28 sty 2014

One shot z okazji miesięcznicy!!

Wstałam dziś o 8.00. Poszłam do łazienki. Wzięłam poranny prysznic. Ubrałam się, pomalowałam, a włosy upięłam w wysokiego kuca. Weszłam do kuchni i nastawiłam wodę na kawę. Przygotowując sobie kawę zobaczyłam, że kran cieknie. No tak mój narzeczony jeszcze go nie naprawił.
- Diego! Napraw kran!! - Krzyknęłam
- Sama se kurwa napraw!! - Krzyknął agresywnie
- Jak nie naprawisz wezmę fachowca i ty będziesz płacił!! - Nie piłam już kawy tylko wzięłam torebkę i wyszłam mówiąc:
- Idę do pracy będę po 24!!
Wsiadłam do samochodu i pojechałam szybko do pracy. Droga trwała krótko. Nie dziwię się w końcu o czwartej rano ulicę są puste. Wcześnie, nie?? No ale cóż muszę zarabiać na wszystko. Na mieszkanie, ubrania, jedzenie i co najważniejsze na ślub. No bo w końcu Diego nie pracuje. Jak się nie chodzi do szkoły to tak się kończy. On skończył tylko gimnazjum. Ja muszę pracować jak wół, a on leży w domu i nic nie robi nawet kranu naprawić nie może! Zaparkowałam pod firmą " VerdasCompany". Pracuje tak jako asystentka szefa. Jestem nowa więc jeszcze wszystkiego nie rozumiem. Muszę przyznać, że mój szef wydawał się miły i przystojny. Ledwo co weszłam do środka, a już zaatakowała mnie księgowa.
- Dzień dobry - Przywitałam się
- Dzień dobry - Odpowiedziała - przyszły do pana Verdasa dwa listy, a go nadal nie ma. Co z nimi zrobić? - Spytała się mnie.
- Daj mi, ja je wezmę - Uśmiechnięta dała mi listy i ruszyła przed siebie. Ja ruszyłam do gabinetu, połączony jest on z gabinetem Verdasa. Weszłam do środka, powiesiłam płaszcz, po czym usiadłam za biurkiem. Wyciągnęłam teczkę z papierami. Położyłam na biurko. Obliczyłam ile będzie kosztował ten nowy plac zabaw który mój szef postanowił wybudować. Po chwili było wszystko obliczone, a pana Verdasa dalej nie ma... Wyciągnęłam z torebki listy mojego szefa. Jeden był z banku, a drugi od pani Baroni jego dziewczyny. Wzięłam listy i położyłam na jego biurku. On akurat wchodził do gabinetu.
- Przepraszam cię Violetto za spóźnienie, ale zaspałem. A tak właściwie to Dzień dobry. - Ściągał z siebie marynarkę i podwinął rękawy koszuli.
- Dzień dobry, nic się nie stało. - Usiadłam za biurkiem i powiedziałam:
- Przyszły do pana dwa listy. Położyłam na biurku.
- Dziękuję ci. A i nie pan tylko Leon. Jak mówi się do mnie pan to czuję się staro - Zaśmiał się i usiadł za biurkiem.
Jest! Mogę mówić do niego po imieniu! Powiedzieli, że jak będę mogła tak do niego mówić to na sto procent mnie nie wyrzuci! Bardzo się z tego cieszę!
- Dobrze Leonie - Wstałam zza biurka i podeszłam do niego. Podałam mu rękę, a on ją pocałował. Ja się zarumieniłam. Leon usiadł za biurkiem i czytał listy.
- Przynieść panu... To znaczy tobie Leonie coś do picia? - Spytałam
- Poproszę o słabą kawę. - Poprosił odrywając wzrok z nad kartki na mnie.
- Już się robi! - Powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Widziałam w lustrze, że gapi się na mój tyłek. Oj nie ładnie Panie Verdas. Nie ładnie... Hehe
Weszłam do kuchni. Zrobiłam dwie słabe kawy i wróciłam do gabinetu. Leon mnie nie zauważył. Czytał teraz list od Baroni... Po chwili wstał, rzucił listem o biurko i walnął pięścią w ścianę. Na ścianie był ślad od uderzenia i plama krwi... Nie wiedziałam, że on jest aż tak silny.. Położyłam kawę na biurku. Wyciągnęłam z szuflady małą apteczkę i poszłam do Verdasa.
- Czy ty normalny?! Mogło ci się coś gorszego stać! - Krzyknęłam
- No, a co nie to obchodzi!! - Tak głośno krzyknął, że aż się popłakałam - Hej, przepraszam poniosło mnie... Nie powinienem. - Powiedział troskliwie i mnie przytulił. Ja się w niego wtuliłam.
- Nic się nie stało - Zapewniłam - a teraz dawaj tą rękę! - Oderwałam się od niego.
On podał mi rękę i otarł łzy spływające po moim policzku. Pociągnęłam go na kanapę która znajduje się w naszym biurze.
- Jak będzie szczypać to mów ok?
- Yhm
Zaczęłam lać wodę utlenioną na jego dłoń, a potem ją zabandażowałam.
- No, to teraz grzecznie mi opowiesz co się stało, że musiałeś przywalić w ścianę? - Spytałam odkładając apteczkę do szuflady.
- Tu nie ma czego opowiadać. - Wstał. Podszedł do biurka chwycił list i wrócił do mnie na kanapę. Podał mi go - sama przeczytaj to się dowiesz.
Na początku zawahałam się czy go przeczytać. Ale postanowiłam przeczytać. Leon schował głowę w ręce. Naprawdę coś musiało się stać. Wzięłam kartkę do ręki i zaczęłam czytać. Było tam napisane, że go nigdy nie kochała, była z nim tylko dla pieniędzy i go potajemnie zdradzała. A teraz,nie może tego ukrywać bo zaszła w ciążę ze swoim kochankiem. Teraz to mu się nie dziwię, że tak zareagował.
- Przykro mi. Nie wiem jak taka dziewczyna mogła zrobić to takiemu facetowi jak ty! - Powiedziałam po przeczytaniu.
- No niestety. Wiesz to już nie ma sensu. Dziś i tak nic nie zdziałamy z tym projektem. Idź do domu i naciesz się z ukochanym, ja tu jeszcze trochę posiedzę.
- Na pewno? - Spytałam
- Tak na pewno - Zapewnił.
Ubrałam płaszcz, wzięłam torebkę i chwyciłam za klamkę. Spojrzałam na Leona. Siedział załamany. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek bardzo ale to BARDZO blisko ust. Dopiero po jakimś czasie się zorientowałam co zrobiłam.
- Trzymaj się! - Rzuciłam i ruszyłam w stronę drzwi. Spojrzałam na niego, trzymał się w tym miejscu co go pocałowałam. Wyszłam z gabinetu i skierowałam się do samochodu. Ruszyłam do domu. Diego będzie szczęśliwy, że wróciłam tak szybko. Po kilku minutach byłam pod domem. Wyszłam z auta i ruszyłam do domu. Weszłam do środka. A tam co zobaczyłam zszokowało mnie. Diego całował się z dziewczyną! Nie byle jaką dziewczyną!! Tylko Baroni!! To on jest ojcem!! Jak on mógł!! Oczy mi się zeszkliły!
- Jak mogłeś?!! A ja cię kochałam!! Jesteś zwykłym dupkiem!! - Spoliczkowałam go, ściągnęłam z ręki pierścionek, rzuciłam go w niego i uciekłam. On nawet mnie nie wołał. Co za skończony dupek. I co jak mam teraz zrobić?!.. Przyjaciół nie mam przez Diega! Więc gdzie mam iść??.... Może pójdę do firmy.. Bo gdzie indziej mam iść?!  Wsiadłam w samochód i drugi raz w tym dniu ruszyłam do firmy. Po kilku minutach byłam w firmie. Weszłam do gabinetu i zobaczyłam Verdasa leżącego na kanapie patrząc się w sufit. Jak mnie zobaczył od razu się zerwał z miejsca.
- Violu co się stało?! - Ja nic nie odpowiedziałam tylko się wtuliłam w jego tors. On mnie objął.
- Ciiii spokojnie..... Już wszystko dobrze.... Uspokój się .... Ciiiiiiiiiiiii... - Szeptał głaszcząc mnie po włosach
Wziął mnie na ręce i posadził sobie na kolanach.Płakałam tak dziesięć minut. Moczyłam mu koszulę ale on nic nie mówił tylko mnie przytulił i się ze mną kołysał. Po chwili byłam już spokojna.
- Dziękuję - Powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Nie ma za co. A teraz powiesz co się stało? - Spytał. Spuściłam głowę w dół.
- Diego jest ojcem dziecka Lary - Wyszeptałam. Leon chwycił mój podbródek tak, żebym spojrzała mu w oczy.
- On nie był ciebie wart. Jeśli skrzywdził taki skarb jak ty to tylko dlatego, że jest skończonym idiotą. - Otarł mi łzy. - Nie płacz ślicznotko - Szepnął
Spojrzałam mu w jego czekoladowe oczy.
- Masz piękne oczy, są niczym fabryka czekolady. - Zaczęłam się do niego zbliżać.
- Ty za to masz oczy niczym czekoladowa rzeka która chciał bym przepłynąć. - Też się do mnie zbliżył. Czułam jego miętowy oddech na mojej twarzy. Nasze spojrzenia nie oderwały się ani na chwilę. Po chwili nasze usta złączyły się w całość. Czułam się magicznie. Nigdy się tak nie czułam nawet z Diegiem. Całowaliśmy się bardzo namiętnie. Nasze języki walczyły o dominację. Walkę wygrał Leon. Położyłam go na kanapę. Usiadłam na nim okrakiem. On złapał mnie za pośladki i zaczął je ściskać. Po chwili oderwał się ode mnie.
- Poczekaj tylko drzwi zamknę. Zaraz wracam. - Pocałował mnie i szybko zamknął drzwi. Podszedł do mnie. Teraz to on był nade mną. Całował mnie w szyję. Ja lekko pomrukiwałam. Zamknęłam przy tym oczy. Teraz całował mój dekolt. Zaczęłam rozpinać mu guziki od koszuli. Po chwili był tylko w samych spodniach. Zobaczyłam jego umięśniony tors. Rozpinałam jego pasek od spodni. On całował mnie teraz w usta. Po chwili był tylko w samych bokserkach. On nie był mi dłużny. Ściągnął ze mnie sukienkę. Zostałam tylko na bieliźnie. Zaczął całować mój brzuch. Ja tak się wygięłam, że on wysunął swoje ręce pod moje plecy. Rozpiął mi zamek od stanika. Zaczął całować teraz moje piersi zjeżdżając na dół doszedł do moich majteczek. Ściągnął mi je za pomocą zębów. Całował moje uda od wewnątrz. Pieścił teraz moją łechtaczkę. Zaczął drażnić ją językiem, aż zrobiła się wilgotna. Przewróciłam go tak że teraz to ja byłam nad nim. Całowałam jego tors schodząc niżej. Doszłam do jego skarbu. Całowałam go przez materiał. Miejsce zrobiło się mokre i wypukłe. Szybkim ruchem ściągnęłam z niego bokserki. Zobaczyłam jego skarb. Zaczęłam drażnić jego główkę. Wsadzałam go sobie w usta. Za każdym razem więcej. Czułam się niesamowicie. On pojękiwał. Nagle do moich ust wleciał śluz. Co oznaczało, że doszedł. Połknęłam, jego skarb wsadziłam sobie do mojej myszki. Zaczęłam skakać w górę i w dół. Wtedy staliśmy się jednością.
Po trzech godzinach leżeliśmy w swoich objęciach.
- Wiesz, że nie powinniśmy? - Spytałam
- Wiem ale cię kocham więc chyba to nie jest przestępstwo. W końcu nikogo nie zdradziliśmy. Mamy swoje dwadzieścia trzy lata więc rodzice do tego nic nie mają nie? - Zaśmiał się
- No nie.. Ja ciebie też kocham.
- I pomyśleć, że gdyby nie Lara i Diego to nie byli byśmy razem.
- Tak to dzięki nim. - Pocałowałam go w usta - ale nie zrobisz mi tego co Diego?
- Nie obiecuję, jeżeli ty nie zrobisz tego co Lara.
- Obiecuję! - Wtuliłam się w niego i zasnęłam.
Trzy lata później:
Violetta wyszła za mąż za Leona dwa tygodnie po urodzeniu ich małej córeczki Camili. Jest ona oczkiem w głowie tatusia.Od tamtego dnia w firmie ani razu się jeszcze nie pokłócili. Kochali się codziennie przez trzy tygodnie, aż w końcu Violetta zaszła w ciąże. Po tym jak Leon się dowiedział, oświadczył się jej. Teraz aktualnie są na wakacjach w Wenecji. Kochają siebie nawzajem  jak nikogo innego. I nie mają zamiaru się ze sobą rozstawać.
**********************************************************************************************
Nie wyszedł tak jak chciałam.
Jest krótki i trochę dziwny.
Nie umiem pisać One Shotów
Ale i tak mam nadzieje że się podoba. Za błędy przepraszam ale piszę z telefonu.
Pozdrawiam
Komarek ;*

Miesięcznica bloga

Kochani ! Ta notka będzie dotyczyć miesięcznicy bloga . 
Na początku chcemy wam bardzo podziękować za to ,że z nami jesteście . To teraz  trochę statystyk :

Wszystkie wyświetlenia do teraz (00:39) : 5340


Polska
4972
Stany Zjednoczone
157
Kenia
57
Niemcy
56
Serbia
14
Wielka Brytania
13
Holandia
10
Belgia
3
Luksemburg
2
Chiny
1
Łączna liczba komentarzy : 84 

Oczywiście nie można zapomnieć o obserwatorach których jest : 9
  Najczęściej czytaliście rozdział 5 : 353 

Najczęściej odwiedzaliście zakładkę : Bohaterowie

Przypominamy także o konkursie na One Shota ! Na razie mamy tylko jedną pracę od Klaudii.

Dziękujemy ,że jesteście z nami <3 

Jola i Komarek :*


18 sty 2014

Rozdział 7 Wydarłaś się tak jakby się paliło!

Leon
Obudziłem się rano , a obok mnie zobaczyłem śpiącą Violę . Jest taka słodka i śliczna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Chciałbym się tak codziennie budzić. Po chwili obudziła się . 
- Hej - uśmiechnęła się do mnie promiennie
- Hej - odwzajemniłem gest i pocałowałem ją na powitanie
Ona odwzajemniła pocałunek , lecz w tym momencie zadzwonił jej telefon
-Halo ?

Violetta 
Rozmowa telefoniczna
-Cześć kochanie ! - Przywitał się Diego
- Diego mówiłam już Ci wczoraj ,że zerwaliśmy !
- No ,a ja ci powiedziałem ,że nie odpuszczę! - Powiedział chytrze
- Ale czego nie rozumiesz w zdaniu ,, koniec z nami " ?
- Wszystko rozumiem słoneczko ale ty nie rozumiesz!
- Czego niby ?
- Oj dowiesz się w swoim czasie, papa kochanie!
- Diego , poczekaj co masz na myśli ?!
Nic już nie usłyszałam bo się rozłączył
Głośno westchnęłam i opadłam na oparcie kanapy
- Co się stało Violu? - Spytał z troską Leon
- Diego dzwonił . Boję się - powiedziałam prawie płacząc
- Ciiiiiiii nie bój się , nic ci nie grozi jak jesteś przy mnie,spokojnie- Leon zaczął mnie uspokajać. Przytulił mnie i głaskał po włosach.
Ja się w niego wtuliłam
- On nie odpuści , znam go
- Spokojnie na pewno w końcu odpuści
- Leon, ty go nie znasz , nie wiesz na co go stać
- Violu... Proszę nie zadręczaj się tym... On chcę cię tylko nastraszyć
- Ale , ja wiem na co go stać . Ja nie chcę ,żeby coś złego się stało tobie mojej rodzinie , albo przyjaciołom
- Violu na początek się uspokój.
Wykonałam ,to o co prosił , patrząc na niego błagalnym wzrokiem
- Teraz postaraj się o tym nie myśleć... Jak jeszcze raz do ciebie zadzwoni to daj go mnie tak??
- Nie wiem. Ja po prostu go znam i wiem jaki to typ
- Zaufaj mi dobrze?-Spytał patrząc mi w oczy
- Dobrze - powiedziałam niepewnie
- Hej na prawdę nic się nie stanie... Nie zadręczaj się tym. Ja idę dla ciebie zrobić śniadanie, a ty idź się ubierz dobrze?
- Ok - wstałam i poszłam się ubrać i umalować
Po tym wszystkim zeszłam na dół i zobaczyłam Leonka przy blacie w samych bokserkach. Awwwwww. Podeszłam do niego o tyłu i pocałowałam go w policzek.
- Co tak pięknie pachnie? - Spytałam rozkoszując się zapachem
- Zobaczysz
Odwrócił się. Spojrzał na mnie i powiedział
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję - Dałam mu buziaka
- Siadaj do stołu , ja nałożę i za chwilę do ciebie dojdę
- Dobrze - Zrobiłam to o co mnie prosił
Po chwili , zjawił się z goframi z bitą śmietaną
- Ty chyba chcesz żebym była gruba
- Dlaczego ?
- Bo cały czas albo naleśniki albo gofry
- Nie przytyjesz nie bój się . - powiedział i się zaśmiał
- Mam nadzieje! Nie mogę wyglądać jak wieloryb.
- Spokojnie , jak chcesz to po śniadaniu pobiegamy ok ?
- Dobrze - uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść
On usiadł na przeciwko mnie i też jadł . Po skończonym posiłku Leon poszedł zanieść talerze do zmywarki ,a ja poszłam przebrać się w strój sportowy . Brunet uczynił to samo po tym jak włączył zmywarkę.Wyszliśmy i pokierowaliśmy się w stronę parku .Biegliśmy parkiem ,aż nagle grupa dziewczyn przyleciała do nas po autograf.... LEONA! Kleiły się do niego jak muchy do lepu. Byłam zazdrosna. On nic z tego nie robił jeszcze się uśmiechnął ! Nawet jedną dziewczynę pocałował w policzek ! Nie no to już przesada ! Podeszłam do niego i pocałowałam go namiętnie. Usłyszałam tylko " O to ta modelka ! Ona to ma szczęście ! " " Nie no zajęty" " On powinien być ze mną !" Po oderwaniu się od Leona uśmiechnęłam się szeroko .
- A to za co? Zazdrosna?- Szeptał mi do ucha
- Ja ? Skąd że !
- Oj tak jesteś zazdrosna widzę to po tobie
- Nie prawda !
- Prawda,prawda.
- Nie prawda !
- Jak nie prawda to daj buzi .
- Przed chwilą dostałeś , nie wystarczyło ?
- Więc jesteś zazdrosna bo jak byś nie była dostał bym buziaka ,a teraz pa ,bo idę pobiegać.
- Leon ! - krzyknęłam
- Co ?
- Poczekaj na mnie !
- Szybko .
- Co cię ugryzło ?
- Nic !
- Na pewno ?
- Tak! Na pewno! A teraz chodź szybciej bo się spóźnię !
- Gdzie się spóźnisz ?
- Do Jackoba !
- Jak to ?
- No ,a jak ? Dziś idziemy na koncert !
- A twoja siostra ?
- Siedzi w domu- Odpowiedział bez emocji
- Aha czyli ty w najlepsze będziesz się bawił z Jackobem , a ona ma siedzieć w domu !?
- No ,a co ona ma cały czas go! A ja nie mogę?!
- Ale to jej chłopak !
- A mój kumpel!
- Postaw się na jej miejscu !
- No ,a jak się postawię to co?! Nie mogę z nim wyjść!?
- A ja ?!
- Co ty?!
- Ja zostanę sama w domu !
- Ale to nie moja wina ! Nie możesz mi zabronić spotykać się ze znajomymi ! Nie możesz rozumiesz !?
- Rozumiem , to bardzo dobrze , a czy jaśnie pan pamięta ,że dziś mamy spotkanie z jego menadżerem w sprawie Diego ?
- Tak pamiętam! Królowo ja wiem wszystko!
- Raczej nie , a teraz przepraszam idę do Lu i nie wiem kiedy wrócę - powiedziałam i zaczęłam biec
Słyszałam tylko jak mnie woła ten gbur. Pobiegłam w stronę domu , kiedy weszłam do środka poszłam do łazienki się wykąpać. Ubrałam się i pomalowałam .Kiedy byłam już gotowa zaczęłam się pakować.
Wtedy do pokoju wszedł Jaśnie pan .
- O już wrócił Jaśnie Pan - powiedziałam sarkastycznie
- Violu przepraszam!
- Leon , teraz doszedłeś do tego wniosku ? - zapytałam składając bluzkę
- Violu wiem przesadziłem! Nie powinienem tego mówić nawet jeśli jestem zły ! Proszę cię wybacz! Jesteś całym moim sercem ! Nie opuszczaj mnie! Ja Cię kocham!
- Nie wiem naprawdę . - powiedziałam i zaczęłam kierować się w stronę łazienki , lecz najpierw musiałam obejść obok księcia. On mnie złapał za nadgarstek i przyciągnął do siebie.Popatrzyłam w jego piękne brązowe oczy niczym czekolada i się w nich rozpłynęłam.
- Przepraszam cię Violu...
- Leon... - mówiłam niepewnie
- Proszę - Prosił - To się już nigdy nie powtórzy ! Obiecuję !
- Na sto procent ?
- Na tysiąc!
- No dobrze , wybaczam Ci
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję ! - Krzyczał i zaczął mnie obracać w powietrzu.
- Leon puść mnie bo zaraz się zwymiotuję
- Już kochanie! - Postawił mnie delikatnie na ziemi ,a następnie pocałował ,ja oddałam pocałunek .
Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Kocham cię Violuś!
- Ja ciebie też Leoś
- O której mamy spotkanie z twoim menadżerem ? - zapytałam po chwili
O 15:00. Powiedział, że mamy się spotkać w jego domu.
- Mamy pięć godziny . Więc ja dzwonię do Lu żeby się z nią spotkać - Powiedziałam
- Dobrze ,a ja pójdę do Jackoba
- Świetnie , tylko pamiętaj ,że o spotkaniu z twoim menadżerem . A co robisz po tej rozmowie ?
- Hmmmm chyba nic..
- Aha , a ja pójdę na zakupy - Powiedziałam ,żeby go troszeczkę poddenerwować
- Dobra ,to ja idę z kolegami na piwo.
- No to już wiemy co będziemy robić przez cały dzień. - Powiedziałam i w tym momencie zadzwoniłam do Lu
- Halo Violu. - zaczęła Ludmiła
- Cześć Lu co robisz ?
- A właśnie miałam do ciebie dzwonić kiedy przyjedziesz.
- Za chwilę wychodzę . Do którego centrum idziemy ?
- Może do Rivery?
- Ok . To za 30 minut jestem , bo jeszcze muszę pojechać po mojego tłumacza.
- Dobra ,to czekam.
Rozłączyłam się i poszłam zakładać buty .Zobaczyłam że już Leona butów nie było. Co znaczyło że już wyszedł. Nawet się nie pożegnał . Byłam lekko zła.
No jak chodzi do tego Jackoba to nic jego już nie obchodzi! Ja sobie z nim porozmawiam jak wróci . Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu .Po 15 minutach byłam pod hotelem . Zapukałam do drzwi od pokoju przyjaciółki.Otworzyła mi po paru sekundach.
- Hej Lu ! Idziemy ?
- Hej Violu ! Tak już tylko wezmę torebkę.
Po chwili wyszłyśmy i pojechałyśmy do centrum , tam już czekał na nas mój tłumacz.Przywitałyśmy się z nim i ruszyliśmy na zakupy Po trzech godzinach postanowiłyśmy usiąść w kawiarni na chwilę. Zamówiliśmy po kawie i ciastku.
- Jak tam z Fede ? - zapytałam
- Wiesz... Dobrze mi z nim jest ale czuję jakbyśmy się oddalali do siebie.
- A kiedy ostatnio rozmawialiście ?
- Jakoś wieczorem, ale to nie była taka rozmowa zwykła tylko w sprawie nowego projektu.
- Nie martw się , teraz jesteście zapracowani , ale jak wrócić do NY do na pewno wszystko wróci do normy
- Miejmy taką nadzieję- Odpowiedziała Lu
- No dziewczyny pogadacie sobie jak wrócimy ,a teraz chodźcie dalej - powiedział mój tłumacz
- Dlaczego ? - zapytałam
- Jak to dlaczego?  Nie chcę tu siedzieć z wami wieczności. A i jeszcze przypominam Violu ,że zaraz masz spotkanie z menedżerem Leona.
- No dobra chodźmy - powiedziałam niechętnie
- Dziękuję - Powiedział dumnie Broadway ( tłumacz )
- Miłego dnia Violu - pożegnała się ze mną Lu i Broadway
- Nawzajem
Zapłaciłam za zamówienie i pojechałam na miejsce spotkania.

Leon
Wyszedłem z domu i skierowałem się pod dom Jackoba. Po 20 minutach byłem na miejscu. Zapukałem i czekałem. O paru sekundach otworzył mi mój przyjaciel.
- Hejka - przywitałem się z nim
- Hej Leon! Idziemy?
- Jasne !
Wyszliśmy jak normalni ludzie z domu Jackoba ( czyt. wybiegliśmy z domu jak małpy z zoo )
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Koncert się już zaczął! Tak wiwatowaliśmy, że aż na kamerze nas pokazali. Jackob ściągnął koszulkę i zaczął śpiewać, a ja zrobiłem to samo. Wszyscy się na nas gapili i nie zwracali uwagi na koncert. My się zaczęliśmy śmiać. Po dwóch godzinach koncert  zakończył się. Szliśmy ulicą i rzucaliśmy kamykami w siebie . Aż walnęliśmy w jakąś starą babcię. Ona zaczęła nas bić laską i torebką.My zaczęliśmy uciekać , Po 30 minutach byliśmy pod moim domem. Zrobiliśmy sobie kanapki. Przy tym rozbiliśmy 4 talerze, 2 szklanki i 5 jajek . Nic nie sprzątając zjedliśmy. Po posiłku zaczęliśmy się rzucać poduszkami. Zbiliśmy 3 wazony, a Jackob szybę od stołu. Nie wiem jak to zrobił no ale okey. Po wszystkich wygłupach wypiliśmy kakałko.Po wypiciu kakałka , przypomniałem sobie ,że dziś mam spotkanie z Tomasem w sprawie Diego .Pożegnałem się z kumplem i wyszedłem do domu Tomasa. Spóźniłem się tylko godzinkę. Ale to nic.. Viola mnie i tak opieprzy za to co zrobiliśmy z domem .
- O Leon nareszcie jesteś - powiedział Tomas otwierając mi drzwi
- Cześć. Sorki za spóźnienie
- Spoko , a teraz chodźmy do salonu .
- Ok
- Nareszcie jesteś - powiedziała Emilly
- Dlaczego się spóźniłeś? - Spytała zła Violetta
- yyyyy Były korki - powiedziałem w ostatniej chwili
- Dobra, a teraz siadaj.
- No więc tak spotkaliśmy się tutaj aby porozmawiać o ostatniej bójce między Leonem a Diego . - powiedziała Emilly
- Więc tak.. To Diego zaczął więc poszkodowany jest Leon i dlatego to zgłaszam do sądu.- powiedział Tomas
- No chwila , ale to ja jestem bardziej pobity ! - Wykrzyknął ten dureń (czyt. Diego )
- Ale to ty zacząłeś! - Krzyknął Tomas
- Cisza ! - Krzyknęła Viola - Tomasie , rozumiem twoją złość , ale po co od razu zgłaszać to do sądu ? - mówiła dalej
- Bo mój klient jest poszkodowany! On - wskazał na Diego - jest winny i powinien ponieść konsekwencję swego czynu!
- A jak media się dowiedzą ? - zapytała Emilly
- A co mnie media obchodzą ! To Leon jest poszkodowany,.a nie Diego!
- Tomasie , ja uważam ,że nie ma potrzeby składać tej sprawy do sądu - powiedziałem
- Ale ja uważam inaczej
- Tomas możemy na słówko w cztery oczy - Spytałem
- Jasne - powiedział i pokierowaliśmy się do pokoju obok
Zacząłem go przekonywać że to nie potrzebnie zgłaszać. W końcu się zgodził .Weszliśmy do pokoju gdzie były dziewczyny i Diego .
- I jak ? - zapytała Viola
- Zgodził się - Odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy
Violetta się do mnie przytuliła i szepnęła do ucha.
 -Dziękuję, że go przekonałeś - Pocałowała mnie w policzek.
- To świetnie , a teraz Diego mam do ciebie prośbę - zaczęła Emilly
- Słucham? - Odparł z tym swoim uśmiechem. Nie cierpię go!
- Mam nadzieję ,że nie będziesz robił już żadnych problemów Violi i Leonowi prawda ?
- Ta,ta nie będę - Odpowiedział obojętnie
- Na sto procent ?
- Na sto! - Odpowiedział pożerając Viole wzrokiem.
- No to świetnie ja już idę papa - pożegnała się ze wszystkimi Emilly
Tomas wyszedł od razu po Niej zostawiając mi klucze. Oj ktoś tu się zakochał!
- Idziemy ?- zapytałem
- Tak - Odpowiedziała Violetta - Ale najpierw... - Pocałowała mnie bardzo namiętnie
- Za co to ? - spytałem
- Za wszystko - Odpowiedziała z uśmiechem - A co? Jeśli chcesz mogę cię nie całować.
- Nic nic tak się pytam . Diego ty nie idziesz ? - zapytałem tego durnia
- A wiesz wygodnie mi tu. Ale idę... Nara!
- Pa - rzuciłem i po chwili zostaliśmy sami
Spojrzałem mojej ukochanej w oczy i pocałowałem w jej słodziutki nosek
Ona się uśmiechnęła szeroko.
- Idziemy? - Spytałem - Tak - Złapała nasze ręce razem i ruszyliśmy.
Po 10 minutach byliśmy pod drzwiami mojego domu
Violetta weszła pierwsza. Od razu się zatrzymała i zawołała:
- Verdas! Do mnie!
- Słucham skarbie
- Co to ma być! Dlaczego dom wygląda tak jakby tornado tędy przeszło!!
- Nie mam bladego pojęcia
- Jak nie powiesz prawdy to...
- Ale to nie ja !! Przecież ja byłem z Jackobem na koncercie !
- Dobrze Leoś, a co robiłeś jak wróciłeś z koncertu i się spóźniłeś !?
- Jechałem do was i były straszne korki !
- Wiesz Leon nie umiesz kłamać! Myślałam, że nie będziesz mnie okłamywał
- Skarbie nie złość się
- Jak mam się nie złościć skoro mnie okłamałeś! I to w żywe oczy kłamałeś, że nic nie wiesz! - Krzyknęła wściekła, a zarazem smutna
- Kochanie przepraszam - załapałem ją za dłonie i popatrzyłem jej prosto w oczy
- Nie Leon! Związek powinien nie opierać się na kłamstwach tylko na zaufaniu! - Wyrwała swoje dłonie i ucieka na górę. Pobiegłem za nią. W pewnym momencie złapałem ją za nadgarstek
- Violu , nie chciałem na prawdę przepraszam
- Dobrze... Ale obiecaj, że to ostatni raz okey?
- Przysięgam
- Kocham cię - Powiedziała i mnie przytuliła
- Ja ciebie sto razy mocniej - oddałem jej uścisk
- Chcesz się o to kłócić? - Spytała z uśmiechem na twarzy
- Jasne ,że nie
- No ja myślę. - Przytuliła się do mnie.
- A co robimy z tym bałaganem ?
- Oj kochany już ci mówię. - Oderwała się ode mnie - Ty to wszystko posprzątasz a ja pójdę się zdrzemnąć.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale ... Zadzwoń do Jackoba może ci pomoże.
- Kochanie , a ty nie możesz mi pomóc ?
- No, a co będę z tego miała? - Spytała
- Wiesz jesteś gorsza ode mnie!
- Uczę się od najlepszych! To jak co będę mieć ?
- Czysty dom i spędzisz ze mną czas.
- Haha to mam na co dzień mój drogi.
- Ale ja tak ładnie proszę .
- Oj musisz się bardziej postarać
Przybliżyłem się do niej i pocałowałem ją namiętnie .Oddała mi pocałunek z większą namiętnością.
- To jak pomożesz ?- zapytałem po naszym oderwaniu
- Z miłą chęcią!
- Tak myślałem ,że się zgodzisz.
- Uważaj .bo zmienię zdanie.
- Chodźmy już sprzątać
- Yhm - Ruszyliśmy na dół zabrać się za sprzątanie domu. Po około godzinie wszystko było posprzątane.
Zmęczeni opadliśmy na kanapę.
- To ja teraz idę się spotkać ze znajomymi - powiedziałem i zacząłem się kierować do mojej garderoby
- Dobra. - Odpowiedziała trochę zła.
- A ty nie idziesz z Lu na zakupy?
- Ja już byłam na zakupach. - odpowiedziała , ale już tym razem zła. I co ja mam teraz zrobić?
- Czy jesteś zła że wchodzę ? -zapytałem
- Nie nie jestem - Wiedziałem że kłamie
- Na pewno ?
- Tak. Idź z chłopakami, a ja sobie pooglądam.
- Skarbie przecież widzę ,że jesteś zła
- Nie, nie jestem. Na co niby mam być zła !? Że spotykasz się ze znajomymi?
- Violu - popatrzyłem na nią wzrokiem ,,serio?"
- Leon - Uczyniła to samo tylko zamiast "serio?" było " kocham cię i nie chcę być sama"
- Widzę ,że nie chcesz ,żebym szedł
- Leon dla mnie możesz iść to twój wybór. I koniec tematu!
- Ale nie chce żebyś była na mnie zła.
- Ile razy mam ci mówić ,że NIE JESTEM ZŁA !!! - Wykrzyczała
- Kochanie co jak co , ale kłamać to ty nie umiesz.
- Daj mi spokój! - Odpowiedziała i wyszła do kuchni
Postanowiłem pójść za nią . Kiedy byłem w kuchni złapałem ją za biodra , odwróciłem w swoją stronę i posadziłem na blacie kuchennym.
- A teraz powiedz mi całą prawdę - powiedziałem trzymając ją.
- Nie wiem o.czym mówisz.. - Odpowiedziała nie patrząc na mnie.
- Violu ...
- Tak?
- Chcesz żebym został ?
Violetta nic nie powiedziała i spuściła głowę.
- Kochanie , jeżeli chcesz to zostanę . Tylko musisz mi to powiedzieć
- Tak chcę. - Spojrzała na mnie i popatrzyła mi prosto w oczy .Już miałem ją pocałować gdy zadzwonił mój telefon.Odsunąłem się od Violi i odebrałem.
- Halo ?
- Cześć Leon! Idziemy na to piwo czy nie? - Spytał Sami mój kumpel
- Sorry dzisiaj nie mogę.
- Bo Mam taką jedną sprawę do załatwienia z przepiękną kobietą. To nie może czekać ani chwili dłużej. Więc pa.
- Ucałuj ją ode mnie.
- Dobra, a ile razy i przez ile? - Spytałem , a Violetta się dziwnie na mnie spojrzała.
- Jak chcesz , a jak ma na imię ?
- Violetta.
- Violetta ta Violetta Castillo ? Wow chłopie gratulacje.
- Dzięki stary ! Dobra kończę bo mam ochotę!
- Pa.
- Cześć. - Odłożyłem telefon i spojrzałem na Violę.
- Kto to ?
- Kumpel.
- Aha. A o czym gadaliście ?
- A o tym że mam cię pocałować od niego!
- Aha ,a jak nazywa się twój kumpel ?
- Sami. A co już mnie nie chcesz? I dlatego się tak wypytujesz? - Spytałem smutny
- Ja tylko się pytam z ciekawości.
- Dobrze.
- Co robimy ?
- To .- Pocałowałem ją.
Ona oddała mi pocałunek. Całowaliśmy się dość długo, po chwili całowałem jej szyję.
W tym momencie zadzwonił telefon Violi.
- Halo? - Zapytał mój króliczek. - Jak to ? Dobra za chwile będę . Papa - rozłączyła się
- Co jest? - Spytałem
- Mam wywiad za niecałą godzinę.
- Aha - Odpowiedziałem zrezygnowany
- No cóż muszę iść widzimy się później. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Pa
Po chwili zostałem sam w domu. No to pięknie! Ona poszła , a ja nie mam co robić. Zadzwonię do Sama.
- Co tam ?
- No Violetta sobie poszła to jak idziemy na piwo? - Spytałem
- Ok . Za 20 minut ?
- Ok, a gdzie?
- W Lagunie
- Ok, do zobaczenia
- Pa - Rozłączyłem się i pojechałem w wyznaczone miejsce.

Violetta
Jesteśmy już przy studiu Hellen.Weszłam do środka i poszłam na miejsce wywiadu , tam czekała już na mnie prowadząca i mój tłumacz.Przywitaliśmy się i stanęliśmy przed kamerami.Po chwili zaczął się wywiad.Trwał on 30 minut. Kiedy wychodziłam już z budynku ktoś złapał mnie za nadgarstek. Był to Diego. Emilly nie było bo musi coś ugadać z menedżerem Leona. Ale co Diego chcę ode mnie !?
- Diego czego chcesz ?
- Spokojnie nic ci nie zrobię. - Zapewniał
- Ok , ale czego chcesz ?
- Chcę ci coś pokazać.
- Diego nie mam czasu , ani ochoty .- zaczęłam odchodzić
- Ale to tyczy się Leona. Nie chcę , żeby cię zranił!
- Diego nie wiem czy mogę ci zaufać.
- Możesz, przecież kiedyś mi zaufałaś, więc teraz też możesz.
- Ale kiedyś to było kiedyś!
- No dobrze, ale jak ci zależy na Leonie powinnaś to zobaczyć!
- Niech ci będzie
Pokazał mi zdjęcie na którym.... LEON CAŁUJE SIĘ Z INNĄ!!
Klik
- Ccccc ..... ooo tttt... oooo ?
- Zrobiłem to zdjęcie dziś. Niedawno.
- Jak to ?
- Tak. Nie wierzysz to idź zobacz czy jest w domu.
- Poczekaj zadzwonię do niego
Wyjęłam z torebki telefon i wykręciłam numer Leona.
- Halo? - Spytał. Słychać było że był lekko pijany
- Gdzie jesteś ?!
- W Lagunie
- Jak to ?
- No co? Wyszłaś to ja też!
- A co robisz ?
- Piję
- Z kim!?
- Z Samim i jego dziewczyną.
- A z kim się całowałeś przed chwilą ?
- Co?! Z nikim się nie,całowałem!
- A jakaś blondynka ?! - krzyknęłam
- Ja żadnych blondynek nie znam ! Może po za Ludmiłą !
- Możesz nie kłamać Leon ?!
- Przecież nie kłamie!
- To dlaczego przed chwilą widziałam zdjęcie na którym się całujesz z inną ?
- Ile razy mam ci mówić, że nikogo nie całowałem!
- Jak możesz tak kłamać ?! Jeżeli podoba ci się inna to powiedz !
- Podobasz mi się tylko Ty i nikt inny! Jeżeli tego nie zauważasz to nie moja wina!!
- Ale całujesz inną przy najbliższej okazji !
- Nie całuje innej! Przez cały mój związek z tobą to całowałem się tylko z tobą!
- Leon ta rozmowa nie ma sensu . Myślałam ,że jesteś inny . No trudno pomyliłam się . Kończę pa
- Ale Viol.... - Dalej nic nie słyszałam ,ponieważ rozłączyłam się.
- Diego mam pytanie . Ile czasu temu zrobiłeś to zdjęcie ?
- Z pół godziny -godzinę. - Odpowiedział spoglądając na zegarek
- Aha dziękuję , a teraz przepraszam muszę iść - powiedziałam smutno
- Dobrze do zobaczenia - Odpowiedział
Ja poszłam w stronę domu . Po 30 minutach byłam na miejscu. Leona jeszcze nie było. Spakowałam swoje rzeczy i na niego czekałam. Około godziny 20:00 zjawił się.Gdzie on był tyle czasu!? Jest tak nachlany, że się prawie wywrócił!
- O jaśnie pan wrócił !
- A wrócił, wrócił. Cześć kotek.
- Kotek ?! Po pierwsze to nie kotek , a po drugie co ty ze sobą zrobiłeś?!
- Odpowiem na pytania! Dlaczego nie kotek? Hę? A po drugie nic!
- Leon chce ci powiedzieć tylko jedno z nami koniec ! - krzyknęłam i zaczęłam zakładać buty
- Ale dlaczego ?! Ja nic nie zrobiłem!
- Dlaczego !? Ty jeszcze o to pytasz ?! Całowałeś się z inną !
- Nie całowałem! Może w policzek! Ale nie w usta!
- Ale ja mam dowód !
- Tak a jaki!? I skąd!?
- Zdjęcie !
- Nie wierzę! Ja nic nie zrobiłem! To photoshop!
- A ja jestem królową Angli . Leon ja nie chcę tego słuchać ! - wzięłam walizkę i kierowałam się w stronę drzwi
- Jak nie wierzysz to idź! Związek powinien opierać się na zaufaniu a ty go do mnie nie masz! Więc droga wolna!
Kiedy to usłyszałam od razu wyszłam z domu i trzasnęłam drzwiami . Postanowiłam zadzwonić do Emilly żeby mnie odebrała . Niestety miała wyładowaną komórkę. Zadzwoniłam do Ludmiły. Jej także włączyła się sekretarka.I co ja mam teraz zrobić?!Postanowiłam ,że zadzwonię do mojego tłumacza.Po chwili odebrał. Co za szczęście!
- Broduey jak się cieszę ,że odebrałeś!
- No, ja też. Co się stało, że dzwonisz o tej porze
- Nie ważne . Możesz po mnie przyjechać ?
- Tak, ale jestem z bratem mojego kolegi. Nie będzie ci to przeszkadzać ?
- Jasne ,że nie .
- To dobrze! A gdzie jesteś?
- Na ulicy Wrzosowej 17
- Dobrze za 5 minut będę.
- Ok to czekam . - powiedziałam . rozłączyłam się i czekałam przed domem.
Leon nie wychodził i dobrze! Po równych 5 minutach przyjechał.
- Jaki jesteś punktualny. - zaśmiałam się wsiadając do samochodu.
- No się wie! - Zaśmiał się - Violu poznaj Wiktora.

- Hej miło cię poznać.
- Mnie ciebie również! Skąd jesteś?
- Nowego Yorku . A ty ?
- Ja też!
- To super ! - powiedziałam - Jedziemy ?
- Tak!
Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Rozmawiałam z Wiktorem i muszę przyznać, że jest słodki.
Co ja wygaduję ? Przecież przed chwilą zerwałam z Leonem! Violka ogarnij się! Musisz walczyć o niego!
Ale z drugiej strony to on mnie zdradził. Nie powinnam o nim teraz myśleć! Nie powinnam się z nim wiązać! Ledwo co go znałam! Nie powinnam się obwiniać to wszystko jego wina! To on wparował do mojej garderoby! To on mnie pocałował! To on ze mną zerwał! A ja nie mam zamiaru się nad sobą użalać! Zaczynam nowe życie bez Verdasa . Po chwili poszłam się przebrać w piżamę i położyłam się spać . Następnego dnia poszłam przymierzać stroje na następny pokaz . Około godziny 17:00 byłam w domu (Brodueya).
- Idziesz z nami coś zjeść? - Spytał
- Jasne , a gdzie ?
- Do restauracji La dar'se
- Z przyjemnością tylko się przebiorę.
- Dobrze. Czekamy w samochodzie.
- Oki.
Przebrałam się i ruszyłam do samochodu.
- Już jestem
- Wsiadaj i jedziemy!
Po chwili byliśmy już na miejscu.
Była to piękna restauracja. Wyglądała na jakieś muzeum a nie restaurację. Stoliki były pięknie nakryte. W środku było pełno ludzi.
- Ale tu ślicznie - zachwyciłam się
- No to jest najlepsza restauracja w Paryżu!
Usiedliśmy do stołu i rozmawialiśmy.Po chwili przybył kelner. Spytał co zamawiamy. Równo razem z Wiktorem odpowiedzieliśmy​, że poprosimy o spaghetti i do tego wino czerwone. Spojrzeliśmy na siebie. On mi puścił oczko, a ja się zarumieniłam.
- A powiedz w jakiej dzielnicy NY mieszkasz ? - zwróciłam się do niego
- Na wzgórzu św. Alexa, a ty? - Spytał, a Broadway zamawiał.
- Na Wall Street ?
- Uuuuu to dość daleko - Widziałam, że się zasmucił. Ja się mu chyba podobam!! I co teraz?! Dobra Violka powaga. Nie jesteś z Leonem czyli możesz mieć chłopaka! No ale tak szybko? Nie wiem co mam zrobić !
Najlepiej jak zapomnę o Nim i już nie będzie dla mnie istniał.
- A opowiedz mi coś o sobie - zagadnęłam go
- No dobrze...ale ty też coś o sobie opowiesz! - Pogroził palcem
- Ok ale ty pierwszy - uśmiechnęłam się
- Ok - Zaśmiał się razem ze mną.
- Więc tak. Mam na imię Wiktor. Mam 23 lata . Mieszkam w Nowym Yorku. Ale przyjechałem tu z bratem  i jego dziewczyną . Jestem piłkarzem. Interesuję się jazdą konną i oczywiście sportem. To chyba wszystko.
- Teraz ty. - Odpowiedział, a kelner podał nam dania.
- Mam na imię Violetta i mam 21 lat. Mieszkam w Nowym Jorku. A przyjechałam tu na pokazy mody i wywiady. Jestem modelką . Interesuję się śpiewem i tańcem.
- Interesujące - Odpowiedział drapiąc się po brodzie. Śmiesznie to wyglądało. Spojrzałam na Broadway ale go tam nie było. Gdzie on jest?!
- Ej a gdzie Broduey ? - zapytałam
- Nie wiem może poszedł do toalety.
- Może , a powiedz masz kogoś ?
- Nie nie mam dziewczyny. A ty ? Masz kogoś? No pewnie ,że masz.Taka ładna dziewczyna powinna mieć chłopaka który będzie o nią dbał.
Nie wiedziałam co powiedzieć . Z jednej strony chce zapomnieć o Leonie ale z drugiej strony bardzo mi na nim zależy. Spuściłam głowę w dół. On podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy mówiąc :
- Co jest? Jak coś źle powiedziałem to przepraszam.
- Nie . Wszystko w porządku po prostu zakochałam się w facecie który przy pierwszej okazji mnie zdradził.
- Przykro mi nie wiedziałem. Ale wiedz, że ten chłopak nie był ciebie wart jeśli cię zdradził. Zapamiętaj to sobie.
- Dziękuję - powiedziałam
- Nie ma za co.- Z jedliśmy, a Brodwaya dalej nie było. Może poszedł do domu.
Podszedł do nas kelner i zapytał czy chcemy deser .Zgodziliśmy się.
- A więc co państwo chcą na deser?
- Poproszę ciasto czekoladowe.
- Dobrze a pan ?
- To samo dziękuję.
Kelner odszedł od stolika , a do mnie zadzwonił telefon.
Spojrzałam na telefon, a moim oczom ukazał się wielki napis LEON <3. Muszę to zmienić. Postanowiłam odebrać .
- Przepraszam Wiktor zaraz wracam.
- Halo ? - zapytałam obojętnie.
- Violu jak dobrze, że odebrałaś - Odpowiedział uradowany Leon
- Czego chcesz ? - zapytałam zła
- Violu przepraszam za moje zachowanie!! Na prawdę nie chciałem! Z nikim się nie całowałem! Proszę spotkajmy się!
- Leon ja nie wiem czy mam ochotę na spotkanie się z tobą.
- Violetto proszę bardzo mi na tym zależy! Tylko proszę zgódź się! Proszę! - Słyszałam, że jest bliski płaczu
- Dobrze , spotkajmy się tylko powiedz kiedy i gdzie .
- Dzięki, dzięki, dzięki!!! - Tak krzyknął że telefon musiałam odciągnąć od ucha. - Może jutro bo wtedy będę bardziej normalny - Zaśmiał się, a ja razem z nim. - To może o 15 u mnie? - Spytał z nadzieją.
- Ok to do jutra - odpowiedziałam
- Do jutro. Śpij dobrze. I jeszcze raz dziękuję. Kocham pa - Rozłączył się
Wróciłam do stolika.
- Już jestem , przepraszam że wyszłam.
- Nic się nie stało. Kto to? - Spytał - Nie, że jestem ciekawski ale ja wróciłaś to od razu weselsza się zrobiłaś
- Po prostu jutro spotykam się z moim .........- nie wiedziałam co powiedzieć
- Z twoim......? - Dopytał
- Przyjacielem - rzuciłam na poczekaniu
- Aha - Odpowiedział z uśmiechem
- A opowiedz mi coś o swojej rodzinie - poprosiłam i zaczęłam jeść ciasto
- Wiesz mam mamę Esmeraldę i tatę Jackoba . Ale mam brata Federico.
- A ty?
- Chwila chwila czy twoim bratem jest Federico Pasquarelli ?
- Tak... A co? Znasz go? - Spytał
 - To chłopak mojej najlepszej przyjaciółki
- Na prawdę? To świetnie! - Odpowiedział - Wiesz chyba powinniśmy już wracać. Ale najpierw zadzwonimy do Brodwaya gdzie on się podziewa.
- Oki
- To ty dzwonisz czy ja? - Spytał
- Jak chcesz
- Dobra to ja - Powiedział
- Halo? Brodway? Gdzie ty jesteś?..... Dlaczego nam nie powiedziałeś że idziesz?.... Dobra my też już się zbieramy.. No ok cześć
- I gdzie jest ? - spytałam
- W domu. Powiedział, że nie chciał nam przeszkadzać.
- Aha . Idziemy ? - zapytałam
- Tak - Zapłacił za jedzenie i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Dziękuję , za miły wieczór - powiedziałam kiedy wychodziliśmy z restauracji.
- Nie to ja dziękuję.
- Nie to ja dziękuję - zaśmiałam się
- Dobrze ty dziękujesz za miły wieczór a ja za to że mogłem ci poprawić humor.
- Ok . - wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
Po chwili byliśmy w Hotelu . Pożegnałam się z nim i poszłam do siebie ,a On pojechał domu Brodwaya .
Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka.Myślałam co będzie jutro z Leonem.Nagle usłyszałam głos Lu .
- Mogę wejść ?
- Tak jasne wchodź.
- Jak tam ? - spytała siadając na moim łóżku
- Kiepsko ,a tam?
- Dlaczego ?
- Zerwałam z Leonem - Odpowiedziałam smutna
- Violu tak mi przykro - powiedziała i mnie przytuliła - Ale dlaczego tak właściwie ?
- Diego mi pokazał jak całuje inną - Odpowiedziałam a po policzku spłynęła mi łza
- Violu tak mi przykro .
- Nie powinnam mu ufać - powiedziałam
- Violu...nawet jeśli cię zranił to pamiętaj, że uwolnił cię także od Diego. Więc ja myślę że on nic złego nie zrobił. Gadałaś z nim? - Spytała
- Tak ...jakby- Odpowiedziałam trochę ciszej
- Co to znaczy tak jakby?
- No bo on był mega pijany
- Aaaaaaaaaaa to inna sprawa! To może jutro z nim porozmawiasz?
- Tak już się z nim umówiłam.
- To dobrze! Tylko bądź silna! Dobranoc! Trzymaj się Violu.
- Pa Lu - powiedziałam , a ona wyszła.
Ja położyłam się na łóżku. Myślałam o Leonie. Co teraz robi? Po chwili udałam się do Krainy Morfeusza.

Marco
Oświadczyłem się Fran! Bardzo się cieszę! Ona jest moim tlenem! Muszę się jej zapytać czy nie chce się do mnie wprowadzić . Poszedłem pod dom mojej ukochanej i zadzwoniłem dzwonkiem. Do drzwi. Po paru sekundach otworzył mi pan Lucas tata Fran.
- Dzień dobry panie Lucas . Jest może Fran ?
- Cześć Marco! Tak jest u siebie! Wejdź!
- Dziękuję - powiedziałem i poszedłem do mojej narzeczonej
Znalazłem się pod jej pokojem i lekko zapukałem. Usłyszałem proszę i wszedłem .
- Cześć skarbie - powiedziałem o pocałowałem ją w policzek
- Cześć Misiu!
- Co robisz ?
- Porządek w szafie! A co?
- Tak się pytam . Może ci pomóc ?
- Wiesz nie sądzę, że będziesz chciał patrzeć na moje ciuchy. Ale możemy zrobić mały pokaz mody. Ty będziesz mówił w czym mi ładnie a w czym nie. Ok ?
- Ok.
- Ok ! To jak co pierwsze? Spodnie, bluzki , spódnice , sukienki, bluzy czy stroje kąpielowe? - Spytała
- Co chcesz.
- Uuuu , a myślałam, że będą stroje no ale jak tak to bluzy.
Zaśmiałem się.
- Oto pierwsze cztery bluzy.
- Zdecydowanie tak.
- A te?
- Nie .
- Ok to teraz spódnice.
- Jestem na tak .
- A co myślisz o tych ?
- Kochanie nie obraź się , ale są okropne .
- Też tak myślę .Oki to teraz bluzki.
- Ładne
- A te ?
- Nie .
- Ok to teraz spodnie.
- Ładnie ci w nich.
- A te ?
- Nie pasują do ciebie .
- Oki to teraz Sukienki .
- Ładna .
- Nr 2
- Nie psuje do ciebie .
- Nr 3
- Ślicznie .
- Nr 4
- Ten strój jest taki sobie.
Nr 5
- Bosko
Nr 6
- Strój jak dla babci - Powiedziałem , a ona się zaśmiała
Nr 7
- Bogini
Nr 8
- Nie .
- Ok ,a teraz na koniec stroje kąpielowe . Nic nie powiedziałem tylko zagwizdałem .
- Nr . 2
- Kusisz
- Nr 3 
- Królowa piękności . Tak dużo rzeczy masz? - Spytałem
- To nie są wszystkie! Ale nie chcę cię męczyć, więc jak Viola z Lu przyjadą to mi pomogą - Zaśmiała się
- Mam pytanie
- Słucham ? - Obróciła się w moją stronę.
- Miałabyś ochotę zamieszkać ze mną ? - zapytałem i złapałem ją w talii
- Marco....- Powiedziała smutno - Chętnie z Tobą zamieszkam! - Wykrzyknęła wesoło
- To super , pakujemy się i jedziemy do mnie ? - zapytałem
- Tak! Tylko się przebiorę z tego bikini i pójdę poinformować tatę . - Pocałowała mnie w policzek i wybiegła z pokoju
Po chwili wróciła i zaczęła się pakować.
- Pomóc ? - spytałem
- Nie dzięki , poradzę sobie.
- Na pewno ?
- Tak
- I tak pomogę
- A dlaczego Ci na tym tak zależy ?
- Zobaczę twoją bieliznę. - Zaśmiałem się
- A ty tylko o tym
- No, a o czym innym? Nie no żartuje. Chcę żebyś szybciej ze mną mieszkała
- Zajmij się spodniami ,a ja bluzkami.
- Ok
 Po chwili wszystko było już spakowane.
Zaniosłem rzeczy do samochodu a Fran się żegnała z rodzicami . Po chwili byliśmy już pod moim domem
Fran bardzo się spodobał.Weszliśmy do domu , a ja zaniosłem ubrania mojej narzeczonej do pokoju. Francesca oglądała dom.
- I jak ? - zapytałem łapiąc ją od tyłu za biodra i kładąc mój podbródek na jej ramieniu .
- Ślicznie. Naprawdę Ślicznie!
- Cieszę się . A powiedz jak tam w pracy ?
- Po staremu ,a u ciebie ?
- Też . Idziemy się przejść ?
- Tak tylko wezmę torebkę.
- Dobrze . Po chwili spacerowaliśmy już po parku.
Przytuliłem Fran i wyszeptałem:
- Kocham cię jak nikogo bardziej
- Ja ciebie też . - odparła - A wiesz ,że Viola zerwała z Diego ?
- Naprawdę? - Spytałem zdziwiony.
- Tak i jest z jakimś Leonem Verdasem . Dowiedziałam się o tym jak oglądałam jej wywiad.
- Z tym Leonem Verdasem? - Spytałem z niedowierzaniem
- Tak ,a tak w ogóle to kim on jest ?
- Jak to kim!? - zapytałem z oburzeniem - Przecież to aktor to gra w twoim ulubionym filmie! I ty o tym nie wiesz?
- Ten brunet ?
- No!
- Aaaa to on .
- Nooooo tak! Ona musi mnie z nim poznać!
Fran się zaśmiała.
- Przyjedzie tu z nim.
- Tak?! To świetnie ! A kiedy przyjeżdża ?!
- Pod koniec miesiąca.
 - A który dziś? Bo nie ogarniam.
- Szesnasty
- A ok. Kocham cię - Pocałowałem ją w czoło
- Ja ciebie też. Wracamy ?
- Tak
- Kiedy weszliśmy do domu Fran poszła się wykąpać , a ja oglądałem tv
Leciał film z Verdasem.
- Kochanie jest twój ulubiony film - krzyknąłem
- Już idę! - Po paru sekundach przybiegła w samym ręczniku
- Skarbie ?
- Tak? - Spytała wcinając już popcorn.
- Będziesz tu siedziała w ręczniku ?
- Tak! A teraz ciiiii bo film oglądam.
Zaśmiałem się i poszedłem się napić.
- Chcesz coś? - Spytałem
- Ciiii
- Dobra dobra
- Ciii
Zrezygnowany poszedłem się napić.Kiedy byłem już w kuchni zadzwonił mój telefon.Spojrzałem się na telefon, a tam widniał napis Maxi. Odebrałem .
- Halo Maxi co tam? - Spytałem
- Siema dobrze a tam ?
- A spoko! Po co dzwonisz?
- Może chcesz iść ze mną na mecz ?
- Spoko, a kto gra?
- New York Cosmos i New York Red Bulls.
- To jasne, że idę! Kiedy i gdzie?
- Jutro o 20 na Yankee Stadion
- Ok będę tam!
- Spoko to widzimy się jutro , a co porabiasz ?
- A nic siedzę cicho jak mysz w klatce, bo Naty ogląda jakiś film i nie pozwala mi się odezwać!
- Ja mam to samo ! Bo Fran się do mnie wprowadziła.
- Tak ? To gratulacje! A co za film ogląda?
- Ten co gra Verdas.
- Naty ogląda ten sam!
- A wiesz ,że nasza Viola z nim chodzi ?
- Tak ale już nie sa razem i Verdas próbuje jutro ją namówić czy do niego wróci.
- Skąd o tym wiesz ?
- Ja go znam i z nim na fb piszę.
- A spoko. Dlaczego zerwali ?
- Bo Viola myśli że całował inną.
- Ma dowody ?
- No niby ten gbur jej pokazał zdjęcie i powiedział ,że to on je zrobił. - Odpowiedział mój kumpel
- Masz na myśli Diego ?
- No a kogo innego?!
- Dlaczego to zrobił ?
- No a jak myślisz? No oczywiście dlatego, że Violetta jest z Leonem.
- A on nie miał innej gdy był z Violą ?
- No miał! Czekaj kto!? Debil czy Verdas .
- Debil
- A to tam miał wtedy jeszcze 2, a z Violą to 3.
- Co za prostak ! Szkoda mi Violi.
- Mi też!
- Co ona zrobiła ,że na niego trafiła ? Nie powinna była mu ufać .
- No to zwykły dupek! Może z Leonem będzie inaczej.
- Oby bo jak nie to obije mu buźkę .
- To ja razem z tobą!
- Nikt nie będzie ranił naszej przyjaciółki nie ?
- No! Dobra lecę bo film się chyba skończył bo Naty płacze.
- Ja też papa.
- No trzymaj się.
Rozłączyłem się i poszedłem do salonu , a tam zobaczyłem Fran całą zapłakaną.
- Fran wszystko ok?
- Nie nic nie jest ok !
- Ale Fran! Kochanie co jest?
- Bo ,bo Artur zostawił Anitę samą , a ona jest z nim w ciąży - wybuchnęła jeszcze większym płaczem
- Ej spokojnie! Ja cię nie zostawię! A Artur to świnia. Anita znajdzie sobie innego! Pomoże jej Janek! Przyjaciel tak ? A ty nie płacz.
- Ale oni byli dla siebie stworzeni!
- Czyli mam myśleć, że już Verdas nie jest fajny! Tylko Virgini?
- Nie po prostu , on nie powinien jej zostawiać
- Tylko pamiętaj sztuka to nie jest spłodzić, sztuka to jest wychować.
- Ja wiem ! A teraz przepraszam idę się ubrać.
- Dobrze. Chcesz coś zjeść!?
- Ok .
Po 30 minutach wróciła. Podałem jej na kolację naleśniki z twarogiem.
- Pyszne- zachwyciła się.
- Dzięki.
- Gdzie nauczyłeś się gotować ?
- Od Maxiego .
- To on umie gotować ?
- No Verdas go nauczył.
- Aha , Viola to ma szczęście.
- Nooooo - Odpowiedziałem niepewnie.
- Ale i tak Ciebie kocham najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też.
- Jestem zmęczona idę spać.
- Dobrze, dobranoc.
Fran położyła się spać, a ja odniosłem talerze do zmywarki.Poszedłem się przebrać w piżamę i poszedłem spać.
Naty
Obudziłam się rano w świetnym humorze .Spojrzałam na Maxiego i się uśmiechnęłam.Spał słodko . Przyglądałam się mu dłuższą chwilę.Po chwili zrobiło nie się nie dobra i poleciałam do łazienki.Po chwili zrobiłam się strasznie głodna . Poszłam do kuchni.Zjadłam jajecznice, kanapki z nutella, z pomidorem i przyprawą do mięsa.Zjadłam to w 10 minut .To bardzo dziwne , ale nie zrobiło mi się nie dobrze. Posprzątałam kuchnię i poszłam się ubrać.Moje spodnie na mnie nie pasowały !
- AAAAAA - krzyknęłam
Maxi przybiegł z gaśnicą!!
- Skarbie wszystko ok ? -zapytałam
- Wydarłaś się tak jakby się paliło !
- Moje spodnie na mnie nie pasują - powiedziałam i zaczęłam płakać
- Naty może się skurczyły w praniu.
- Tobie się mózg skurczył w praniu wiesz !- krzyknęłam zła
- Co ci się stało! Nigdy się tak nie odzywasz!
Ja nic nie odpowiedziałam i zaczęłam płakać.
- Naty czemu płaczesz?
- Nie wiem !- krzyknęłam płacząc
- Co ci Naty ? Chodź tu. - Przytulił mnie
Ja się w niego jeszcze bardziej wtuliłam.
- Kocham cię!- wyszeptał mi do ucha
- Ja ciebie też . Uważasz ,że jestem gruba ?
- Nie skądże! Dla mnie jesteś idealna
- Na prawdę ?- zapytałam patrząc mu w oczy
- Na prawdę
- Może i tak . Ale to nie zmienia faktu ,że nie mieszczę się w moje ulubione spodnie
- Mówię skurczyły się w praniu
- Tak jak twój mózg - zaśmiałam się
- Co ty masz takie poczucie humoru co?
- Nie wiem , ale wiem ,że nie pasuje mi kolor ścian w tym pokoju
- Czyli znów remont?
- Nie wiem.
- Dobra nie ważne idę się ubrać.
Poszłam do mojej garderoby i szukałam stroju idealnego. Nic na mnie nie pasowało! Aż w końcu udało mi się znaleźć odpowiedni strój .
- Kochanie !! - krzyknęłam
- Tak?
- Ja przytyłam !
- Niiiiiiie prawdaaaaa.
- Prawda .Prawie wszystkie ubrania na mnie nie pasują !
- Yyyy to możeeeee..... Dobra nic nie wymyślę
- Maxi od dzisiaj idę na dietę !
- Dobrze!
- Świetnie , a poza tym ta garderoba jest o 1 milimetr za szeroka.
- To może zamiast remontu to się przeprowadzimy?
- Nie ! Ja chcę żebyś uciął ten milimetr !
- Naty opanuj się!
- Ty mnie nie kochasz ! - krzyknęłam i zaczęłam płakać
- Naty co ci!? Zachowujesz się jak byś była w ciąży!
- Nie denerwuj mnie jasne ! - krzyknęłam
- No ale to prawda !
Wyszłam z pokoju i trzasnęłam drzwiami . Usiadłam w salonie i przeglądałam tv. Po chwili przyszedł Maxi .
- Naty może pójdziemy do apteki po test co??
- Nie wiem - powiedziałam niechętnie
- Dobra to ja idę i zaraz wracam
- Jak chcesz to idź.
- Zaraz wracam
Ja nic nie odpowiedziałam . Dalej siedziałam na kanapie. Po 25 minutach wrócił.
- O wróciłeś kochanie przepraszam za moje zachowanie wcześniejsze nie wiem co we mnie wstąpiło
- Dobrze! Masz i idź do łazienki.
Zrobiłam to o co prosił . Po chwili znałam wynik był .... Pozytywny . Maxi miał rację!! Wyszłam z łazienki .
- Mmm..mmm...axi...ii
- Słucham skarbie - powiedział czule
- Jaa...aa jeeee...sstee...eemm
- Ty jesteś ?
- Maxi jestem w ciąży!
- Na prawdę ? Jak się cieszę ! - powiedział i mnie przytulił
- Ale że się cieszysz?!
- Oczywiście ,że tak
- Bardzo cię kocham!
- Ja ciebie też , a z tą szafą to muszę ucinać ten milimetr ?
- Nie nie musisz.
- Uff
- Wiesz jestem zmęczona idę spać pa.
- Kochanie jest 15:00 
- Ale ja chcę spać!
- Dobrze jeżeli chcesz spać to idź nie bronię Ci
- Dobranoc - Pocałowałam go i ruszyłam do sypialni Kiedy leżałam już w łóżku usłyszałam jak Maxi mnie woła bo leci mój ulubiony film .Od razu pobiegłam!!
- Jestem - powiedziałam siadając na kanapie
- Ok
- Ciii
- Dobra dobra
- Cicho bądź - walnęłam go w bok
- Idę coś zjeść chcesz?? 
- Zamknij się - powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką
- Ok 
- Ciii
Nic nie odpowiedział bo wyszedł.Nareszcie było cicho. 
Pół godziny później 
Zaczęłam płakać bo Artur zostawił Anitę. To niesprawiedliwe ! Oni tak do siebie pasują! A poza tym ona jest z nim w ciąży Nie,że nie lubię Janka no ale to nie on zrobił jej dziecko!! A jak Maxi mnie tak zostawi?! Wybuchłam jeszcze większym płaczem
- Naty co ci?! Kochanie!
- No bo Artur zostawił Anitę kiedy była z nim w ciąży !
- No ale ma Janka!- Ale to nie to samo co Artur on był jej pisany ! A poza tym jak ty mnie tak zostawisz ?
- Naty pamiętaj! Sztuką nie jest spłodzić, sztuką jest wychować. A ja cię nigdy przenigdy nie zostawię
- Przysięgasz ?
- Przysięgam!
- A co robiłeś w kuchni ?
- Rozmawiałem z Marco
- Aha , a o czym ?
- A o wszystkim.
- Na przykład ?
- Że znam Verdasa
- Aha , a o czymś jeszcze ?
- A o tym, że Fran mieszka z Marco 
- To super ! Ciekawa jestem co tam u naszej Dieletty .
- Zerwali! 
- Na prawdę ? - zapytałam z niedowierzaniem
- No, super nie?!
- Jasne , ale ciekawe dlaczego
- No jak to Diego chodził z 3 na raz!
- I Viola się o tym dowiedziała ?
- No a jak myślisz dlaczego zerwali?
- Pytam po prostu . A jak się Viola czuje ?
- No wyśmienicie!
- Pewnie Lu się nią zaopiekowała
- A właśnie że nie!
- To Emilly
- Nie
- No to kto w takim razie ?
- A ten Janek z filmu!
- Żartujesz ?
- Nie
- Nasza Viola jest z Verdasem ?
- No ! Ale ponoć dziś zerwali 
- Musiał być powód
- Nie to wszystko przez Diego!!
- A co on ma do tego ?
- To on rozwalił ich związek
- A co zrobił ?
- Pokazał jak Verdas "niby" całuje inną 
- Niby ?
- No bo on tego nie zrobił
- A jeśli ?
- Nie! On? Na pewno nie
- Masz stu procentową pewność ? Nie było cię tam
- Ale ja i tak w to nie wierzę! Wiesz spać mi się chcę
- Czym się zmęczyłeś ? A tak poza tym 17:00
- Ale chcę spać! Zaśmiałam się 
- Dobranoc 
- Dobranoc
Nadal siedziałam na kanapie kiedy przypomniałam sobie jak Maxi i Nico byli na placu zabawZaczęłam sir śmiać jak opętana. Po chwili Maxi zszedł na dół przecierając oczy
- Już się wyspałeś ?
- Nie po prostu ty mnie obudziłaś swoim śmiechem - powiedział ledwo trzymając się na nogach
- Aha idź dalej spać! Ja zaraz też idę
 - To poczekam na ciebie - powiedział i usiadł na schodach-
 -Ok - Zauważyłam że Maxi śpi na schodach!Wyglądał tak słodko . Podeszłam do niego i szepnęłam mu na ucho
- Książe chodź spać
- Dobra mamo - dał mi rączkę jak dziecko i ssał kciuka.Wyglądało to komicznie , a zarazem słodko . Po chwili znaleźliśmy się już w sypialni. Kiedy Maxi się położył przykryłam go i sama się położyłam .Po chwil Morfeusz zabrał mnie do siebie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani ! Oto wyczekiwany rozdział 7. Przepraszamy ,że tak długo nie dodawałyśmy ,żadnego rozdziału , ale wiecie szkoła , nauka , a poza tym koniec semestru. W zamian za to macie bardzoo długi rozdział. Mamy nadzieję ,że spodobał się wam ;) .  Rozdzieliłyśmy Leonette nie bijcie nas :D. Wrócą do siebie . Mały Ponte w drodze :) Chcecie dziewczynkę czy chłopca ? Na dowód tego , że przeczytaliście napiszcie w komentarzu Ferie . Przypominamy także o konkursie na one shota więcej informacji -----> http://leonetta-czyli-idealnedopasowaniedusz.blogspot.com/2014/01/konkurs-i-podziekowania.html . 
Całujemy i do następnego 
Jola i Komarek 

Obserwatorzy