28 lut 2014

OS Marcesca ,,Zwrot o 180 stopni " Naty Verdas trzecie miejsce


Szesnastolatek podszedł do starszego siwego mężczyzny, usiadł obok

niego na kanapie i zapytał swojego dziadka Marco:
- Dziadku w jakich okolicznościach spotkałeś babcię Francescę? -
słysząc to pytanie, staruszek uśmiechnął się lekko do swoich myśli.
- Jest to raczej dość zwyczajne historia, ale jeśli masz ochotę, to z
chęcią ci ją opowiem.
- Opowiedz ją dziadku, bardzo chętnie jej posłucham - mężczyzna
ponownie się uśmiechnął
i zaczął opowiadać...

Opowieść Marco:

   Na początek należy nadmienić, że miałem wtedy 19 lat i pracowałem w
knajpce, która ulokowana była w pobliżu szkoły muzycznej o nazwie
Studio21. Była to dobra praca, byłem w stanie się z niej utrzymać.
Większość dni spędzonych tam była do siebie podobna : codziennie
podczas prawie każdej przerwy wpadali moi przyjaciele, którzy uczyli
się we wcześniej wymienionej przeze mnie szkole muzycznej. Ale jeden
własnie z tych wielu przepracowanych tam dni zapamiętam do końca
życia...
Wstając tamtego dnia o 7 rano, jak w każdy zresztą poniedziałek,
myślałem, że będzie to dzień jak każdy inny. Nie sądziłem wtedy, że
tamtego dnia cały mój świat obróci się o 180 stopni. A tak właśnie się
stało. Dzień zaczął się jak każdy poprzedni, a każdy kolejny po nim
był już tylko lepszy. W ów poniedziałek wielu z moich znajomych
musiało w trakcie długiej przerwy odbyć karę u Gregorio - to był taki
śmieszny typ. Przyszły tylko moje przyjaciółki Violetta i Camilla
przyszły jak zwykle w świetnych nastrojach. Razem z nimi weszła
najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałem w swoim życiu.
Kiedy na mnie spojrzała i uśmiechnęła się do mnie, to zmiękły mi
kolana i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Na szczęście byłem
wtedy za ladą, więc nikt nie widział mojej chwili słabości.
Hmm... Chwili... W ten  pamiętny poniedziałek po ich wyjściu nie
mogłem się na niczym skupić. Myliłem zamówienia i prawie wyleciałem z
pracy. Dziewczyna przychodziła do knajpki razem z resztą każdego dnia.
Codziennie się do mnie uśmiechała, a ja uśmiechałem się do niej... Po
paru dniach już nie myliłem zamówień i wszystko było prawie w
porządku. No, może poza tym, że zakochałem się w czarnowłosej
nieznajomej, a one nie zwracała na mnie uwagi. Przynajmniej tak wtedy
myślałem. Tydzień później Studio było zamknięte i knajpka świeciła
pustkami, a mój szef był na jakimś wyjeździe. Siedziałem więc sam w
pustej knajpce i układałem pasjansa na ladzie. Nagle do środka weszła
Ona. Wyglądała na trochę zaskoczoną, ale usiadła przy jednym ze
stolików i uśmiechnęła się do mnie.
Odłożyłem karty, podszedłem do niej z uśmiechem i zapytałem:
- Coś podać?
- Poproszę sok pomarańczowy -poszedłem po jej zamówienie, podałem jej
po chwili i wróciłem za ladę, do układania pasjansa. Ale nie było to
już aż tak ciekawe, jak jeszcze parę minut wcześniej. Wolałem
ukradkiem spoglądać na dziewczynę. Na chwilę udało mi się odwrócić
myśli od niej i zająć pasjansem, ale nie trwało to zbyt długo, bo po
chwili zauważyłem nad ladą cień. Zanim się zorientowałem, kobieca ręka
kończyła za mnie pasjansa. Gdy skończyła, spojrzała mi w oczy i
uśmiechnęła się do mnie. Nie bardzo wiedziałem co mam zrobić, ale
również się do niej uśmiechnąłem.
- Nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać - wydukałem - jestem Marco.
- Ja jestem Francesca, miło mi...
- Mi również - po chwili się rozkręciłem i zacząłem bajerę - bardzo
ładne imię, tak samo jak jego właścicielka - powiedziałem, a ona się
tak śliczni zarumieniła i spuściła wzrok na ladę.
- Dziękuję - odpowiedziała po chwili trochę zakłopotana, nie patrząc
na mnie - ile płacę?
- Sekundę - wziąłem z lady kawałek kartki i ołówek. Napisałem na
kartce swój numer telefonu i podałem go dziewczynie - niech będzie to
na koszt firmy - posłałem jej ciepły uśmiech. Wzięła karteczkę i
uśmiechnęła się promiennie. Potem wyszła. Nie przychodziła przez kilka
dni. Szef pozwolił mi coś zaśpiewać w jego knajpce. Zaczynałem śpiewać
gdy do knajpki weszli moi znajomi i Francesca. Bez zastanowienia
zacząłem dla niej śpiewać. Ona się uśmiechnęła i po chwili wzięła
drugi mikrofon i zaczęła śpiewać razem ze mną, patrząc mi w oczy.
Podałem jej rękę i pomogłem wejść na scenę. To była najwspanialsza
chwila w moim życiu. Po kilku dniach postanowiliśmy się spotkać.
Później spotykaliśmy się coraz częściej. A w dniu moich 20 i jej 19
urodzin stanęliśmy przed ołtarzem i obiecaliśmy sobie przed Bogiem, że
zawsze będziemy razem. Jak do tej pory dotrzymujemy danej sobie owego
dnia obietnicy. Jestem bardzo szczęśliwy z moją ukochaną Francescą.

Po zakończeniu opowieści Marco uśmiechnął się do wnuka i zauważył
stojącą w drzwiach Francescę, która miała łzy wzruszenia w oczach...
Podszedł do niej i otarł łzy, po czym delikatnie pocałował ją w czoło,
a ona się do niego przytuliła.
- Dziadku to była wspaniała historia - odezwał się nastolatek.
- O tak Xavier, masz rację - odezwała się Francesca do wnuka - A twój
dziadek ślicznie ją opowiada.
Wzruszam się za każdy razem, kiedy ją słyszę. - Uśmiechnęła się do
męża, a Marco ją ponownie do siebie przytulił. Szczęśliwi zmarli kilka
lat później w poniedziałek. Marco miał wtedy 81 lat, a Francesca 80.
Zostali pochowani w jednej trumnie, w swoich objęciach, z uśmiechami
na twarzach.

2 komentarze:

  1. Wzruszające. :')
    Mi sie bardzo podoba.
    Gratuluję twórcy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję ;)
    ale ja i tak uważam, że nie zasłużyłam na to trzecie miejsce...
    ale w końcu z jury się nie dyskutuje xD
    czekam na pracę z drugiego i pierwszego miejsca ;*

    //Nati

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy