Dwa dni później:
* Violetta *
Wstałam dziś bardzo wcześnie. Ponieważ mam dzisiaj wywiad . Szczerze nie chce mi się na niego iść ale to moja praca i nie mogę jej zaniedbywać. Zrzuciłam z siebie kołdrę i stanęłam na równe nogi. Podeszłam do szafy i wybrałam ten strój , poszłam do łazienki . Po dwóch godzinach byłam gotowa . Zeszłam na dół , aby zrobić sobie śniadanie. Zjadłam musli z jogurtem i do tego kawę. Po śniadaniu zadzwoniła do mnie Emilly.
- Halo? - Zaczęłam
- Hej Violu! Za dziesięć minut u ciebie będę! - Oznajmiała
- Ok! Czekam! - Powiedziałam i się rozłączyłam. Sprawdziłam jeszcze twittera i spakowałam torebkę. Wzięłam płaszcz i wyszłam przed hotel. Po chwili podjechała Emilly.
- Cześć Violu. Mamy pół godziny na dotarcie więc musimy się spieszyć! - Powiedziała. Ja w tym czasie weszłam do auta.
- Ok! - Powiedziałam, a ona ruszyła samochodem.
Po dwudziestu minutach byliśmy pod studiem Hellen. Weszliśmy do środka. Bardzo miło nas przywitali. Zaprowadzili nas do sali numer 206C tam odbędzie się właśnie mój wywiad. Przywitałam się z Hellen , która już na mnie czekała. Makijażyści jeszcze lekko poprawili mi makijaż, a Emilly dała kilka wskazówek co mówić, ja natomiast rozśpiewywałam głos . Po dziesięciu minutach wywiad się rozpoczął .
- Witam wszystkich w Hellen Show! Moim dzisiejszym gościem jest międzynarodowa modelka Violetta Castillo!
- Cześć wszystkim! - Pomachałam do kamery.
- No dobrze Violetto opowiedz jak mijają Ci dni w Paryżu?
- Wyśmienicie!! Myślałam, że będę czuła się tu nieswojo, ale się pomyliłam. Paryż jest wyjątkowy! Nigdy nie widziałam tak wspaniałego miasta! - Odpowiedziałam uradowana.
- A powiedz jak układa Ci się twoje życie prywatne?
- Wiesz Hellen. O moim życiu prywatnym wolała bym nie mówić.
- Dobrze , a jak Ci się układa z Leonem? - I co ja mam powiedzieć?? Bałam się tego pytania. Skłamać czy powiedzieć prawdę?? Spojrzałam przerażona na Emilly. Ona pokazała ręką, żebym kontynuowała.
- Jesteśmy razem szczęśliwi . Cieszę się ,że mam takiego wspaniałego chłopaka. - Skłamałam.
- Cieszę się waszym szczęściem. - Powiedziała Hellen.
- No dobrze , a powiedz kiedy wystąpisz na jakimś pokazie?
- Wiesz to nie jest jeszcze pewne ale prawdopodobnie za dwa tygodnie.
- Aha , a jakiego projektanta ?
- Channel.
- Rozumiem . A czy planujesz zostać także piosenkarką ?
- Na razie nie planuje. Ale wszystko może się zdarzyć.
- A opowiedz nam jak to jest być międzynarodową modelką?
- To jest wspaniałe! Możesz reklamować wszystko. Te piękne stroje, biżuterie.. Normalnie wszystko! A najlepsi są moi fani! Czuję się jakbym była jakąś królową świata! - Zaśmiałam się - ale czasem jest to wkurzające. Jeśli masz jakieś plany z przyjaciółmi to musisz je odwoływać bo akurat wtedy potrzebują cię do zdjęć. A czasem masz wywiady i się z nimi po prostu spotkać nie możesz. Ale nie zamieniła bym tego z nikim innym.
- Rozumiem , a czy Leon podziela twoją pasję do śpiewu?
- Tak! Nawet mówił, żebym zrezygnowała z mody i zajęła się śpiewaniem. - I znów skłamałam.
- A co robisz w wolnym czasie ?
- Najczęściej spędzam czas z przyjaciółmi. Zawsze wpadniemy na coś zwariowanego. Razem z nimi również śpiewam.
- A masz wrogów ?
- Czy mam wrogów? Chyba każdy ma chodź jednego wroga ale sam czasami o tym nie wiem. I oto ja jestem tą osobą.
- Aha . A czy zdarza Ci się pokłócić z jakimiś modelkami za kulisami wybiegu ?
- Tak. I to właściwie o jakieś błahostki.
- A czy masz jakąś przyjaciółkę z tej branży ?
- Niestety ale żadna z moich przyjaciółek nie zajmuję się tym samym co ja.
- Rozumiem . A czy kiedyś odmówiłaś jakiemuś projektantowi sesji ?
- Jeszcze nigdy takiej sytuacji nie było i raczej nie będzie.
- Jakbyś dostała propozycję bycia modelką Victoria's Secret zgodziłabyś się ?
- Tak. Pewnie bym się zgodziła.
- Z tego co wiem twoja przyjaciółka Camilla jest piosenkarką czy w przyszłości chciałabyś odnieść taki sukces jak ona ?
- Oczywiście, że tak! To jest moje drugie marzenie.
- A pierwsze ?
- Stworzyć szczęśliwą rodzinę.
- Chłopak już jest , teraz tylko ślub i dzieci - zaśmiała się Hellen
- Tak! Teraz tylko czekać na ślub! - Zaśmiałam się.
- No dobrze , a teraz niespodzianka dla widzów . Violetta zaśpiewa nam dwie nowe piosenki ! - kryzknęła radośnie.
- Ale tuż po reklamie! - Krzyknęłyśmy.
Zaczęła się reklama. Odetchnęłam z ulgą.
- Do roboty ludzie mamy pięć minut!! - Krzyknął jakiś facet ustawiając mikrofon na scenie.
- Violu świetnie Ci idzie - powiedziała Emilly podchodząc do mnie.
- Dzięki, wiesz nie wiedziałam co powiedzieć o tym z Leonem - Powiedziałam cicho.
- Ale świetnie wybrnęłaś z tego.
- Tak.
- Wchodzimy za dwie minuty - ktoś krzyknął , a do mnie podbiegli makijażyści. Zaczęły poprawiać mi makijaż.
- Wchodzimy z dwadzieścia sekund!Kiedy skończyli swoja pracę znów weszłyśmy na scenę.
- Wchodzimy za 3...2...1...
- Witamy po przerwie ! A teraz Violetta Castillo zaśpiewa swoje dwie nowe piosenki napisane specjalnie dla Hellen Show ! - zapowiedziała mnie Hellen. Kamera skierowała się na mnie. Światła zgasły. Melodia zaczęła lecieć. Wszystko inne ucichło. Na początek zaśpiewałam Te Creo. Następnie Cómo Quieres.
- I tym wspaniałym występem kończymy nasz wywiad.
- Cięcie!
- Ufff - odetchnęłam.
Przybiegła do mnie Emilly.
- Violu byłaś świetna !
- Violetto dziękuję za świetny wywiad - powiedziała Hellen
- Nie to ja dziękuję.
- Mam jedno pytanie.
- Tak? - Spytałam.
- Czy między tobą , a Leonem nic się nie zmieniło bo miałaś dziwną minę jak cię o niego zapytałam.
- Przepraszam Hellen , ale się śpieszymy - uratowała mnie Emilly.
- No dobrze. - Powiedziała Hellen i poszła, a ja zwróciłam się do Emilly.
- Dziękuję!
- Nie ma za co. Violetta musimy się spieszyć. Za godzinę mamy samolot!
- Jestem gotowa , a moje ubrania ?
- Dawno w samolocie!
- Jak ty to zrobiłaś ?
- Ma się te swoje sposoby. - Zaśmiała się
- No dobra chodźmy - Wyszliśmy ze studia. Skierowaliśmy się do samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera, a Emilly na miejscu kierowcy. Po chwili byliśmy w drodze na lotnisko. Kiedy byłyśmy już na lotnisku zobaczyłam tysiące fanów - Skąd oni się tu wzięli ? - pomyślałam. Przecież nikt o moim wyjeździe nic nie wiedział.
- Emilly co robią tu moi fani ?
- Sama nie wiem - Odpowiedziała również zdziwiona jak ja.
- To co robimy ?
- Idziemy. Musimy zdążyć. - Powiedziała i pociągnęła mnie w stronę odprawy. Po 10 minutach siedziałyśmy już w moim samolocie. Odetchnęłam z ulgą.
- A Emilly Tomas rozmawiał z Leonem ?
- Nie. Leon nie odbiera.
- A ode mnie odebrał za każdym razem jak do niego dzwoniłam.
- Naprawdę? - Spytała zdziwiona - ode mnie i od Tomasa nie odbiera.
- Tak na prawdę . Zadzwonię do niego teraz i zobaczę czy odbierze - powiedziałam i wyciągnęłam telefon.
- Dobra, dzwoń! - Wybrałam jego numer i zadzwoniłam.
Po dwóch sygnałach odebrał .
- Halo ? - zaczęłam.
- Ta za halo to w mordę walą. - Powiedział.
- Czy to znaczy ,że chcesz mnie uderzyć ?
- Nie bije bab.
- Serio ? Bo słyszałam ,że przedwczoraj prawie uderzyłeś Annabeth.
- Ta, Ona to se zmyśla bajeczki. - Zaśmiał się.
- A słyszałam ,że rzucasz karierę.
- To dobrze słyszałaś.
- A dlaczego ?
- Bo mi się już nie chcę robić?! - Spytał sarkastycznie.
- Leon co się z tobą dzieje?
- Nic - Odpowiedział bez zastanowienia.
- Nic ?! Leon przecież ty nigdy nie chciałeś rzucić kariery kochałeś ją . Co Ci odwala do jasnej cholery ?!- Krzyczałam.
- Ty mi odwalasz rozumiesz?! Ty się wpieprzyłaś w moje życie! A potem osadzałaś mnie o zdradę jak sama się puszczałaś!! - Krzyknął.
- Leon ja Cię nie zdradziłam zrozum to ! Kocham Cię bałwanie ! I nigdy nie przestałam !
- Ale ja przestałem!! A poza tym i tak ci nie wierzę!! Ty mi nie wierzyłaś to ja tobie również!!
- Leon ja Cię nie zdradziłam ! Myślisz ,że gdybym to zrobiła to leciałabym najwcześniejszym samolotem jaki jest do Nowego Yorku !? Co ?! - Krzyczałam , a po moim policzku spływały łzy.
- Nie obchodzi mnie to!!
- To dlaczego jeszcze dwa dni temu jak do ciebie przyszłam bo chciałeś się spotkać to mnie przepraszałeś i mówiłeś, że mnie kochasz ?
- Wtedy byłem głupi.
- Leon proszę Cię wiem ,że ty nie mówisz tego poważnie . Wiem jesteś zły ,że ci nie uwierzyłam , ale proszę cię ....
- Ja Ciebie też prosiłem! A co zyskałem?!... Nic! ...Więc ty też nic nie zyskasz!
- Leon wiem popełniłam wielki błąd nie wierząc Ci , ale nie przekreślaj nas !
- Ty już to dawno zrobiłaś.
- Leon rozumiem ,że chcesz ,żebym zniknęła z twojego życia ?! - Wybuchłam płaczem.
- Tak i to raz na zawsze!! - Krzyknął.
- Jesteś pewien ?
- Tak w stu procentach! - Rzuciłam telefonem i dalej płakałam.
- Violu! - Przytuliła mnie Emilly.
- Emilly dlaczego ja ?!
- Ciiii nie płacz. On tego nie mówił specjalnie. Był pewnie pod wpływem alkoholu.
- Nie ! On czuje już do mnie tylko nienawiść !
- Violu to nieprawda! On cię kocha!
- Emilly on wczoraj mi to samo powiedział ! Że mnie nie kocha i że chciał tylko zaliczyć.
- Violu to tylko z emocji. - Próbowała go usprawiedliwić.
- Nie usprawiedliwiaj go ! To zwykły cham który chce tylko zaliczyć każdą dziewczynę !
- On taki nie jest!
- A ja nie jestem modelką ! Emilly on jest jedynie dupkiem !
- Jak chcesz. Ja już nic nie mówię.
- Emilly dlaczego ja się w nim zakochałam ?
- Nie pytaj mnie tylko twojego serca.
- Ale ono mówi mi ,że go kocham jak nikogo innego ! A rozum mówi że to dupek.
- Ja bym słuchała serca. - Powiedziała.
- Ja też słuchałam do póki nie usłyszałam tego co dzisiaj powiedział !
- Ale on zrobił to z emocji!!
- Jak wylądujemy to pojadę do niego i porozmawiam z nim na spokojnie . Jeżeli powie mi to samo co przed chwilą to będę miała pewność ,że chciał mnie przelecieć.
- Tak to dobry pomysł! Tylko, żeby patrzył ci w oczy.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani oto pierwsza część rozdziału 9 . Mamy nadzieję ,że się wam podobał :*Chcemy także przeprosić ,że tak długo nic nie dodawałyśmy . Dziękujemy za tyle komentarzy i za PONAD 10000 wyświetleń . Jesteśmy bardzo szczęśliwe że mamy was :* Czekamy na wasze opinie
Cann (J.V)i Komarek :*
21 mar 2014
8 mar 2014
Miejsce 1 Iza Blanco One Shot Leonetta ,,Tylko mnie kochaj"
*Violetta*
Na początku opowiem coś o sobie. Nazywam się Violetta, mam 26 lat i mam 7 letnią córeczkę Nicol. Aktualnie mieszkam z nią w Madrycie. Mam wspaniałą przyjaciółkę Fran która ze względu na mnie także przeprowadziła się do Madrytu. Cieszę się, że przy mnie jest. Zawsze umie mnie pocieszyć. Jest dla mnie jak siostra. Pozostaje jeszcze jedno pytanie. Czyje to dziecko? Niestety, a może stety jest to dziecko Leona.
*8 lat wcześniej*
Kiedy zrobiłam TO z Leonem byłam szczęśliwa, ale później niestety było coraz bardziej pod górkę. Kilka dni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Na początku nie byłam z tego faktu zadowolona, ale później wręcz przeciwnie skakałam z radości. Bardzo się wtedy cieszyłam, że za 9 miesięcy przyjdzie na świat dziecko moje i Leona. Myślałam już, że nic nie może mi zepsuć dnia, ale się myliłam. Gdy siedziałam na kanapie ciesząc się, że jestem w ciąży zadzwonił dzwonek (Jakby co Violetta mieszka sama). Powolnym krokiem podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Za drzwiami stała ta szmata Stephie. Nienawidzę jej. Ciągle próbuje zniszczyć związek mój i Leona.
- Po co tu przyszłaś? - spytałam groźnym tonem
- Spokojnie przyszłam tylko na chwilę
- Gadaj szybko!
- Przekaż tylko Leonkowi to zdjęcie - powiedziała i wyjęła z torebki zdjęcie USG. Podała mi je i uśmiechnęła się szyderczo.
- Weź je sobie i je osobiście przekaż - podarłam te zdjęcie USG i rzuciłam nim w nią. Trzasnęłam drzwiami i się rozpłakałam. Jak on mógł mi to zrobić? Rozpłakałam się jeszcze bardziej i pobiegłam na gorę się spakować. Nie mogłam znieść myśli, ze Leon mnie zdradził. W międzyczasie zadzwoniłam do Fran. Powiedziałam jej, że wyprowadzam się do Madrytu i żeby się o mnie nie martwiła. Po jakimś czasie Fran była u mnie ze spakowaną walizką. Byłam jej wdzięczna , że tyle dla mnie robi. Opowiedziałam jej o wszystkim co się stało. Powiedziałam jej także o tym, że jestem w ciąży. Fran mnie wspierała i mówiła, że wszystko będzie dobrze. Według mnie to są tylko puste słowa. Nic nie będzie dobrze. Nie wiem jak sobie z tym poradzę. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to było usunięcie ciąży. Ale po jakimś czasie zdecydowałam, że jednak nie usunę ciąży. W końcu to co jest we mnie to też człowiek. Zamówiłyśmy 2 bilety do Madrytu i już następnego dnia poleciałyśmy tam.
*Teraźniejszość*
Dzisiejszego dnia wracam z Nicol do Buenos Aires. Przez te kilka lat dużo się zmieniło. Nicol jest już dosyć duża. Ma bardzo piękny głos i jest podobna do Leona. Często muszę ją okłamywać. Nicol wie tylko, że jej tata ma na imię Leon. Nic więcej. Kiedy się pyta czemu nie ma przy nas Leona, nigdy nie wiem co jej odpowiedzieć. Moja najczęstsza odpowiedź to ,, Tata musiał wyjechać na jakiś czas". Przykro mi, że ją okłamuję i, że musi wychowywać się bez ojca.
Jestem już z moją córeczką w moim starym domu. Zdecydowałam, że lepiej żeby Nicol poznała swojego ojca. Dowiedziałam się, że pracuje on w jego własnej firmie. Postanowiłam, że postaram się tam o pracę. Pomyślałam, że oboje się poznają podstępem. Opowiedziałam o wszystkim Nicol. Ona po krótkim namyśle się zgodziła. Odprowadziłam ją pod drzwi Verdasa, dałam jej do rączek karteczkę i schowałam się niedaleko tak by wszystko słyszeć. Skąd wiedziałam gdzie mieszka?? Fran wyciągnęłam adres od Fede - najlepszego przyjaciela Leona.
*Leon*
Siedziałem sobie na kanapie oglądając telewizję, gdy nagle zadzwonił dzwonek. Kiedy otworzyłem drzwi moim oczom ukazała się mala dziewczynka która miała około 6 lat. Miała ona długie, brązowe włosy i piękne zielone oczy. Ubrana była w piękną zieloną sukienkę i czapkę z daszkiem. Jednym słowem wyglądała ślicznie, ale kogoś mi przypominała. W ręce trzymała chyba jakiś list.
- Dzień dobry - powiedziała tym swoim pięknym głosikiem
- Cześć, zbierasz na komputer, rower czy złamały ci się skrzypce?
- Mam kasę
- No to o co chodzi? - spytałem zdezorientowany
- O nic ... Tylko mnie kochaj
- Mała
- No bo jesteś moim tatą - powiedziała z uśmiechem i podała mi list który dotychczas trzymała w rączce.
Przez chwilę się zawahałem, ale wpuściłem ją do środka. Usiadłem na kanapie, a ona obok mnie. Otworzyłem kopertę, a moim oczom ukazał się list. Natychmiast zacząłem go czytać.
Na początku opowiem coś o sobie. Nazywam się Violetta, mam 26 lat i mam 7 letnią córeczkę Nicol. Aktualnie mieszkam z nią w Madrycie. Mam wspaniałą przyjaciółkę Fran która ze względu na mnie także przeprowadziła się do Madrytu. Cieszę się, że przy mnie jest. Zawsze umie mnie pocieszyć. Jest dla mnie jak siostra. Pozostaje jeszcze jedno pytanie. Czyje to dziecko? Niestety, a może stety jest to dziecko Leona.
*8 lat wcześniej*
Kiedy zrobiłam TO z Leonem byłam szczęśliwa, ale później niestety było coraz bardziej pod górkę. Kilka dni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Na początku nie byłam z tego faktu zadowolona, ale później wręcz przeciwnie skakałam z radości. Bardzo się wtedy cieszyłam, że za 9 miesięcy przyjdzie na świat dziecko moje i Leona. Myślałam już, że nic nie może mi zepsuć dnia, ale się myliłam. Gdy siedziałam na kanapie ciesząc się, że jestem w ciąży zadzwonił dzwonek (Jakby co Violetta mieszka sama). Powolnym krokiem podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Za drzwiami stała ta szmata Stephie. Nienawidzę jej. Ciągle próbuje zniszczyć związek mój i Leona.
- Po co tu przyszłaś? - spytałam groźnym tonem
- Spokojnie przyszłam tylko na chwilę
- Gadaj szybko!
- Przekaż tylko Leonkowi to zdjęcie - powiedziała i wyjęła z torebki zdjęcie USG. Podała mi je i uśmiechnęła się szyderczo.
- Weź je sobie i je osobiście przekaż - podarłam te zdjęcie USG i rzuciłam nim w nią. Trzasnęłam drzwiami i się rozpłakałam. Jak on mógł mi to zrobić? Rozpłakałam się jeszcze bardziej i pobiegłam na gorę się spakować. Nie mogłam znieść myśli, ze Leon mnie zdradził. W międzyczasie zadzwoniłam do Fran. Powiedziałam jej, że wyprowadzam się do Madrytu i żeby się o mnie nie martwiła. Po jakimś czasie Fran była u mnie ze spakowaną walizką. Byłam jej wdzięczna , że tyle dla mnie robi. Opowiedziałam jej o wszystkim co się stało. Powiedziałam jej także o tym, że jestem w ciąży. Fran mnie wspierała i mówiła, że wszystko będzie dobrze. Według mnie to są tylko puste słowa. Nic nie będzie dobrze. Nie wiem jak sobie z tym poradzę. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to było usunięcie ciąży. Ale po jakimś czasie zdecydowałam, że jednak nie usunę ciąży. W końcu to co jest we mnie to też człowiek. Zamówiłyśmy 2 bilety do Madrytu i już następnego dnia poleciałyśmy tam.
*Teraźniejszość*
Dzisiejszego dnia wracam z Nicol do Buenos Aires. Przez te kilka lat dużo się zmieniło. Nicol jest już dosyć duża. Ma bardzo piękny głos i jest podobna do Leona. Często muszę ją okłamywać. Nicol wie tylko, że jej tata ma na imię Leon. Nic więcej. Kiedy się pyta czemu nie ma przy nas Leona, nigdy nie wiem co jej odpowiedzieć. Moja najczęstsza odpowiedź to ,, Tata musiał wyjechać na jakiś czas". Przykro mi, że ją okłamuję i, że musi wychowywać się bez ojca.
Jestem już z moją córeczką w moim starym domu. Zdecydowałam, że lepiej żeby Nicol poznała swojego ojca. Dowiedziałam się, że pracuje on w jego własnej firmie. Postanowiłam, że postaram się tam o pracę. Pomyślałam, że oboje się poznają podstępem. Opowiedziałam o wszystkim Nicol. Ona po krótkim namyśle się zgodziła. Odprowadziłam ją pod drzwi Verdasa, dałam jej do rączek karteczkę i schowałam się niedaleko tak by wszystko słyszeć. Skąd wiedziałam gdzie mieszka?? Fran wyciągnęłam adres od Fede - najlepszego przyjaciela Leona.
*Leon*
Siedziałem sobie na kanapie oglądając telewizję, gdy nagle zadzwonił dzwonek. Kiedy otworzyłem drzwi moim oczom ukazała się mala dziewczynka która miała około 6 lat. Miała ona długie, brązowe włosy i piękne zielone oczy. Ubrana była w piękną zieloną sukienkę i czapkę z daszkiem. Jednym słowem wyglądała ślicznie, ale kogoś mi przypominała. W ręce trzymała chyba jakiś list.
- Dzień dobry - powiedziała tym swoim pięknym głosikiem
- Cześć, zbierasz na komputer, rower czy złamały ci się skrzypce?
- Mam kasę
- No to o co chodzi? - spytałem zdezorientowany
- O nic ... Tylko mnie kochaj
- Mała
- No bo jesteś moim tatą - powiedziała z uśmiechem i podała mi list który dotychczas trzymała w rączce.
Przez chwilę się zawahałem, ale wpuściłem ją do środka. Usiadłem na kanapie, a ona obok mnie. Otworzyłem kopertę, a moim oczom ukazał się list. Natychmiast zacząłem go czytać.
Drogi Leonie!
Mam do Ciebie prośbę. Zajmij się Nicol kilka dni, a najdokładniej 5. Jest to twoja córka. Może nie wiesz kim jestem, ale ja bardzo dobrze wiem kim jesteś ty. Jest to jedyna moja prośba. Piątego dnia ( piątek ) spotkajmy się w parku o godzinie 15.00 na ulicy Jesiennej 7. Na pewno wiesz o który park mi chodzi. Mam nadzieję, że dobrze się nią zajmiesz.
Postanowiłem, że się nią zajmę najlepiej jak potrafię. W końcu to najprawdopodobniej moja córka.
Nie wiedziałem od kogo jest ten list. Muszę się nią zająć. W końcu nie odwiozę ją na policje i nie powiem, że znalazłem dziecko, bo uznają, że jestem chory psychicznie. W końcu to prawdopodobnie moja córka. Bardzo przypominała mi kogoś, ale nie mogłam sobie przypomnieć kogo. Usiadłem na kanapie i zacząłem rozmowę z dziewczynką
- Jak masz na imię?
- Nicol - odpowiedziała z tym jej pięknym uśmiechem
- Śliczne imię, a jak masz na nazwisko? - spytałem także z uśmiechem
- Saramega (Ma nazwisko po mamie Violetty)
- Co to za nazwisko? Nie słyszałem jeszcze takiego nazwiska.
- Normalne jak każde inne - powiedziała dziewczynka
- To może opowiesz mi coś o sobie?
- Mam na imię Nicol, mam 8 lat i kocham śpiewać, kiedyś chciała bym zostać piosenkarką
- To dobrze się składa bo ja też kocham muzykę. Gram na gitarze i keyboardzie. Może pośpiewamy razem?
- No dobrze, a co zaśpiewamy tatusiu?
Gdy to usłyszałem zrobiło mi się cieplej na sercu. Pokochałem tą dziewczynkę. Jest naprawdę cudowna.
- A co byś chciała księżniczko zaśpiewać?
- A znasz może piosenkę En mi mundo? - spytała z tym jej cudownym uśmiechem
- No jasne, że znam chodźmy.
Wziąłem dziewczynkę za rączkę i podeszliśmy do gitary. Zacząłem grać a Nicol śpiewać. Jej głos jest cudowny. Mógłbym jej słuchać godzinami. Po skończonym śpiewaniu poszliśmy na kanapie i dalej rozmawialiśmy. Dowiedziałem się od niej wielu ciekawych rzeczy. Mianowicie też ma uczulenia na truskawki tak jak ja, oprócz śpiewu kocha też tańczyć i uwielbia rysować. Z minuty na minutę wiedziałem o niej coraz więcej rzeczy tak samo jak ona o mnie. Zawsze chciałem mieć córkę. Podczas naszej rozmowy zadzwonił mój telefon. Gdy spojrzałem na ekran telefonu okazało się, że to moja asystentka.
- Halo
- Leon chciałam cię poinformować, że została przyjęta nowa osoba która od jutra będzie z tobą pracowała
- No dobrze to wszystko? - spytałem bo jak najszybciej chciałem zakończyć rozmowę i dalej rozmawiać z Nicol
- Tak to wszystko. Do jutra
- Do jutra - powiedziałem i się rozłączyłem
- To jak księżniczko chyba pora spać - zwróciłem się do Nicol
- No dobrze
- Masz może jakąś pidżamkę - spytałem
- Nie
- Na szczęście została jakaś po mojej kuzynce, chodź zaprowadzę cię do pokoju w którym będziesz spała
Wziąłem ją za jej malutką rączkę i razem udaliśmy się do pokoju na górze. Był to pokój którego nie używałem. Ściany była pomalowane na jasny róż, a na podłodze leżał chodnik w odcieniach jasnego fioletu. Puściłem na chwilę jej rączke i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej różową pidżamkę.
- Dziś będziesz musiała spać w tej pidżamce, ale jutro pójdziemy do sklepu i kupimy ci jakieś rzeczy dobrze?
- Dobrze
- To ty leć się przebrać i idź spać dobranoc - powiedziałem i już miałem wychodzić, gdy zatrzymała mnie Nicol
- Tatusiu ... dziękuję, dziękuję za wszystko - powiedziała, podeszła i mnie przytuliła
- Nie masz za co dziękować. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest to, że mam cię przy sobie
Po skończonym przytulasie, wyszedłem z pokoju mówiąc ,,Dobranoc słoneczko". Poszedłem do siebie i położyłem się spać myśląc o tym co dzisiaj się stało. Nigdy tego dnia nie zapomnę. Cieszę się, że poznałem moją córkę. Po chwili Morfeusz zabrał mnie do siebie.
*Violetta*
Bardzo cieszyłam się, że dostałam pracę w firmie Leona. Pracując tam będę mogła obserwować i moją córeczkę i Leona. Nicol doskonale o tym wie, że będę tam pracować i ma udawać, że mnie nie zna. Tęsknię za Nicol, ale Leon też ma prawo żeby chociaż na ten tydzień być z Nicol. Nie wiem co zrobię potem jak się dowie, że to też moje dziecko. Może znowu wyjadę, a może zostanę. Nie wiem. Czas pokaże.
*Następny dzień*
*Leon*
Muszę dziś iść do pracy tylko z kim ja mam zostawić Nicol? Zastanawiałem się i nic nie wpadło mi do głowy. Postanowiłem, że jednak wezmą ją ze sobą do pracy. Dałem jej jakiejś stare ciuchy mojej kuzynki. Po zjedzeniu śniadania ruszyliśmy do firmy. Gdy siedzieliśmy w samochodzie ponownie zacząłem rozmawiać z dziewczynką.
- A jak wygląda twoja mama?
- Mam oczy, włosy, buzie i uszy
- A nos? - spytałem śmiejąc się
- Ma
Po jakimś czasie byliśmy już w firmie. Na szczęście po drodze kupiłem kredki i zeszyty żeby mała miała co robić. Skierowaliśmy się prosto do mojego, a od dzisiaj też jakiejś nowej dziewczyny gabinetu. O dziwo były już tam wstawione dwa biurka. Niedaleko biurek stała też biła kanapa. Poprosiłem Nicol żeby tam usiadła i porysowała lub czymś się zajęła bo ja muszę pracować. Ona powiedziała, że to rozumie i usiadła na kanapie i zaczęła rysować. Po kilku minutach drzwi gabinetu się otworzyły i weszła do niego piękna kobieta.
Wstałem i przywitałem się z nią.
- Cześć jestem Leon
i od dzisiaj będziemy razem pracować
- Violetta Castillo, miło mi
- Tu jest twoje miejsce - powiedziałem po czym wskazałem na biurko
- Dobrze, dziękuję. Mam nadzieję, że będzie nam się razem dobrze
pracowało - powiedziała Vilu
- Ja też - powiedziałem i zasiadłem za biurkiem
Violetta podeszła do Nicol i zaczęła do niej mówić
- A ty ślicznotko jak się nazywasz?
- Nicol
- A ja Violetta
Po tych słowach zabraliśmy się do pracy. Bardzo spodobała mi się Vilu. Była taka miła. Po skończonej pracy we trójkę poszliśmy do kawiarenki. W towarzystwie Vilu czułem się wspaniale. Była ona naprawdę cudowną kobietą.
*5 dni później*
Przez te 5 dni bardzo dobrze zajmowałem się Nicol. Kocham ją i cieszę się, że ją spotkałem. Jest jeszcze Vilu. Jest cudowną kobietą i przez te kilka dni trochę zbliżyliśmy się do siebie. Niestety dziś jest ten dzień w którym będę musiał przekazać Nicol w ręce jej matki. Z jednej strony się cieszę bo poznam kim jest jej matka, a z drugiej nie bo już nigdy mogę mojej córki nie zobaczyć. Powoli dochodziła godzina spotkania. około 14.50 udaliśmy się do parku. Nie wiedziałem komu mam ufać i wierzyć. Ciągle niecierpliwie patrzyłem na każdą kobietę przechodzącą obok nas. Po jakimś czasie podeszła do nas Vilu, a Nicol pobiegła do niej krzycząc MAMA!!. Nie mogłem uwierzyć w to, że Violetta mnie okłamała. Podeszła do mnie z Nicol za rączke i powiedziała niepewnie
- Cześć
- Czemu mnie okłamałaś?
- Nie mogłam powiedzieć Ci prawdy - powiedziała ze łzami w oczach
- Mów co chcesz ja już ci nie wierzę - powiedziałem i odszedłem.
Nie mogłem uwierzyć w to, że Vilu mnie okłamała. Cieszyłem się, że chociaż mam numer Nicol. To, że Vilu mnie okłamała nie zniszczy moich relacji z córką. Postanowiłem, że postaram się wybaczyć Vilu. W końcu musiała mieć jakiś powód skoro to ukrywała. Jak najszybciej wróciłem do parku. Po około 15 minutach byłem na miejscu. Rozglądałem się ciągle i nadal nie mogłem ich znaleźć wzrokiem. Podczas, gdy poszukiwałem Nicol i Violettę zadzwonił mój telefon. Była to moja asystentka.
Nie wiedziałem od kogo jest ten list. Muszę się nią zająć. W końcu nie odwiozę ją na policje i nie powiem, że znalazłem dziecko, bo uznają, że jestem chory psychicznie. W końcu to prawdopodobnie moja córka. Bardzo przypominała mi kogoś, ale nie mogłam sobie przypomnieć kogo. Usiadłem na kanapie i zacząłem rozmowę z dziewczynką
- Jak masz na imię?
- Nicol - odpowiedziała z tym jej pięknym uśmiechem
- Śliczne imię, a jak masz na nazwisko? - spytałem także z uśmiechem
- Saramega (Ma nazwisko po mamie Violetty)
- Co to za nazwisko? Nie słyszałem jeszcze takiego nazwiska.
- Normalne jak każde inne - powiedziała dziewczynka
- To może opowiesz mi coś o sobie?
- Mam na imię Nicol, mam 8 lat i kocham śpiewać, kiedyś chciała bym zostać piosenkarką
- To dobrze się składa bo ja też kocham muzykę. Gram na gitarze i keyboardzie. Może pośpiewamy razem?
- No dobrze, a co zaśpiewamy tatusiu?
Gdy to usłyszałem zrobiło mi się cieplej na sercu. Pokochałem tą dziewczynkę. Jest naprawdę cudowna.
- A co byś chciała księżniczko zaśpiewać?
- A znasz może piosenkę En mi mundo? - spytała z tym jej cudownym uśmiechem
- No jasne, że znam chodźmy.
Wziąłem dziewczynkę za rączkę i podeszliśmy do gitary. Zacząłem grać a Nicol śpiewać. Jej głos jest cudowny. Mógłbym jej słuchać godzinami. Po skończonym śpiewaniu poszliśmy na kanapie i dalej rozmawialiśmy. Dowiedziałem się od niej wielu ciekawych rzeczy. Mianowicie też ma uczulenia na truskawki tak jak ja, oprócz śpiewu kocha też tańczyć i uwielbia rysować. Z minuty na minutę wiedziałem o niej coraz więcej rzeczy tak samo jak ona o mnie. Zawsze chciałem mieć córkę. Podczas naszej rozmowy zadzwonił mój telefon. Gdy spojrzałem na ekran telefonu okazało się, że to moja asystentka.
- Halo
- Leon chciałam cię poinformować, że została przyjęta nowa osoba która od jutra będzie z tobą pracowała
- No dobrze to wszystko? - spytałem bo jak najszybciej chciałem zakończyć rozmowę i dalej rozmawiać z Nicol
- Tak to wszystko. Do jutra
- Do jutra - powiedziałem i się rozłączyłem
- To jak księżniczko chyba pora spać - zwróciłem się do Nicol
- No dobrze
- Masz może jakąś pidżamkę - spytałem
- Nie
- Na szczęście została jakaś po mojej kuzynce, chodź zaprowadzę cię do pokoju w którym będziesz spała
Wziąłem ją za jej malutką rączkę i razem udaliśmy się do pokoju na górze. Był to pokój którego nie używałem. Ściany była pomalowane na jasny róż, a na podłodze leżał chodnik w odcieniach jasnego fioletu. Puściłem na chwilę jej rączke i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej różową pidżamkę.
- Dziś będziesz musiała spać w tej pidżamce, ale jutro pójdziemy do sklepu i kupimy ci jakieś rzeczy dobrze?
- Dobrze
- To ty leć się przebrać i idź spać dobranoc - powiedziałem i już miałem wychodzić, gdy zatrzymała mnie Nicol
- Tatusiu ... dziękuję, dziękuję za wszystko - powiedziała, podeszła i mnie przytuliła
- Nie masz za co dziękować. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest to, że mam cię przy sobie
Po skończonym przytulasie, wyszedłem z pokoju mówiąc ,,Dobranoc słoneczko". Poszedłem do siebie i położyłem się spać myśląc o tym co dzisiaj się stało. Nigdy tego dnia nie zapomnę. Cieszę się, że poznałem moją córkę. Po chwili Morfeusz zabrał mnie do siebie.
*Violetta*
Bardzo cieszyłam się, że dostałam pracę w firmie Leona. Pracując tam będę mogła obserwować i moją córeczkę i Leona. Nicol doskonale o tym wie, że będę tam pracować i ma udawać, że mnie nie zna. Tęsknię za Nicol, ale Leon też ma prawo żeby chociaż na ten tydzień być z Nicol. Nie wiem co zrobię potem jak się dowie, że to też moje dziecko. Może znowu wyjadę, a może zostanę. Nie wiem. Czas pokaże.
*Następny dzień*
*Leon*
Muszę dziś iść do pracy tylko z kim ja mam zostawić Nicol? Zastanawiałem się i nic nie wpadło mi do głowy. Postanowiłem, że jednak wezmą ją ze sobą do pracy. Dałem jej jakiejś stare ciuchy mojej kuzynki. Po zjedzeniu śniadania ruszyliśmy do firmy. Gdy siedzieliśmy w samochodzie ponownie zacząłem rozmawiać z dziewczynką.
- A jak wygląda twoja mama?
- Mam oczy, włosy, buzie i uszy
- A nos? - spytałem śmiejąc się
- Ma
Po jakimś czasie byliśmy już w firmie. Na szczęście po drodze kupiłem kredki i zeszyty żeby mała miała co robić. Skierowaliśmy się prosto do mojego, a od dzisiaj też jakiejś nowej dziewczyny gabinetu. O dziwo były już tam wstawione dwa biurka. Niedaleko biurek stała też biła kanapa. Poprosiłem Nicol żeby tam usiadła i porysowała lub czymś się zajęła bo ja muszę pracować. Ona powiedziała, że to rozumie i usiadła na kanapie i zaczęła rysować. Po kilku minutach drzwi gabinetu się otworzyły i weszła do niego piękna kobieta.
Wstałem i przywitałem się z nią.
- Cześć jestem Leon
i od dzisiaj będziemy razem pracować
- Violetta Castillo, miło mi
- Tu jest twoje miejsce - powiedziałem po czym wskazałem na biurko
- Dobrze, dziękuję. Mam nadzieję, że będzie nam się razem dobrze
pracowało - powiedziała Vilu
- Ja też - powiedziałem i zasiadłem za biurkiem
Violetta podeszła do Nicol i zaczęła do niej mówić
- A ty ślicznotko jak się nazywasz?
- Nicol
- A ja Violetta
Po tych słowach zabraliśmy się do pracy. Bardzo spodobała mi się Vilu. Była taka miła. Po skończonej pracy we trójkę poszliśmy do kawiarenki. W towarzystwie Vilu czułem się wspaniale. Była ona naprawdę cudowną kobietą.
*5 dni później*
Przez te 5 dni bardzo dobrze zajmowałem się Nicol. Kocham ją i cieszę się, że ją spotkałem. Jest jeszcze Vilu. Jest cudowną kobietą i przez te kilka dni trochę zbliżyliśmy się do siebie. Niestety dziś jest ten dzień w którym będę musiał przekazać Nicol w ręce jej matki. Z jednej strony się cieszę bo poznam kim jest jej matka, a z drugiej nie bo już nigdy mogę mojej córki nie zobaczyć. Powoli dochodziła godzina spotkania. około 14.50 udaliśmy się do parku. Nie wiedziałem komu mam ufać i wierzyć. Ciągle niecierpliwie patrzyłem na każdą kobietę przechodzącą obok nas. Po jakimś czasie podeszła do nas Vilu, a Nicol pobiegła do niej krzycząc MAMA!!. Nie mogłem uwierzyć w to, że Violetta mnie okłamała. Podeszła do mnie z Nicol za rączke i powiedziała niepewnie
- Cześć
- Czemu mnie okłamałaś?
- Nie mogłam powiedzieć Ci prawdy - powiedziała ze łzami w oczach
- Mów co chcesz ja już ci nie wierzę - powiedziałem i odszedłem.
Nie mogłem uwierzyć w to, że Vilu mnie okłamała. Cieszyłem się, że chociaż mam numer Nicol. To, że Vilu mnie okłamała nie zniszczy moich relacji z córką. Postanowiłem, że postaram się wybaczyć Vilu. W końcu musiała mieć jakiś powód skoro to ukrywała. Jak najszybciej wróciłem do parku. Po około 15 minutach byłem na miejscu. Rozglądałem się ciągle i nadal nie mogłem ich znaleźć wzrokiem. Podczas, gdy poszukiwałem Nicol i Violettę zadzwonił mój telefon. Była to moja asystentka.
*Rozmowa telefoniczna Leona*
- Coś się stało? - spytałem zaniepokojony
- Tak. Chciałam Cię tylko poinformować, że Violetta Castillo złożyła wymówienie
Załamałem się. To oznacza, że mogę ich już nigdy nie spotkać.
- A mogę jeszcze wiedzieć kiedy złożyła wymówienie? - spytałem z nadzieją w głosie
- Dosłownie 2 minuty temu
- Dobrze dziękuję
Powiedziałem i się rozłączyłem. Bardzo szybko pobiegłem do domu po samochód i pojechałem do firmy. Wyszedłem z samochodu i udałem się w stronę firmy. Gdy byłem niedaleko wejścia do budynki zobaczyłem Vilu pakującą ostatnią rzecz do samochodu. Zacząłem do nie szybko biec krzycząc ,,Violetta zaczekaj". Vilu tylko spojrzała na mnie ze łzami w oczach, jak najszybciej wsiadła do samochodu i odjechała. Przez moją głowę przechodziło wiele okropnych myśli. Myślałem, że straciłem je na zawsze. Kiedy załamany wracałam do samochodu usłyszałem dźwięk który informuje, że dostałem SMS-a. Wyjąłem telefon z kieszeni i odczytałem wiadomość
Od Nicol♥"
Lotnisko, ulica muzyczna 21, Szybko !
Czyli Violetta znowu chciała wyjechać z naszą córką. Nie mogę na to pozwolić. Pokochałem je obie.. Szybkim krokiem skierowałem się do mojego samochodu. Wsiadłem do niego i bardzo szybko zacząłem jechać na lotnisko. Mam nadzieję, że zdążę. Moje życie bez nich straci sens. Lotnisko jest jakieś kilka kilometrów stąd. Po około 30 minutach drogi byłe na miejscu. Biegałem po lotnisku i szukałem moich dwóch skarbów. Podczas poszukiwań usłyszałem głos który informuje o bieżących samolotach.
- Samolot nr.7 lecący z Buenos Aires do Madrytu właśnie odleciał
Załamałem się lekko, ale w głębi duszy nadal miałem nadzieję, że to nie był samolot w którym leciały moje dwie kruszynki. Po chwili znowu usłyszałem powiadomienie.
- Samolot nr.9 lecący z Buenos Aires do Argentyny zaraz odleci. Proszę o stawienie się przed wejściem do samolotu.
Po usłyszeniu tego jak najszybciej mogłem pobiegłem w stronę wejsćia do samolotu. Wzrokiem zacząłem szukać mojej wspaniałej córeczki i mojej kochanej Vilu, ale ciągle nie mogłem ich znaleźć. Gdy już miałem skończyć poszukiwania bo myślałem, że straciłem je na zawsze zobaczyłem dwie najważniejsze kobiety w moim życiu stojące z walizkami. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nicol najwyraźniej oczekiwała, że przyjdę bo gdy mnie zobaczyła to podbiegła do mnie krzycząc
- Tata !
I mnie mocno przytuliła. Kocham ją i Vilu najbardziej na świecie.
*Violetta*
Stoję z Nicol przed wejściem do samolotu. Tak, znowu uciekam od problemów. Przykro mi, że Leon mi nie wybaczył, ale życie toczy się dalej. Nicol bardzo się cieszyła, że chociaż 5 dni spędziła z Leonem. Wiem, że będzie za nim tęsknić. Prawdę mówiąc to ja też będę za nim tęsknić. Przez te 8 lat kiedy go nie widziałam moje uczucia do niego nie wygasły. Kiedy miałyśmy wchodzić na pokład Nicol puściła moją rękę i pobiegła gdzieś krzycząc
- Tata!
Czy to prawda? Leon jest na lotnisku? Przyjechał nas zatrzymać? W głowie miałam miliony pytań, a zero odpowiedzi. Odwróciłam się w stronę w którą pobiegła Nicol. I kogo zobaczyłam? Leona we własnej osobie. Patrzyłam na tą piękną scenkę na której Leon przytulał się z moją poprawka naszą córeczką. Po chwili podszedł do mnie trzymając Nicki za rączkę.
- Violu przepraszam, że cie nie wysłuchałem. Kocham was i nie wyobrażam sobie życia bez was. Wybaczysz mi?
Po chwili zastanowienia odpowiedziałam
- Leon no jasne, że ci wybaczę
- Leon no jasne, że ci wybaczę
Po chwili przybliżyliśmy się do siebie i złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Brakowało mi go przez te 8 lat.
*6 lat później*
Siedzę właśnie na ławce w parku wtulona w Leona. Nasza dwójka dzieci – Nicol i Ania biegają, bawią się. Tamtego pamiętnego dnia kiedy jednak nie wyjechałam wyjaśniłam sobie wszystko z Leonem. Okazało się, że wcale nie przespał się ze Stephie czyli najprawdopodobniej te USG było sfałszowane. Rok po tym co nas zatrzymał oświadczył mi się, a niedługo potem wzięliśmy ślub. A teraz? Teraz jesteśmy szczęśliwą rodziną. A mam jeszcze jedną wiadomość z której bardzo się cieszę. Mianowicie jestem już trzeci raz w ciąży. W moim brzuszku jest już kolejny Verdasek. Już za 3 miesiące na świat przyjdzie nasze kolejne dziecko. Nie wiemy jaka jest płeć bo chcemy żeby to była niespodzianka. Cieszę się, że mam przy sobie Leona i dwójkę, a niedługo trójkę naszych dzieci. Lepszego życia nie mogłam sobie wymarzyć.
7 mar 2014
Miejsce 2 - Klaudia Jagła One Part ~ Leontta - Podróż do gwiazd...
Mały sześcioletni chłopczyk siedzi sam zamknięty w czterech ścianach swojego pokoju. Wypłakuje swoje szmaragdowe oczy w tęsknocie za śliczną pięciolatką Violettą Saramego. Dziewczynka zmarła dwa miesiące temu zakatowana przez pijanego chłopaka jej mamy Germana Castillo. Dziewczynka była piękną, mądrą i żywiołową osóbką, bardzo ważną wręcz najważniejszą na świecie dla Leona Verdasa. Była nie tylko jego najlepszą i jedyną przyjaciółką. Była kimś o wiele ważniejszym... miłością jego życia. Dokładnie tak to należy określić. Kiedy Viola odeszła, odszedł też jego uśmiech a jego życie straciło sens... Nie chciał wyrzucić jej z głowy. O nie. Pragnął na zawsze zatrzymać ją w swoim sercu i umyśle. - Obiecuję że nie zakocham się w żadnej innej dziewczynie - wyszeptał kiedy się z nią żegnał po raz ostatni w szpitalnej kostnicy.
Minęło już dwa miesiące od jej śmierci... dla niego było to dwa lata. Nie chciał jeść ani pić i nie wychodził z domu. Chciał dołączyć do Violetty i być szczęśliwym z nią. Co noc śnił o ich wspólnych podróżach po przestworzach... Nie potrafił zrozumieć dlaczego taką dobrą dziewczynkę spotkała tak okrutna śmierć... Najgorsze w tym wszystkim było to, że on mógł ją ochronić, gdyby nie pozwolił jej wrócić do domu nie doszło by do tego do czego doszło i Viola by żyła... Leon obwiniał się o jej śmierć ponieważ pozwolił jej wyjść a raczej kazał by opuściła jego dom. Obraził się na nią że wyjeżdża z mamą do Madrytu i zostawia go samego. Miał wrażenie, że to właśnie przez to pan German ją zabił... ale prawda była inna. Mała Viola wracając od Leona zobaczyła chłopaka jej mamusi całującego jakąś panią. Pobiegła do domu i powiedziała o tym mamie. Maria zawsze wierzyła swojej córce więc gdy tylko German wszedł do ich domu zrobiła mu awanturę i z nim zerwała... przez przypadek powiedziała że wie o tym od Violi. Trzydziestolatek się wściekł. Pobiegł do pokoju dziewczynki i zaczął ja bić i kopać. Maria próbowała coś z tym zrobić ale była zbyt słaba by odciągnąć mężczyznę od swojej nieprzytomnej już córeczki. Wezwała policję i pogotowie. Tylko tyle mogła zrobić... Lekarze robili co było w ich mocy aby ocalić pięciolatkę, niestety obrażenia były zbyt duże. Płuca dziewczynki zostały przebite przez jej połamane od uderzeń żebra... Po tygodniu dziewczynka otworzyła oczka, spojrzała na swoją mamę i Leosia którego kochała. Szepnęła: - Zawsze będę przy was - zamknęła oczy i ostatni raz wciągnęła do noska zapach perfum zielonookiego chłopca i swojej mamy po czym odeszła...Leon jednak nie wiedział co zdarzyło się po tym jak dziewczynka opuściła jego dom nie wiedział dla tego się obwiniał... Sześciolatek był zmęczony. Położył się i zasnął pogrążając się we wspomnieniach.
- To prawda czy próbujesz mnie pocieszyć? - zapytał chłopiec patrząc w piękne czekoladowe oczy pięciolatki.
- Leoś ... Taka jest prawda. Niema ani grama winy po twojej stronie - powiedziała dziewczynka i mocno przytuliła swojego rozmówcę...
- Zabierz mnie ze sobą - szepnął chłopczyk kiedy miała odejść.
- Jeśli przestaniesz się obwiniać dostrzeżesz jeszcze piękno tego świata - odszepnęła i uśmiechnęła się smutno do szatyna.
- Chcę być z tobą ...- powiedział chłopczyk łamiącym się głosem.
- Zabiorę ciebie w podróż do gwiazd ... ale najpierw musisz przestać obwiniać się za moją śmierć Leosiu - powiedziała Viola i starła łzę z jego policzka.
- Zostań ... Proszę - powiedział błagalnie sześciolatek.
- Nie mogę Leoś. Na mnie już pora - odpowiedziała dziewczynka i odwróciła się do okna.
- Proszę Violu - powiedział Leon i złapał ją za nadgarstek. Dziewczynka odwróciła się do niego i szepnęła:
- Do zobaczenia - po czym rozpłynęła się i zniknęła.
- Violu czy ja umarłem? - zapytał chłopczyk lekko przestraszony.
- Tak Leosiu - odpowiedziała Violetta prowadząc go wolniutkim krokiem w stronę złotej bramy raju.
- Ale jak to? Przecież byłem zdrowy - chłopczyk nadal nie dowierzał.
- Żałujesz? - zapytała dziewczynka zatrzymując się i puszczając dłoń chłopca.
- Nie wiem - szepnął spuszczając wzrok na swoje bose stopy.
- Leoś stąd jeszcze możesz wrócić ... po przekroczeniu bramy nie będziesz miał drogi powrotnej - powiedziała dziewczynka kładąc dłoń na jego ramieniu - decyzja należy do ciebie - dokończyła.
-Jeśli wrócę na ziemię to kiedy cie znowu zobaczę? - zapytał chłopiec ze łzami w oczach.
- Nie wiem Leosiu. Masz niewiele czasu na podjęcie decyzji - powiedziała dziewczynka i otarła łzę z jego policzka.
- Chcę być z tobą - szepnął sześciolatek i ujął dłoń swojej przyjaciółki.
- Jesteś pewien swojej decyzji? - zapytała pięciolatka.
- Tak jak tego, że twoje oczy są czekoladowe - odpowiedział. Dziewczynka ponownie zaczęła prowadzić go po schodkach z chmur w stronę złotej bramy... Kiedy przekroczyli jej próg, skrzydła zamknęły się za nimi ...
Minęło już dwa miesiące od jej śmierci... dla niego było to dwa lata. Nie chciał jeść ani pić i nie wychodził z domu. Chciał dołączyć do Violetty i być szczęśliwym z nią. Co noc śnił o ich wspólnych podróżach po przestworzach... Nie potrafił zrozumieć dlaczego taką dobrą dziewczynkę spotkała tak okrutna śmierć... Najgorsze w tym wszystkim było to, że on mógł ją ochronić, gdyby nie pozwolił jej wrócić do domu nie doszło by do tego do czego doszło i Viola by żyła... Leon obwiniał się o jej śmierć ponieważ pozwolił jej wyjść a raczej kazał by opuściła jego dom. Obraził się na nią że wyjeżdża z mamą do Madrytu i zostawia go samego. Miał wrażenie, że to właśnie przez to pan German ją zabił... ale prawda była inna. Mała Viola wracając od Leona zobaczyła chłopaka jej mamusi całującego jakąś panią. Pobiegła do domu i powiedziała o tym mamie. Maria zawsze wierzyła swojej córce więc gdy tylko German wszedł do ich domu zrobiła mu awanturę i z nim zerwała... przez przypadek powiedziała że wie o tym od Violi. Trzydziestolatek się wściekł. Pobiegł do pokoju dziewczynki i zaczął ja bić i kopać. Maria próbowała coś z tym zrobić ale była zbyt słaba by odciągnąć mężczyznę od swojej nieprzytomnej już córeczki. Wezwała policję i pogotowie. Tylko tyle mogła zrobić... Lekarze robili co było w ich mocy aby ocalić pięciolatkę, niestety obrażenia były zbyt duże. Płuca dziewczynki zostały przebite przez jej połamane od uderzeń żebra... Po tygodniu dziewczynka otworzyła oczka, spojrzała na swoją mamę i Leosia którego kochała. Szepnęła: - Zawsze będę przy was - zamknęła oczy i ostatni raz wciągnęła do noska zapach perfum zielonookiego chłopca i swojej mamy po czym odeszła...Leon jednak nie wiedział co zdarzyło się po tym jak dziewczynka opuściła jego dom nie wiedział dla tego się obwiniał... Sześciolatek był zmęczony. Położył się i zasnął pogrążając się we wspomnieniach.
~ ~
- Leosiu... nie obwiniaj się proszę o moją śmierć. To nie przez naszą kutnie ... To przez to że w parku widziałam pana Germana całującego inną panią i powiedziałam to mamusi ... - wypowiedziała dziewczynka gładząc go po ramieniu.- To prawda czy próbujesz mnie pocieszyć? - zapytał chłopiec patrząc w piękne czekoladowe oczy pięciolatki.
- Leoś ... Taka jest prawda. Niema ani grama winy po twojej stronie - powiedziała dziewczynka i mocno przytuliła swojego rozmówcę...
- Zabierz mnie ze sobą - szepnął chłopczyk kiedy miała odejść.
- Jeśli przestaniesz się obwiniać dostrzeżesz jeszcze piękno tego świata - odszepnęła i uśmiechnęła się smutno do szatyna.
- Chcę być z tobą ...- powiedział chłopczyk łamiącym się głosem.
- Zabiorę ciebie w podróż do gwiazd ... ale najpierw musisz przestać obwiniać się za moją śmierć Leosiu - powiedziała Viola i starła łzę z jego policzka.
- Zostań ... Proszę - powiedział błagalnie sześciolatek.
- Nie mogę Leoś. Na mnie już pora - odpowiedziała dziewczynka i odwróciła się do okna.
- Proszę Violu - powiedział Leon i złapał ją za nadgarstek. Dziewczynka odwróciła się do niego i szepnęła:
- Do zobaczenia - po czym rozpłynęła się i zniknęła.
~ ~
Leon usiadł na łóżku. Myślał że to sen ale na szybie dostrzegł napis: Zabiorę ciebie W podróż do gwiazd. Tylko ty i ja... Viola W tych kilku słowach znalazł potwierdzenie tego, że ona naprawdę go odwiedziła. Zrozumiał, że nie jest winien śmierci swojej przyjaciółki. Nadal za nią tęsknił... nawet bardziej niż przed tą wizytą. Zrezygnowany opadł na poduszki i zamknął oczy. Oplotła go ciemność ... po chwili ujrzał ją w cudownej białej sukience sięgającej kostek i cudownymi skrzydełkami u ramion. On sam ubrany był w białe spodnie będące rurkami i białą rozpiętą koszulę pod którą znajdował się biały T-shirt. Violetta uśmiechnęła się do niego i ujęła go za rękę. Ujrzał za jej plecami złotą bramę ...- Violu czy ja umarłem? - zapytał chłopczyk lekko przestraszony.
- Tak Leosiu - odpowiedziała Violetta prowadząc go wolniutkim krokiem w stronę złotej bramy raju.
- Ale jak to? Przecież byłem zdrowy - chłopczyk nadal nie dowierzał.
- Żałujesz? - zapytała dziewczynka zatrzymując się i puszczając dłoń chłopca.
- Nie wiem - szepnął spuszczając wzrok na swoje bose stopy.
- Leoś stąd jeszcze możesz wrócić ... po przekroczeniu bramy nie będziesz miał drogi powrotnej - powiedziała dziewczynka kładąc dłoń na jego ramieniu - decyzja należy do ciebie - dokończyła.
-Jeśli wrócę na ziemię to kiedy cie znowu zobaczę? - zapytał chłopiec ze łzami w oczach.
- Nie wiem Leosiu. Masz niewiele czasu na podjęcie decyzji - powiedziała dziewczynka i otarła łzę z jego policzka.
- Chcę być z tobą - szepnął sześciolatek i ujął dłoń swojej przyjaciółki.
- Jesteś pewien swojej decyzji? - zapytała pięciolatka.
- Tak jak tego, że twoje oczy są czekoladowe - odpowiedział. Dziewczynka ponownie zaczęła prowadzić go po schodkach z chmur w stronę złotej bramy... Kiedy przekroczyli jej próg, skrzydła zamknęły się za nimi ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)