mnie dobija . Może Emilly je odwoła? O właśnie dzwoni!
- Halo ?
- Violetta jutro masz u  Hellen, a pojutrze jescze trzy wywiady Więc nie zostajemy w Paryżu.
- Super ! A wiesz już co z Chanel ?
- Zaczniesz je promować w NY bo musisz podpisać umowę . Za tydzień masz na ten temat rozmowę.
- Oki . Już mam drugą piosenkę
- To świetnie! Idź teraz odpoczywać
- Oki
- Do zobaczenia
- Papa
Rozłączyłam się.I poszłam usiąść na kanapie. zaczęłam myśleć o tym co się dzisiaj stało. A najwięcej o Leonie.Powiedział że mnie kocha. A może to nie do mnie? Ale do kogo by to powiedział ?

Jackob

Wygłupiałem się z Annabeth. Zaczęliśmy ganiać się po całym domu. Rzucaliśmy w siebie wszystkim.W pewnym momencie zamiast trafić w Annabeth trafiłem w okno i się zbiło. Oj będzie lipa! Leon tego mi nie daruje! Jak by to naprawić ? Nie no tego się nie da naprawić!
- Annabeth ..
- Ja tego nie zrobiłam. Ty się tłumacz!
- Ale kochanie
- Nie kochanie! O patrz Leon idzie
- Ratunku !
- Co się drzesz?
- A Leon może chodźmy na górę ?
- A może najpierw mi powiesz dlaczego ta szyba jest rozbita?
- Krasnoludki zbiły
- Jackob !
- Tak ?
- Dlaczego rozbiłeś okno?!
- No bo ganialiśmy się z Annabeth i ..
- I zabiłeś okno !
- Sorki
- Masz szczęście, że nie jestem jak rodzice! Kary nie będziesz miał! Idź po bagaże, a ja zadzwonię żeby to naprawili. Masz szczęście, że jest dzień. Bo w Paryżu jest noc. Masz klucze do auta i idź po nie. Weź Annabeth ona ci pomoże.
- Już idziemy
- Ja myślę
Po 20 minutach przyjechała ekipa naprawcza. A ja miałem już wszystkie walizki w salonie. Usiadłem na sofie , a oni naprawiali okno. Po chwili poszedłem do kuchni . Tam zauważyłem moją dziewczynę . Podszedłem do niej i ją pocałowałem .

- Za co to ?- zapytała po oderwaniu się 
- Tak po prostu 
- Aha . 
- Może pójdziemy na spacer ?
- Z przyjemnością . 
- To chodźmy
Wziąłem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę parku.Po 5 minutach byliśmy na miejscu. Szliśmy łąką na której były przeróżne kwiaty. Zerwałem jednego i jej podałem.
- Dziękuję - powiedziała i włożyła go sobie we włosy .Po czym dała mi całusa w policzek.
- Berek - krzyknęła i zaczęła biec
Zacząłem biec za nią. Nagle zniknęła mi z oczu. Szukałem jej ale nie znalazłem. Po chwili poczułem jak ktoś wskakuję na moje plecy. I mnie całuje w policzek. Była to Annabeth.. 
- Mam cię! - powiedziałem
- To raczej ja cię złapałam!
- Nie bo to ja miałem cię złapać
- Ale to ja cię złapałam!
- No niech ci będzie księżniczko
- Kocham cię mój królewiczu!
- Ja ciebie też
Zeszła z moich pleców i stanęła przed twarzą po czym pocałowała. Oddawałem je .Całowalibyśmy się dłużej ale ktoś musiał nam przerwać. Tą osobą był Leon
- Co chcesz Leon ?- Spytałem
- A nic tak się przechodzę po parku 
- I musiałeś nam przerwać!?
- Tak jakoś wyszło 
- Tak jakoś wyszło ?! - Krzyczała Annabeth
- Siostrzyczko spokojnie nie denerwuj się tak bo zbrzydniesz 
- LEON NIE ŻYJESZ !
- Ale co ja zrobiłem ?
- Przerwałeś nam i powiedziałeś, że będę brzydka !
- Oj nie przesadzaj siostrzyczko 
- Jak ty mnie wkurzasz! - Annabeth już odchodziła
- Kochanie nie denerwuj się - złapałem ją za nadgarstek 
- Jak mam się nie denerwować jak on mnie wkurza ! To wszystko przez niego ! To przez niego Violetta cierpi i to przez niego jestem teraz zdenerwowana !
- Na początek się uspokój 
- Nie ! Ja idę do domu !
- Kochanie ...
- Tak? - Spytała już spokojniej
- Nie daj się sprowokować 
- Dobrze
- Już lepiej ?
- Tak
- A teraz Leon przeproś Annabeth - zwróciłem się do mojego przyjaciela
- Przepraszam cię siostrzyczko! No choć tu! - Rozłożył ręce, a Anna się w niego wtuliła
- Dlaczego jesteś czasem taki wredny ?
- O to zwróć się do moich rodziców
- Do naszych rodziców . A teraz chodżmy do domu 
- Dobrze
Ruszyliśmy w stronę domu . Po kilku minutach już byliśmy w cieplutkim domku.
- Kto chce kakao ? - zapytałem 
- Jak z pianką to ja! - Krzyknął Leon
- Tak z pianką . A ty kochanie chcesz ?
- Nie dziękuję nie chcę być gruba
- Od kakao nie utyjesz  
- Ale od pianek tak
- Jak raz się napijesz to nic ci się nie stanie 
- No dobra
- To ja idę robić kakao dla wszystkich - Oznajmiłem i poszedłem do kuchni 
Z szafki wyciągnąłem pianki i kakao. Podgrzałem mleko i po chwili kakao było już zrobione .Wziąłem kubki na tacę i zaniosłem do salonu. 
- Gotowe - oznajmiłem
Wzięli kubki i pili. Nawet nie podziękowali!
- Dzięki Jackob! - Przynajmniej Leon podziękował.
- Kochanie wszystko ok ?
Ona nic nie odpowiedziała tylko dała mi całusa w policzek który po tym miałem w kakao. Uśmiechnąłem się do niej promiennie . Podała mi chusteczkę. Ja ją wziąłem i starłem kakao z policzka.Po czym usiadłem na kanapie koło mojej księżniczki.
- A teraz powiedz co cię gryzie - powiedziałem i złapałem ja za rękę  
- No bo my się tak świetnie bawimy, a Violetta cierpi.
- Kochanie Viola na pewno będzie szczęśliwa nie martw się .
- Wątpię. Ona będzie szczęśliwa z Leonem. - Dopiero teraz zauważyłem że go z nami nie ma.
- Gdzie Leon ?
- Jak się wycierałeś to poszedł zadzwonić do Tomasa.
- Aha . A teraz przestań martwić się o Violę . Ona nie długo przyjedzie i na pewno pogada z Leonem 
- Dobrze...
- Ej uśmiechnij się
- Jak dasz mi buzi to się uśmiechnę.
Zbliżyłem się do niej i pocałowałem ja namiętnie.
I znów przerwał nam Leon.
- Ej,ej,ej wy jesteście na to jeszcze za młodzi .
- My się tylko całujemy - powiedziałem 
- To i tak za dużo!
- A ty jak byłeś w naszym wieku się nie całowałeś ?
- A całowałem! Ale zawsze rodzice mieli pretensję
- No widzisz to teraz bądź dobrym opiekunem i siedź cicho
- O nie moja panno! Idziemy! - Pociągnął ja na dwór - a ty - Zwrócił się do mnie - nie rozwal mi domu ani żadnej szyby! Będziemy za 2-3 godzinki
- Leon pogięło cię ?!- krzyknęła Annabeth  
- Nie idziemy i koniec! - I już ich nie było
Usiadłem zrezygnowany na kanapie i ująłem twarz w dłonie .

Annabeth
Jak zawsze mój kochany braciszek musi coś odwalić , Kiedyś go za go uduszę
- Leon powiedz o co Ci chodzi ! Gdzie mnie ciągniesz?!
- Idziemy odwiedzić producenta filmowego bo to nasz wujek, a następnie na zakupy bo nic do jedzenia nie ma.
- Aha ok . A dlaczego Jackob nie mógł z nami pojechać ?
- Bo wujek nie lubi jak jego mała kruszynka ma chłopaków. Tak wiem nie pamiętasz go ale on cię tak. Zawsze jak byłaś mała to odmawiał od ciebie chłopców miotłą. Wiesz jak to śmiesznie wyglądało. Haha
- Aha . A powiedz o czym rozmawiałeś z Violą po tym jak wylądowaliśmy  
- A o wszystkim.
- A dokładniej ?
- Że będzie śpiewać u Hellen
- Iiii
- Iiiii o jej piosence oraz Federicu
- Iiiii  
- Iiii jjjjjuż tyleeeeee.
- Na pewno ?
- Tak!
- Ok- powiedziałam ale i tak mu nie wierzyłam 
- Tylko pamiętaj jak się zapyta o chłopaka to go nie masz!
- Jasne  
Po 10 minutach byliśmy pod wielkim budynkiem.
- To tutaj ? - zapytałam 
- Tak
- A tak w ogóle po co do niego idziemy ?
- Bo chciał zobaczyć swoją małą kruszynkę i nie miej do mnie wontów tylko do taty to on powiedział, że się przeprowadzasz.
- Super -powiedziałam z ironią
- Dobra nie gadaj tylko choć
Powiedział i pociągnął mnie do środka.
Było tam pełno stroi, rekwizytów ludzie biegali w tę i w tę .Można się pogubić.Nagle przyszła do nas kobieta i poprosiła Leona o autograf. On podpisał kawałek kartki i się uśmiechnął. Po tym pociągnął mnie w stronę jakiś drzwi
- Możesz mnie tak nie ciągnąć ?
- To się pośpiesz
Pokręciłam głową i ruszyłam za nim . Po chwili byliśmy pod drzwiami nr 205 z napisem dyrektor
- To tutaj - Oznajmił Leon
Delikatnie zapukał. Kiedy usłyszał prośbę wszedł.
- Witaj wujku - powiedziałam
- Leon?! Annabeth?! Jak ja dawno was nie widziałem ! - Przytulił nas
- Dokładnie 5 lat
- No... Opowiadacie co tam u was
- A wszystko po staremu!
- A ty Annabeth spotykasz się z kimś ?
Spojrzałam na Leona.
- Nie wujku
- To dobrze
Zaśmiałam się pod nosem
- A jak się uczysz ?
- Całkiem dobrze. Teraz aktualnie się nie uczę.
- Dlaczego ?
- Bo jeszcze nie wiadomo czy się dostanę do szkoły
- A do jakiej szkoły chcesz iść ?
- Leon pokazał mi taką piękna szkołę i do niej chcę chodzić
- A to normalna szkoła czy może aktorska lub muzyczna ?
- To szkoła muzyczno - modowa
- A na jakie zajęcia się zapisałaś ? Więcej mody czy muzyki ?
- Mody
- A skąd pomysł, żeby zajmować się modą ?
- Od urodzenia tym się interesowałam kocham oglądać pokazy mody Diora , Chanel czy Ludmiły Ferro
- Aaa już rozumiem. A najlepsza modelka ? Ja sądzę że Violetta Castillo. Jest piękna! Ma wspaniałą figurę! Jakby była starsza na pewno by była moją żoną. - Spojrzałam na Leona, miał smutną minę. Czyli za nią tęskni.
- Ja też ją uwielbiam ! Ostatnio byłam na jej pokazie i nawet ją poznałam-powiedziałam i przytuliłam brata
- Naprawdę?! I jaka jest?! Taka lalkowata czy prawdziwa kobieta ? - Dopytywał wujek
- Jest bardzo miła , mądra i szczera , ale myślę że Leon wie o niej więcej ode mnie
- Leon ? - Zwrócił się do mojego brata
- Wiesz wujku, jest już późno, a my jeszcze na zakupy musimy iść. Więc do zobaczenia. - Leon od razu wyszedł
- Coś źle powiedziałem ?
- Nie wujku ale to dla niego trudny temat.
- Dlaczego ?
- Zerwała z nim. - Odpowiedziałam i powoli wstawałam z fotela
- Nie wiedziałem . Przeproś go ode mnie 
- Dobrze, do zobaczenia- Powiedziałam i wyszłam
Szukałam Leona ale nie mogłam go znaleźć.Zaczęłam się o niego martwić . Po chwili znalazłam go przy wyjściu. Palił papierosa !? To on pali ?! 
- Leon ty palisz ? - zapytałam  
- Nie widać? - Spytał rzucając nim o ziemię i depcząc po nim.
- Co się z tobą dzieje przecież nigdy nie paliłeś ?!
- Ale od dziś zacząłem. Chodź już do sklepu!
- Nigdzie nie idę dopóki nie zobaczę tamtego Leona !
- To nie idź. Idę sam.
- Leon !- Krzyknęłam 
- Co! - Odwrócił się do mnie.
- Dlaczego się tak zachowujesz ?! Przecież nigdy taki nie byłeś !
- A może postanowiłem się zmienić?!
- Tak po prostu ?! Przyznaj się nie możesz żyć bez Violetty !
- Może i mogę co!? Ty nic nie rozumiesz ! Albo idziesz ze mną albo idź do domu!
- Rozumiem i to bardzo dobrze ! Leon ona cię kocha proszę nie zrób nic głupiego
- To moje życie !- Ruszył przed siebie
Pobiegłam za nim.
- Leon stój ! - Złapałam za jego ramie.
- Co?! - Krzyknął spoglądając na mnie
- Widzę że cierpisz ale proszę nie zachowuj się tak
- Mam prawo! To moje życie !
- Zadzwoń do Violetty i powiedz jej co czujesz bo za chwile coś sobie zrobisz.
- Nigdzie nie będę dzwonił! Idź do domu! - Poszedł szybkim krokiem
Pobiegłam za nim, ale nie mogłam za nim nadążyć. Postanowiłam zadzwonić do Violi . Wzięłam telefon ze spodni i wybrałam do niej numer.Po chwili odebrała 
- Violu mamy problem
- A może cześć ? Albo nieważne. Jaki problem? - Spytała
- Z Leonem jest bardzo źle
- Ale jak to?! Co mu jest?! Jest w szpitalu?!
- Nie on zaczął palić i jest strasznie nie miły
- Co ? Ale dlaczego ?
- Myślę że to dlatego ,że za tobą tęskni
- Ja też za nim tęsknie! A nie powiedziałaś żeby do mnie zadzwonił?
- Powiedziałam ale on na mnie nawrzeszczał 
- Dasz mi go do telefonu?
- Nie bo gdzieś poszedł
- Gdzie?!
- Nie wiem
- Jak to nie wiesz?! A jak coś mu się stanie?
- Próbowałam go dogonić ale był za szybki
- Dobrze to ja się może do niego dodzwonię ale jak będzie robił coś głupiego to dzwoni. Wrazie czego to ja niedługo będę w NY.
- Dobrze to dzwoń jak będziesz coś wiedzieć to daj mi znać
- Ok!
Rozłączyłam się i poszłam go szukać.

Leon

Jak oni mnie dziś wkurzają! Mam ich dość! A zwłaszcza Annabeth! Niech się zajmie swoim życiem, a nie wpieprza się w moje ! Jakby nie miała własnego. Niech się zajmie tym jej chłopakiem, a nie mną! Jestem dorosły i mogę robić co chce ! Dobra idę po to żarcie! Po chwili usłyszałem dzwonek telefonu. I kto znów! Nie sprawdzałem kto to tylko odebrałem ! 
- Czego ode mnie chcecie!
- Cześć Leon tu Viola
- Ta, ta cześć. Co chcesz?
- Powiedzieć , że cię kocham i nadal chcę z tobą być
- Ale ja już nie chcę. Najpierw osądzasz mnie o zdradę, a teraz chcesz być ze mną?!
- Ale jeszcze kilka godzin temu mówiłeś że mnie kochasz
- Ale to się zmieniło! Poznałem dziewczynę moich marzeń i chcę z nią być - Verdas dlaczego kłamiesz!?- biłem się w myślach.
- A jak się nazywa ?!
- A co cię to?! Może powiedz jak tam twój Wiktorek?!
- Wiktor to tylko kolega !
- Tak na pewno! - Powiedziałem ironicznie
- Leon jeżeli mnie nie kochasz to po co jeszcze kilka godzin temu pytałeś mnie czy cię kocham ?
- Chciałem się dowiedzieć czy jak cię zdradzę będziesz cierpiała.
- Aha . A możesz mi powiedzieć chociaż jak ma na imię twoja wielka miłość ?!
- Mogę, a nie muszę!
- To powiesz ?!
Verdas wymyśl coś! Może Stephie?! O tak! 
- Stephie! Pasuje?!
- Czyli mnie okłamałeś mówiąc że mnie kochasz i chciałeś tylko zaliczyć ?!
- No dokładnie. Byłaś tak dobra, że chciałem jeszcze raz ale ty nie chciałaś. - Zaśmiałem się. Nie no Verdas co ty gadasz!?
- A ja Ci zaufałam ! - usłyszałem jak płacze
- No, to twoja wina powinnaś chodzić do łóżka z nowo poznanym facetem. - Zaśmiałem się
- Masz rację jestem głupia że zakochałam się w takim dupku jak ty !
- No widzisz sama się przyznałaś, że jesteś głupia. - Zaśmiałem się - O.... Cześć słonko! - Powiedziałem tak, żeby to usłyszała. Ale to nie była prawda. 
- Dobra Leon nasza rozmowa nie ma sensu tak jak nasz związek ! A tak poza tym pozdrów swoją dziewczynę !
- Ta, a ty pozdrów swojego Wiktorka!
- Ja przynajmniej się z nim nie przespałam w przeciwieństwie do ciebie
- A no widzisz jednak się różnimy.
- Tylko jedno mnie zastanawia
- Wal śmiało!
- Dlaczego mówiłeś mi dzisiaj że mnie kochasz !
- Nic takiego nie mówiłem! A jak mówiłem to nie do ciebie!
Nic już nie powiedziała ponieważ się rozłączyła. Ja ruszyłem do sklepu. Po chwili byłem już na miejscu. Wziąłem koszyk i ruszyłem w głąb sklepu.Po około godzinie poszedłem do kasy. 
- Poproszę jeszcze paczkę papierosów. 
- Oczywiście to będzie razem 100 dolarów
- Proszę - Podałem jej pieniądze. Wziąłem zakupy i ruszyłem do domu.Po 20 minutach byłem na miejscu.Trzasnąłem drzwiami i wszedłem do kuchni. Rozpakowałem zakupy. Po tym wziąłem papierosy i piwo.
- Leon ! -Krzyknęła mogą siostra
- Czego?!
- Co się z tobą dzieje ?
- Nic - Odpowiedziałem obojętnie
- Przecież ty nigdy nie paliłeś , a piłeś bardzo rzadko
- No ale to się zmieniło.
- Jeżeli tak ma być to ja chcę wracać do rodziców - popłakała się
- To se wracaj! Nie mam zamiaru z tobą się użerać !
- Ty mówisz poważnie ?
- Co, a może nie? Jak nie chcesz to nie musisz tu być!
- Co to za krzyki ? - zapytał Jackob wchodząc do kuchni
- Nie twój interes. - Warknąłem
- Ann co się dzieje ?
- Leon się zmienił! To się dzieje! - Krzyknęła zapłakana Annabeth
Przytulił ją
- Stary co ty odwalasz ?
- O co wam wszystkim chodzi?
- O to że jesteś inny i dla wszystkich okropny ! - krzyknęła Ana
- A może taki kiedyś byłem tylko nie pokazywałem tego?!
- Dzwonię do rodziców mam dość! - krzyknęła moja zapłakana siostra
- Dzwoń! Droga wolna!

Annabeth

Mam dośc Leona jest okropny ! Dzwonię do mamy! 
- Halo ? - zaczęłam zapłakana
- Annabeth co się stało?!
- Leon jest nie do zniesienia
- Chcesz wracać prawda?
- Tak ! I To jak najszybciej !
- Ale jest problem
- Jaki ?
- Nie ma nas w domu. Jesteśmy w Azji i wrócimy dopiero za trzy miesiące
- A nie mogę pojechać do Azji ? Proszę mamo Leon zaczął palić i pić a poza tym jest dla wszystkich wredny i oschły ja nie chcę tutaj być !
- Przykro mi kochanie ale nie możesz. Mamy ważny projekt.
- Ale mamo ja tu nie wytrzymam !
- Wytrzymaj jeszcze trochę. Coś się wymyśli.
- Mamo proszę
- Ja ciebie też proszę kochanie. Wytrzymaj.
- Mamo gdyby nie było , aż tak źle to bym nie dzwoniła
- Wiem, ale na razie nic się nie da zrobić.
- A nie masz tutaj jakiś znajomych u których mogłabym zamieszkać ?
- Nie. Ale może wujek się zgodzi tylko co z Jackobem?
- Wiem ! Zadzwonię do Violi i zapytam czy jacyś jej znajomi mogą nas przenocować
- Dobrze. Kochamy cię!
- Ja wasz też - powiedziałam i się rozłączyłam .
Od razu wybrałam numer Violi
- Halo Violu ?
- Tttak Annn..aabettt.h?​ - Spytała zapłakana
- Violu co się stało ?
- Llleeeoonnn
- Co zrobił ten dupek ?!
- Anna on ma inną!
- Jak to ?
- Niieee wiem. A cco cchhciałłaś?
- Zapytać czy jacyś twoi znajomi nie mogli by mnie i Jackoba przenocować
- Aalle dlaczego?
- Bo mój brat jest nie do zniesienia pije, pali jest wredny i oschły
- Przykro mi. Zapytam znajomych czy was przenocują. Tylko na ile ?
- Dopóki ty nie przyjedziesz
- Dobrze zadzwonię do ciebie za chwilę.
- Oki - powiedziałam i się rozłączyłam 
Czekałam tak z dziesięć minut. gdy usłyszałam dzwonek telefonu . To Viola!
- Halo An ?
- Tak. I co mogę zamieszkać tam?
- Moja przyjaciółka Naty się zgodziła.
- Jeaa! Dzięki Violu!
- Nie ma za co . Maxi przyjedzie po was za godzinę
- Dobrze, jeszcze raz dziękuję Violu! Trzymaj się! I śpiewaj u Hellen jak najlepiej!
- Nie ma za co i dziękuję . A teraz kończę bo muszę ćwiczyć piosenkę 
- Papa - powiedziałam i się rozłączyłam
Zaczęłam się pakować.
- Co robisz - zapytał gbur
- Wyjeżdżam! Jackob! Pakuj się!
- Rodzice was zabierają ?
- Nieważne!
- Chce wiedzieć więc mi powiedz! - krzyknął
- Nic ci nie powiem!
- Gadaj ! - podniósł na mnie rękę
- Leon zostaw ją! - Krzyknął Jackob
- Bo co mi zrobisz ?
- Bo zadzwonię po gliny!
- Jackob spokojnie Leon mi nic nie zrobi - powiedziałam spokojnie
- Dobrze jak coś to krzycz
- Dobrze , a teraz idź się spakuj bo za niedługo przyjedzie po nas Maxi
-Dobrze - Powiedział Jack 
- Kto to Maxi? - Spytał Leon
- Chłopak Naty
- A kto to Naty?
- A co cię to?
- Mów jak się pytam!
- Bo co ? Może mnie uderzysz ?
- Jesteś zwykłą debilką! Nic nie wartą suką! Wyjdź i nie wracaj!
- Leon jak ty się odzywasz do swojej siostry ?! - wbiegł do pokoju Jackob
- Ty też wypierdalaj z tego domu! Nie chcę was widzieć!
- Annabeth chodź nie chce ,żeby coś ci się stało.
- Zostaw ją! - Krzyczał Leon
- Dlaczego ? Przecież chcesz ,żebyśmy cie zostawili 
- A wiesz jednak idźcie
Cała zapłakana wyszłam z Jackobem przed dom. Po paru minutach przyjechał Maxi. 
- Boże Annabeth co się stało ? - powiedział przerażony
- Nic, naprawdę.
- Przecież widzę
- To wszystko przez Leona ale nie chcę o tym mówić 
- Dobrze chodźmy Naty już czeka - Powiedział i zapakował nasze walizki do samochodu
- Dziękujemy jeszcze raz za pomoc
-Nie ma za co wsiadajcie do samochodu. 
Wsiedliśmy tak jak nas prosił. Wysiedliśmy z samochodu , wzięliśmy bagaże i poszliśmy do środka. Przywitała nas Naty. 
- Boże Annabeth co się stało ? - Przytuliła mnie
- Llleon
- Co zrobił ten idiota ?
- Właśnie się tak zachowuje! Jest wredny i oschły. Pali i pije. A nawet chciał mnie uderzyć
- Cooo ? - zapytała z przerażeniem
- Nooo ja go nie poznaję
- No dobrze , chodźcie pokaże wam wasze pokoje
Posłusznie ruszyliśmy za nią. 
- Dziękujemy Naty za wszystko.
- Nie ma za co . W końcu przyjaciele naszych przyjaciół to nasi przyjaciele
Przytuliłam ją
- No dobrze wy się rozpakujcie , a ja zadzwonię do Violi ,że już jesteście
- Dobrze- Powiedziałam , a Naty wyszła do innego pokoju
Pokój bardzo mi się podobał. Był bardzo duży , ściany były koloru beżowo-szarego a na nich wisiało wiele obrazów. Meble były drewniane . Na środku stało duże łóżko z granatową pościelą . Na podłodze leżał biały delikatny dywan .Odstawiłam walizkę koło łóżka, a sama na nim usiadłam. Zaczęłam myśleć nad dzisiejszym dniem. Dlaczego Leon się tak zmienił? Przecież nikt nic nie zrobił! Wujek spytał się o Violette, a on wybuchł! Nigdy taki nie był. Co mu w ogóle odbiło?! To nie jest mój brat on nigdy by na mnie nie podniósł ręki. Strasznie się zmienił. 
- Anabeth masz ochotę na coś do jedzenia ? - spytała Naty
- Z chęcią. Pomogę ci.
- To chodź - złapała mnie za rękę i pociągnęła na dół do kuchni. 
Zaczęliśmy robić kanapki dla wszystkich.Nagle do kuchni wpadli chłopcy. 
- Co robicie dobrego?! - Spytali
- Kanapki , a co ?
- Ooo a dla nas też?
- Oczywiście
- Bardzo dziękujemy
- Nie ma za co 
- Skarbie pamiętaj nie przemęczaj się - zwrócił się Maxi do Naty
- A to dlaczego? - Spytałam patrząc na Naty
- Ponieważ Naty jest w ciąży - powiedział przytulając ją
- Gratulacje!
- Dziękujemy
- Chłopczyk czy dziewczynka? - Spytał Jackob
- Jeszcze nie wiemy
- A kiedy będzie wiadomo i który to tydzień? - Spytałam
- Za dwa tygodnie . a tydzień drugi. 
- Będę mogła go lub ją odwiedzać? 
- Oczywiście !
- Dzięki!
- Nie ma za co . A teraz chodźmy na basen przed domem
- A kanapki? - Spytał Maxi
- Nie można jeść przed pójściem na basen
- No ale kanapki! Ja chcę jeść - Tupnął nogą jak małe dziecko .Zaśmiałam się.
- Zachowujesz się gorzej niż dziecko! - Krzyczała Naty
-Nie prawda ! - zbulwersował się 
- Prawda! - Nie dała za wygrają. 
Odwrócił się napięcie I chciał wyjść. Ale jednak się wrócił zabrał kanapki i poszedł. Z głową uniesioną do góry.
- Obraził się - oznajmiła Naty
- I zabrał kanapki! - Krzyknął Jackob, a ja się zaśmiałam
- Oj chłopcy - pokręciła głową moja przyjaciółka , a ja się dalej śmiałam
- Naty idziemy na basen skoro chłopcy strzelają fochy ?
- Tak! Idziemy!
Poszłyśmy się przebrać w stroje kąpielowe po chwili siedziałyśmy już nad basenem .Opalając się. Po chwili Naty krzyknęła. 
- Naty wszystko dobrze?! - Przybiegł Maxi do nas
- Tak . Po prostu mnie głowa strasznie zabolała
- Chodź idziemy z tego słońca!
- Ale ja chcę się poopalać !
- Nic z tego idziesz do domu! - Maxi ciągnął ją do domu
- Nie pozwalaj sobie na za dużo !- krzyczała
- Idziemy do domu i koniec! - Maxi dalej ją ciągnął
- Puść mnie w tej chwili ! Albo nie ręczę za siebie !
- Nie puszczę cie! Co w Leona się zmieniasz?- krzyknął , a Naty zaczęła płakać . 
- Nie płacz Naty. Maxi co ty jej zarobiłeś?! - Przytuliłam ją
- Ja nic ! - zaczął się bronić
- Jak to nic! Porównałeś ją z Leonem! - Krzyczałam na niego
- Ja po prostu się o nią martwię
- To jej tak nie nazywaj!
- Kochanie nie chciałem - zwrócił się do swojej żony
- Wiem Maxsio to te hormony! Chodź tu do mnie.
Podszedł do niej i ją mocno przytulił. 
- Kocham cię
- Ja ciebie też , A teraz chodź z tego słońca proszę
- Dobrze - Chwycili się za ręce i poszli
-Oooo jakie to słodkie - pomyślałam
Usiadłam na brzegu basenu i zamoczyłam nogi. Po chwili przyszedł do mnie Jackob. 
- Hej - powiedziałam do niego
- Hej! Jak się czujesz z tą sytuacją z Leonem? - Spytał się mnie spadając obok
- Źle . Martwię się o niego .
- Ja też się o niego martwię. To nie jest już ten dawny Leon. Ale jedno pytanie mi cały czas krąży po głowie.
- Jakie ?
- Dlaczego on się tak zmienił? Tak z dnia na dzień. Nawet nie, z godziny na godzinę. Nie rozumiem tego.
- Ja też nie . Mam nadzieję ,że jak Viola wróci to on się zmieni
- Bądźmy dobrej myśli
- Masz rację- Położyłam głowę na jego ramieniu
- Co robimy ? - zapytał
- Nie wiem ale wiem, że jestem już zmęczona tym wszystkim.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze , jestem tego pewien
- Dobrze! Kocham cię , a teraz idę po pływać . 
- Dobra, ja sobie posiedzę . 
Po chwili wskoczyłam do basenu i zaczęłam pływać.

Violetta 
Jak ja mogłam mu zaufać ?! On chciał tylko jednego! I jeszcze do tego mnie zdradził ! To nie jest ten sam Leon co na początku naszego związku. Po co ja zdradziłam Diego z nowo poznanym facetem?! Byłam taka głupia ! Po co mu zaufałam?! Dlaczego pozwoliłam mu wejść do mojego życia ?! Teraz pewnie pieprzy się z tą swoja Stephie ! Kto to w ogóle jest!? Pewnie nowa naiwna dziewczyna która dała się mu wpieprzyć w życie. Ale chwila chwila przecież jego była miała tak na imię ! Może on w ogóle z nią nie zerwał?! A może mnie okłamuje żebym dała mu spokój?! Nie wiem co myśleć ! Nie mam pojęcia co z sobą zrobić ! Po jutrze Hellen, a ja się zamartwiam ! Dlaczego on mi to zrobił ?! Co ja mu takiego zrobiłam?! I jeszcze mi mówił ,że mnie kocha i że jestem jego całym światem. Ta i jeszcze czego?! On umie tylko kłamać! Nic więcej! Dlaczego byłam taka głupia ?! Szkoda mi Annabeth i Jackoba . Ich też zranił , a to wszystko przeze mnie bo mu zaufałam. Tylko co go skłoniło do tak nagłej zmiany? Nie wiem , ale muszę się dowiedzieć ! Tylko szkoda że mam te głupie wywiady! Tak bym teraz pojechała tam! Ale nie mogę zaniedbywać pracy.Muszę jeszcze poczekać.Ale to mnie jeszcze bardziej dobije. A co jeśli Leon coś sobie zrobi? A co gorsza komuś?! Boję się !Nie Violu nawet o tym nie myśl! On na pewno nikogo nie skrzywdzi . Zadzwonię do Anabeth i zobaczę jak się czuje. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam do niej numer.Po dwóch sygnałach odebrała. 
- Halo Violu? - Zaczęła
- Jak tam Ann ?
- A dobrze właśnie pływamy z Jackobem
- I co z Leonem ?
- Nie wiem. Strasznie się zmienił. Chciał mnie nawet uderzyć. - Odpowiedziała smutno
- Leon ?! - zapytałam przerażona
- Tak. - Powiedziała prawie płacząc
- Boże Ann przepraszam to moja wina
- Nie to nie twoja wina. To Leon się zmienił.
- Ale zmienił się po tym jak z nim zerwałam więc to moja wina
- Nie Violu. Jak by się zmienił przez ciebie to od razu po zerwaniu. A on się zmienił o wiele później
- Może masz rację , w każdym razie martwię się o niego jaki o was . Boję się ,że może zrobić krzywdę sobie lub innym. 
- Chyba do tego stopnia się nie posunie.
- Jesteś pewna ? Przecież dzisiaj o mało co cię nie uderzył
- No ale to było chwilowe.
- Boję się
- Wszystko będzie dobrze Violu. Miejmy nadzieje, że się zmieni
- Oby
- Ja wierzę że się zmieni
- Ja też , ale jestem pewna ,że do siebie nie wrócimy
- Dlaczego? - Spytała zdziwiona
- Bo ona ma inną !
- Ale jak to inną?!
- Ma na imię Stephie i jak to on powiedział jest jego miłością życia
- Ale Stephie to jego była!
- Może ma jakąś nową , albo wrócił do tamtej
- Nie ona została w Paryżu
- To może ma jakąś nową
- Nie.. Na pewno nie
- Ja nie jestem tego pewna
- A może chciał zrobić tobie na złość - Spytała
- Nie , a poza tym powiedział ,że chciał mnie tylko zaliczyć !
- Co?! To już było przegięcie
- No niestety dla mnie on już nie będzie kimś więcej
- Przykro mi Violu
- Dobra nie mówmy już o tym , opowiadaj jak tam się mieszka u Naxi ?
- Bardzo dobrze! Wiesz, że będą mieć małego bobaska?! - Odpowiedziała wesoło
- Tak ?! Naty nic nie wspominała
- Może nie miała kiedy.
- Może , a Maxi nadal zachowuje się jak dziecko ?
- Tak! Obraził się, że kanapek nie dostał.
- Haha za to go kocham .
- Tak świetny jest!
- Niom , ale jeszcze lepszy jest Andreas którego pewnie nie długo poznasz
- Tak? Jeszcze lepszy niż Maxi
- Tak . Andreas po prostu wymiata , ale też jest bardzo kochany i opiekuńczy wobec swojej dziewczyny Camilli.
- Hehe kto z twojej paczki jest sam??
- Ja - Odpowiedziałam smutno
- Nie martw się na pewno znajdziesz kogoś lepszego niż Leon
- Mam nadzieję.
- Aha , a opowiedz mi trochę o swoich znajomych
- Hymm od czego tu zacząć.
- Od początku haha
- No więc tak Maxiego i Naty już poznałaś , dalej jest Andreas jest strasznie dziecinny. Jest gorszy od Maxiego. W pozytywnym sensie.  Później Cami czyli dziewczyna Andreasa jest piosenkarką i świetną przyjaciółką . Uwielbiam spędzać z nią czas . Następna jest Francesca! Jest wspaniałą przyjaciółką! Ma chłopaka Marco który jest taki sam jak Maxi i Andres tylko, że on jest bardziej dojrzalszym dzieckiem. Później Lu jest dla mnie jak siostra . Ma wielki talent projektancki . Ma wspaniałego chłopaka Fede który też jest dzieckiem , ale tylko czasem . Uwielbiam z nim rozmawiać jesteśmy jak rodzeństwo i zawsze nazywa mnie gwiazdą. 
- Dlaczego ?
- Mówi, że on mi do pięt nie dorasta. On jest piłkarzem. A dlaczego tak do mnie mówi. To sama nie wiem.
- Aha , z tego co wywnioskowałam to jesteście wszyscy taką jedną wielka rodziną
- Tak, to prawda! 
- No dobrze Violu ja kończę bo muszę się przebrać z stroju kąpielowego
- Dobrze. Papa!
Rozłączyłam się i opadłam na łóżko.Dlaczego on się zmienił? Zadawałam sobie to samo pytanie. To nie możliwe ,żeby tak szybko się zmienił . Pomimo ,że mnie zranił zadzwonię do niego. Wpisałam jego numer na klawiaturze i zadzwoniłam. Odebrał po jednym sygnale 
- Halo ? -zaczęłam
- Cześć co chcesz? - Spytał
- Pogadać
- O czym ?
- Wszystkim
- A dokładniej??
- O tobie i o nas
- Nie ma żadnych nas. A o mnie to sobie z mamą mogę pogadać.
- Leon rozumiem że jesteś zły ,ale nie zachowuj się tak .
- A może mi powiedz jak mam się zachowywać?!
- Nie ranić ludzi wokół siebie . A poza tym nie wrzeszcz na mnie
- A może ja chcę tak żyć?!
- Powiedz mi chociaż dlaczego się tak zachowujesz
- Mam swoje powody
- Proszę powiedz mi
- Co cię to w ogóle obchodzi co?!
- Wiem ,że uznasz to za głupie ,ale zależy mi na tobie i dlatego chcę wiedzieć
- Na prawdę? - Teraz już nie krzyczał
- Tak !
- Ale to mnie już nie obchodzi!
- Ale powiedz mi dlaczego się tak zachowujesz
- Nie! Muszę kończyć! Cześć! - No i super. Rozłączył się!
Dlaczego on nie chce mi tego powiedzieć ?Muszę jak najszybciej tam pojechać! Zadzwonię do Emilly. Ile ja dzwonie!? No cóż. Wybrałam jej numer i zadzwoniłam. Odebrała po dwóch sygnałach 
- Emilly ja muszę wracać do NY !
- Ale Violu ty masz wywiady!
- Nie da się ich przełożyć ?
- Postaram się ale u Hellen się nie da!
- Emilli ja muszę wracać . Z Leonem jest bardzo źle
- Co z Leonem? Tomas nic nie wie. Leon podobno chcę rzucić karierę!
- Jak to chce rzucić karierę ?
- Tak napisał do Tomasa, a teraz od niego nie odbiera!
-Emilly ja muszę wracać . Może ja mu przemówię do rozsądku . On nie myśli racjonalnie !
- Postaram się Violu! Ale u Hellen musisz wystąpić!
- Załatw mi helikopter. Wtedy zdążę na wywiad
- Violu oszalałaś!?
- Mówię całkiem serio
- Dobrze zrobię co w mojej mocy!
- Dziękuję to czekam
- Dobra
Rozłączyłam się i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. A jak nie załatwi tego?! Viola myśl pozytywnie. Będzie dobrze. Przecież Emilly zawsze się wszystko udaje załatwić więc teraz też. Violka nie martw się! Będzie dobrze! Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. To pewnie Emilly. Odebrałam 
- I jak udało się ?
- Wywiady odwołane tylko Hellen się nie zgodziła. A helikoptera nie chcą mam dać. Więc załatwiłam bilety na lot do NY masz go od razu godzinę po Hellen. . 
- Ok
- Dobrze to trzymaj się Violu! 
- Papa- Rozłączyłam się. Nie ja nie wytrzymam. Ja muszę coś zrobić! Przecież nie mogę tak bezczynnie siedzieć  ! Może jeszcze raz do niego zadzwonię Tak to jest plan!Ale jak znów na mnie nakrzyczy? Trudno zaryzykuję. Wzięłam telefon i do niego zadzwoniłam.Odebrał po trzech sygnałach
- Czego ty znów chcesz?!
- Zapytać na jakiej ulicy mieszkasz
- Nie twój interes! - Warknął
- Leon proszę cię ja nie odpuszczę
- To se nie odpuszczaj! I tak nic nie zdziałasz  
-Proszę cię Leon nie zachowuj się tak !- wrzasnęłam
- Nie będziesz mi rozkazywać!
- Bo co !
- Bo gówno!
- Opamiętaj się! Czy ty się zachowujesz dlatego , że z tobą zerwałam ?! 
- Nieee...!
- Już ci wierzę !
- No to uwierz!
- Po tym jak mnie okłamałeś nie wierzę Ci !
- To nie wierz!! Rozłączam się!
I co mi ta rozmowa dała? Nic! Tylko straciłam czas! Dupek!Na którym mi zależy! I co ja mam teraz zrobić!? Po co ja tu przyjeżdżałam ?! A no tak! Na pokaz! Tylko po co ja się zgodziłam na ten pokaz?! Byłam strasznie głupia ! No ale to moja praca! Może tak. Po co Leon tam szedł!?! Pewnie,żeby znaleźć jakąś durną modelkę na jedną noc  !Pomyliłam się co do niego! Ale i tak nadal coś do niego czuję ! Kocham go ale nie wiem czy on mnie kocha . I to jest najgorsze ! Rozmyślając tak zasnęłam . 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bum ! Koniec . Pewnie myśleliście po tytule ,że Leonetta będzie razem a tu Bach ! Jest między nimi jeszcze gorzej niż było . Zmiana Leona  z czego wynika wam nie powiemy . Dowiecie się tego jeżeli będziecie czytać następne rozdziały :) . Fochy Maxiego ja osobiście kocham <33 . Ale nie wiem jak wy . A i od razu mówimy że Leonetta nie powróci za szybko ;) . Wiem ,że będziecie nam kopać doły i kupować trumny , ale cóż zaryzykujemy XD/
Całujemy i do następnego 
Jola i Komarek :*

Obserwatorzy